1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Polacy w Berlinie: „Znalezienie mieszkania to cud!”

17 lutego 2024

Znalezienie nowego lokum w Berlinie to obecnie zadanie z serii ultra trudnych. Kryzys mieszkaniowy w stolicy Niemiec dotyka także mieszkających tam Polaków.

Deutschland | Siedlungen der Berliner Moderne | Weisse Stadt
Zdjęcie: Schoening/Bildagentur-online/picture alliance

Ceny wynajmu w Berlinie rosną z roku na rok. Obecnie końcowa cena sięga już często 20 euro za metr kwadratowy. Kolejne propozycje polityków i aktywistów, aby ograniczyć szybujące w górę koszty działają tylko w niewielkim stopniu. Właściciele i tak znajdują sposób, żeby podnieść cenę, które nakręca inflacja i niesłabnący popyt.

Do Berlina ściągają ludzie z całego świata: dobrze wykwalifikowani specjaliści, ale i ludzie bez fachu gotowi mieszkać w każdych warunkach i podjąć się każdej pracy. Do tego dochodzą liczni uchodźcy.

Na temat coraz gorszej sytuacji lokalowej alarmują Polacy, którzy od dekad licznie zamieszkują stolicę Niemiec.

Pracy dużo, mieszkań mało

Bartosz ma 24 lata. Właśnie decyduje się na dużą życiową zmianę. – Gdzie jestem? Stoję na dworcu w Katowicach i czekam na pociąg do Berlina – tłumaczy przez telefon. Sześć godzin później będzie już w nowym kraju.

– Znalezienie pracy w Berlinie nie jest problemem. Ofert jest dużo – mówi. – Gorzej jest z mieszkaniem – dodaje. Potrzeby naszego rozmówcy są minimalne. Na start wystarczy mu pokój, w którym będzie mógł się wyspać po pracy. Ale nawet taka podstawowa usługa sporo kosztuje. – W większości przypadków za pokój trzeba zapłacić od 400 do 500 euro – przekonuje.

W przypadku Bartosza poszukiwania pierwszego dachu nad głową trwały miesiąc. Zaczął w styczniu od przeglądania „niemieckich portali”, ale tam ceny są jeszcze wyższe i dodatkowo przed podpisaniem umowy trzeba spełnić szereg wymagań: pokazać umowę o pracę, zaświadczenie o braku długów, często także wyciąg z konta bankowego.

Szukający mieszkania w Berlinie często sami wywieszają ogłoszenia i oferują gratyfikację za pomocZdjęcie: Peter Kneffel/dpa/picture alliance

Rodakom, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z Berlinem, na pomoc przychodzą nieformalnie sieci. Ogłoszenia regularnie trafiają na polonijne strony i grupy na Facebooku. To właśnie na jednej z nich Bartosz znalazł swoją ofertę: pokój w dzielnicy Steglitz na południu miasta. To już dość daleko od centrum, ale przynajmniej w miarę tanio, bo miesięczna opłata z wszystkimi opłatami wyniesie go 380 euro.

Nieformalne szukanie rządzi się swoimi prostymi prawami. Trzeba zadzwonić, wysłać zdjęcie, umówić się wstępnie i pojechać. Bartosz w trakcie pierwszej rozmowy z DW jeszcze nie mógł być na 100 proc. pewien, że oferta w rzeczywistości okaże się zgodna z opisem z internetu. Nie miał podpisanej żadnej umowy wstępnej. Jechał „w ciemno”. Na szczęście następnego dnia przesyła krótką informację, że wszystko się udało.

Szukamy trzeciego

Bartosz ma już swój kąt. A nie wszystkie oferty to gwarantują. „W mieszkaniu teraz są dwie osoby, szukamy trzeciego” – brzmi fragment oferty napisanej zamieszkania w kawalerce w dzielnicy Charlottenburg, którą udostępniono na jednej z polskich grup. Za wątpliwą przyjemność mieszkania w trójkę w jednym pokoju trzeba zapłacić 350 euro.

Skontaktowaliśmy się z kilkoma osobami, które w ostatnim czasie opublikowały na Facebooku chęć szukania mieszkania lub pokoju w Berlinie. Nie wszystkim starcza cierpliwości, aby zrealizować swoje cele.

– Mieszkamy z mężem w Wiedniu. Chcieliśmy się przeprowadzić do Berlina, ale ciężko coś znaleźć. Znajomi przekonali nas, że to nie ma sensu. Postanowiliśmy zostać w Austrii – opisała nam swoje doświadczenia Paulina.

Setki wiadomości i cisza

W Berlinie dalej można jednak znaleźć mieszkanie. Trzeba wykazać się determinacją. I oczywiście mieć sporo pieniędzy, bo czasy mieszkania w Berlinie za kilkaset euro na miesiąc bezpowrotnie skończyły się w pierwszej połowie ubiegłej dekady.

