Pierwsze uznanie zawodu
11 lipca 2012Polacy składają najwięcej wniosków
Tuż po wejściu w życie ustawy Waldemar Felix złożył potrzebne dokumenty w Izbie Przemysłowo-Handlowej (IHK) w Stuttgarcie, gdzie mieszka. Stamtąd przesłane zostały do IHK FOSA w Norymberdze. IHK FOSA Foreign Skills Approval jest centralną placówką powołaną do życia przez niemieckie izby przemysłowo-handlowe specjalnie dla uznawania zawodów zdobytych poza granicami Niemiec. Wnioski rozpatruje 20-osobowy międzynarodowy zespół operujący 16 językami. Świadczy pionierską pracę: - Jest to nadzwyczaj skomplikowana procedura, dlatego potrzebujemy specjalistów, którzy są w stanie nawiązać kontakt z krajem pochodzenia wnioskodawcy, znają język, system wykształcenia i mentalność kraju pochodzenia”, mówi DW wiceprezes placówki Katharina Pfister.
IHK FOSA istnieje od 1 kwietnia br., od dnia wejścia w życie ustawy. Do pierwszej połowy czerwca wpłynęło 470 wniosków o uznanie zawodu, z w sumie 70 krajów pochodzenia, najwięcej (68) od osób z Polski i byłej Jugosławii (69), Turcji (65) i Rosji (50). Siedem wniosków zostało złożonych z zagranicy, w tym jeden z Polski.
Prym wiodą zawody z branży handlowej, metalowej i elektronicznej. IHK FOSA rozpatruje przy tym tylko zawody zarejestrowane przez izby przemysłowo-handlowe, a i tak wpłynęły już wnioski dotyczące ponad 210 zawodów.
Spodziewaliśmy się większego naboru
Waldemar Felix odebrał swoje zaświadczenie w Norymberdze, na specjalnie zorganizowanej z tej okazji uroczystości, z rąk ministra gospodarki Bawarii, Martina Zeila (FDP). Obecność tak wysokiej rangi polityka świadczy o tym, jak ważni są fachowcy dla niemieckiego przemysłu. - Chcemy, żeby jeżdżący taksówkami inżynierowie, czy lekarze stali się przeszłością - podkreślał Martin Zeil. Na marnowanie kwalifikacji niemiecki rynek pracy, który niezmiennie pilnie potrzebuje fachowców, nie może sobie pozwolić.
Właśnie z uprzemysłowionego południa Niemiec wpłynęło jak dotąd najwięcej wniosków: 99 z Bawarii i 115 z Badenii-Würtembergii. Kolejnymi są Nadrenia Północna-Westfalia (80 wniosków) i Hesja (57). Dla porównania – tylko jeden wniosek wpłynął z Saksonii Anhalckiej i po dwa z Brandeburgii, Mecklemburgii i Saksonii.
- Liczyliśmy się z większą ilością wniosków - przyznaje Katharina Pfister. - Procedura jest bardzo skomplikowana, dlatego potencjalni wnioskodawcy chcą chyba odczekać i zobaczyć, czy jej wszczęcie się kalkuluje. Kiedy się przekonają, że uznanie zawodu rzeczywiście zwiększa szanse na rynku pracy, zainteresowanie wzrośnie - dodaje.
Waldemar Felix niechętnie stoi w centrum uwagi. Spotkanie z ministrem, z szefami IHK było oczywiście dużym honorem, ale najważniejsze jest dla niego świadectwo uznania zawodu. Czekał długo. Wykształcony w Polsce jako mechanik maszyn i urządzeń przemysłowych przyjechał do Niemiec w połowie lat 90-tych. Jego zawód nie został mu uznany. Pracował najpierw na budowie, potem przez agencję pracy tymczasowej znalazł co prawda pracę w swoim fachu, ale kiedy przyszedł kryzys i w firmie spadła liczba zamówień, został zwolniony jako jeden z pierwszych. Dziś znowu pracuje, tym razem już na etacie. „Praca jako pracownik zatrudniony czasowo jest bardzo dobra na początek, bo można pokazać, co się umie”, mówi. Jest jednak nieporównywalna ze stałym zatrudnieniem. Bez dokumentu uznającego jego zawód w Niemczech fachowiec z Opolszczyzny widział dla siebie małe szanse. Dziś jest w Polsce mechanikiem maszyn i urządzeń, w Niemczech „Zerspanungsmechaniker”. Koszty procedury - 400 euro, uważa za bardzo dobrze zainwestowane.
Warto próbować
- Przypadek Waldemara Felixa był jednoznaczny - mówi Katharina Pfister. Wykształcenie, jakie zdobył w Polsce, było na najwyższym poziomie, porówywalne z wykształceniem w Niemczech. Dużym plusem były też lata pracy w Niemczech. Ale także w innych zawodach wykształcenie w Polsce w dalekim stopniu odpowiada niemieckiemu. Warto się ubiegać o jego uznanie nawet, jeżeli miałoby być to tylko częściowe uznanie kwalifikacji. - Z naszych doświadczeń wynika, że zawsze jest to ogromnym plusem w znalezieniu zatrudnienia, a i przedsiębiorstwa są wyczulone i chętniej przyjmują pracowników, którzy mogą wykazać się doświadczeniem zawodowym w kraju pochodzenia, nawet, jeżeli ich kwalifikacje nie odpowiadają w stu procentach kwalifikacjon w Niemczech - zachęca Katharina Pfister.
Elżbieta Stasik
red. odp.: Bartosz Dudek