1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

„Polenaktion” roku 1938: Zapomniane preludium Zagłady

Rozalia Romaniec31 października 2013

75 lat temu Niemcy deportowali z dnia na dzień 17 tys. polskich Żydów. Tzw. "Polenaktion" nazywana jest preludium Zagłady. W Niemczech pozostaje nieznana. Przypomniała o niej prasa. A przy okazji o antysemityźmie II RP.

Bild 2 Ausstellung Polen Aktion in Berlin
Wystawa poświęcona "Polenaktion" na Uniwersytecie im. Humboldtów w BerlinieZdjęcie: DW/R. Romaniec

Gdy Hitler doszedł do władzy, żyło w Niemczech ponad 50 tys. Żydów polskiego pochodzenia. Opuścili Polskę po I wojnie światowej jako jeńcy wojenni, w poszukiwaniu pracy oraz w nadziei, że wyemigrują przez Niemcy do USA. - Żydzi ze Wschodu nie byli w Niemczech mile widziani, większość nie miała niemieckiego obywatelstwa, tłumaczyła historyk Gertrud Pickhan na spotkaniu na Uniwersytecie im. Humboldta w Berlinie z okazji 75 rocznicy "Akcji Polskiej".

Kwestia obywatelstwa była kluczowa dla akcji. Polscy Żydzi posiadali bowiem od 1920 roku polskie obywatelstwo. Chroniło ono do pewnego stopnia przed antysemickimi represjami, także po 1933 roku. Krótko przed wojną sytuacja polskich Żydów w Niemczech dramatycznie się jednak pogorszyła - mnożyły się represje, cofano pozwolenia na pracę, wielu anulowano obywatelstwo, jeżeli dostali je w Republice Weimarskiej.

Gertrud Pikhan, historyk Wolnego Uniwersytetu w BerlinieZdjęcie: DW/R. Romaniec

Niechlubny rozdział polskiej historii

Zbiegło się to z antysemicką polityką rządu II RP po śmierci marszałka Piłsudskiego, o czym pisze w najnowszym wydaniu magazyn "Focus". Magazyn przypomina, że w reakcji na aneksję Austrii w marcu 1938, polski rząd obawiając się masowych powrotów Żydów do Polski, zdecydował się to utrudnić. - Pojawił się plan anulowania obywatelstwa poprzez przymus aktualizacji paszportu w polskich konsulatach - mówi Gertrud Pickhan, historyk na Wolnym Uniwersytecie w Berlinie. Kto żył za granicą dłużej niż pięć lat, tracił obywatelstwo ze względu na "utratę więzi z państwem polskim".

Decyzja Warszawy spowodowała, że Niemcy zdecydowali się na deportację polskich Żydów w przeddzień warunkowego terminu aktualizacji paszportów (29.10.1938). Dwa dni przed terminem Heinrich Himmler rozporządził bezwzględne wydalenie 17 tys. Żydów do Polski, co bezzwłocznie przeprowadzono.

Pogrom w Berlinie, rok 1938Zdjęcie: AP

Niemiecki "Focus" obwinia Polaków

Tygodnik "Focus" przypomina w najnowszym wydaniu o akcji opisując kulisy deportacji. Zwraca uwagę na poprzedzającą deportację politykę II RP oraz na dramatyczne sceny deportacji Żydów, którzy zostali zawiezieni pociągami do 6-tysięcznej miejscowości Zbąszyn blisko granicy. Robert Traba, dyrektor Centrum Badań Naukowych PAN (CBH) w Berlinie sugeruje, że artykuł "jest wprawdzie faktograficznie poprawny", ale jego wkład do trwającego polsko-niemieckiego dyskursu historycznego jest dyskusyjny.

Na Uniweresytecie im. Humboldtów w Berlinie Robert Traba przypomiał, że deportacje polskich Żydów z Niemiec mają tradycję. - Już w 1885/86 roku wydalono z Prus 45 tys. osób. Przyjechali, kiedy Prusy potrzebowały rąk do pracy, a potem ich z dnia na dzień wydalono, mówił dyrektor CBH. - To był skandal, o którym pisały gazety w całej Europie.

Robert Traba, historyk i dyrektor Centrum Badań Historycznych PAN w BerlinieZdjęcie: DW/R. Romaniec

Robert Traba krytykuje, że artykuł pokazuje akcję "tylko na poziomie władz i skraca perspektywę spojrzenia na problem". Jego zdaniem brakuje informacji, że od Akcji Polskiej w 1938, do wybuchu wojny Zbąszyn przyjął tysiące osób.

- "Na łamach tygodnika pomija się ważne fakty, mówiące o nastawieniu społeczeństwa do Żydów, mówi Traba i przypomina, że "deportowani nie nocowali tylko w stajniach i stodołach, lecz przyjęło ich także wiele polskich rodzin. - Murowane młyny zamieniono na noclegownie - dodaje. Irytujące jest także, że "Focus" zauważa, iż temat nie jest obecny w polskiej pamięci, choć nie dostrzega, że w 1997 roku wyszła już w Polsce książka na ten temat ("Preludium Zagłady" T. Tomaszewskiego), podczas gdy Niemcy się nią nie zainteresowali. Historyk dziwi się też, że artykuł mówi o banerze poświęconym "Akcji Polskiej" na dworcu w Zbąszynie, ale pomija, że w mieście realizowany jest od 2008 ogromny projekt, a baner jest tylko drobiazgiem. - Wydano książkę, prowadzi się otwarte archiwum, zamieszcza wspomnienia i nawiązano współpracę z Instytutem Yad Waszem - o tym wszystkim autor artykułu wie, ale nic nie napisał, mówi Robert Traba.

O niektórych ofiarach Akcji Polskiej w Niemczech pamiętają mieszkańcy kamienic, którzy umieszczają przed wejściem pamiątkowe tabliczki tzw. "Stolpersteine"Zdjęcie: DW/R. Pelzl

Zapomniana akcja

Tymczasem Gertrud Pickhan z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie zauważa, że wyparcie "Akcji Polskiej" jest widoczne głównie po niemieckiej stronie. - Nawet, gdy niedawno rozpisywano się o życiu zmarłego krytyka Marcela Reicha-Ranickiego, nikt nie wspomniał, że był on ofiarą tej "Akcji Polskiej", mówi Pikhan. Jej zdaniem Niemcy skoncentrowali się na wydarzeniach, jakie miały miejsce tydzień później, podczas "Nocy Kryształowej". 9 listopada 1938 roku naziści masowo niszczyli synagogi, sklepy żydowskie i atakowali Żydów. - O tym się w Niemczech pamięta, ale zapomniano, co było przyczyną pogromu.

Kiedy o deportacji 17 tys. Żydów do Polski dowiedział się przebywający we Francji Herszel Grynszpan - młody Żyd polskiego pochodzenia, którego rodzice także padli ofiarą akcji - postanowił się zemścić. 7 listopada 1938 roku postrzelił sekretarza Ambasady III Rzeszy w Paryżu Ernsta von Ratha, który zmarł dwa dni później. Zamach posłużył Hitlerowi za pretekst dla pogromu Żydów w tzw. Noc Kryształową.

[No title]

This browser does not support the audio element.

Róża Romaniec, Berlin

red. odp.: Elżbieta Stasik