32-letnia Joanna wraz z mężem mieszkają w Niemczech od lat. Próbowali już zadomowić się w Stuttgarcie, Monachium i Hamburgu. – Berlin to stolica Niemiec, która w ogóle nie jest niemiecka – w rozmowie z Deutsche Welle tłumaczy chęć przeprowadzki akurat do tego miasta. – To najbardziej otwarte i multikulturowe miasto w tym kraju – dodaje. Ale głównym impulsem była praca. Joanna już od kilku lat pracowała zdalnie dla berlińskiej firmy, niedawno także jej mąż znalazł tu nowe zajęcie. – Miałam miesiąc na znalezienie mieszkania– wspomina.

Wymarzone domy. Polacy, którzy zamieszkali w Niemczech

04:08

This browser does not support the video element.

Polka mająca za sobą już wiele przeprowadzek podeszła do tematu metodycznie. Założyła konto premium na najpopularniejszym niemieckim portalu z ogłoszeniami. I odpowiadała na niemal każde nowe ogłoszenie. Dziesiątki, setki wiadomości. I najczęściej zero odzewu – według Joanny to jest właśnie najtrudniejsza część poszukiwania. Trzeba się nastawić, że na kilkaset prób kontaktu, otrzyma się tylko kilka odpowiedzi. – To jest druga praca na pełen etat – zapewnia Joanna. Pisanie wiadomości, kontakt telefoniczny, w końcu jeżdżenie po mieście, aby obejrzeć te kilka dostępnych ofert w danym momencie. Trzeba pozostać czujnym dzień i noc.

W ciągu kilka tygodni małżeństwo w wyniku wysłania kilkuset zapytań mogło obejrzeć siedem mieszkań. Wybrali lokum w kamienicy w dzielnicy Tempelhof, blisko znanych zielonych terenów byłego lotniska. Wraz z wszystkimi opłatami za 75 metrów kwadratowych płacą miesięcznie ok. 1700 euro, czyli ponad 7,3 tys. zł. – To i tak było jedno z tańszych mieszkań, które oglądałam – przyznaje. Z minusów wymienia piąte piętro i brak windy. Z plusów, piękną okolicę i dojazd do pracy, który kolejką miejską zajmuje jej teraz tylko 15 minut.

Rodzinom jest najtrudniej

Najtrudniej mają w stolicy rodziny z dziećmi. Wśród pytanych przez nas rodzin coraz częściej pojawiają się plany opuszczenia Berlina. Bowiem znalezienie kilkupokojowego mieszkania w stolicy graniczy z cudem. 35-letni Mateusz szuka trzypokojowego mieszkanie w Pankow. Dzielnica położona na północy miasta to od lat główny obszar poszukiwań dla rodzin, którzy chcą wynająć trochę większy metraż za nieco niższe stawki.

Oglądać mieszkania na wynajem przychodzi wielu chętnychZdjęcie: picture-alliance/dpa Themendienst/C. Klose

– Teraz to jest tragedia – mówi Mateusz w rozmowie z Deutsche Welle. Polskiej rodzinie zależy na tej konkretnej dzielnicy, bo tam chcą posłać do szkoły swoją córkę. – Po wysłaniu multum zapytań nie dostałem nawet żadnego zaproszenia na oglądanie mieszkania – opisuje dotychczasowe próby.

Od 2016 r. rodzina mieszka w dwupokojowym mieszkaniu. Zgodnie z wówczas podpisaną umową zaczęli płacić za miesiąc 550 euro z wliczonym już czynszem. Przepisy chronią najemców i uniemożliwiają stronie wynajmującej skokowe podwyżki w ramach wcześniej podpisanej umowy. Dlatego w przeciągu ośmiu lat, cena wynajmu wzrosła w przypadku rodziny Mateusza tylko do 650 euro. Dla porównania, mieszkanie w tym samym budynku i o tym samym metrażu wystawiono obecnie za ponad 1 tys. euro. Większe mieszkania spełniające potrzeby rodzin z dziećmi potrafią w serwisach internetowych osiągać astronomiczne ceny. Oferty wynajmu trzech pokoi często przekraczają już dwa tysiące euro nie licząc dodatkowych opłat.

Dlatego Mateusz nie ogranicza się tylko do poszukiwania przez internet. – Osobiście chodzimy do administracji wspólnot mieszkaniowych i składamy wszystkie dokumenty. Mężcyzna nie traci jeszcze nadziei, ale wniosek ma tylko jeden: – Na ten moment znaleźć mieszkanie w Berlinie, czy okolicy jest bardzo, bardzo trudno.

Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na Facebooku! >>