1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Policja RFN szkoli często zagranicznych policjantów

Malgorzata Matzke26 sierpnia 2012

Powszechną sensację wzbudziła wiadomość, że Federalny Urząd Kryminalny szkolił białoruskich milicjantów. Jak się okazuje również inne państwa korzystają z fachowej wiedzy niemieckiej policji.

ARCHIV: Das Abzeichen des German Police Project Teams (GPPT) ist in Kundus (Afghanistan) im Polizeiausbildungscamp auf dem Hemd eines deutschen Polizisten zu sehen (Foto vom 27.09.11). Die deutschen Polizeiausbilder werden nach gut zehn Jahren schrittweise aus Afghanistan abgezogen. Bereits Mitte September werde das Trainingszentrum in der nordostafghanischen Stadt Faisabad komplett in afghanische Haende uebergehen, berichtet die Tageszeitung "Die Welt" (Samstagausgabe vom 25.08.12). 2013 soll die Ausbildungseinrichtung in Kundus folgen, 2014 der Hauptstandort in Masar-i-Scharif im Norden des Landes. Die Polizei folgt damit dem Abzug der Bundeswehr. (zu dapd-Text) Foto: Sascha Schuermann/dapd
Zdjęcie: dapd

Do 23 sierpania bieżącego roku mało kto w Niemczech wiedział, że Federalny Urząd Kryminalny szkolił funkcjonariuszy białoruskiej straży granicznej i innych służb bezpieczeństwa. To nie pierwszy przypadek, kiedy szkolenia prowadzone przez niemiecką policję są powodem irytacji. Materiału do dyskusji dostarczyły ostatnio również szkolenia straży granicznej w autokratycznej Arabii Saudyjskiej.

Pomoc w tworzeniu państwa prawa

Jak zapewnia Jörg Radek, wiceprzewodniczący Związków Zawodowych Policji (GdP) współpraca między niemieckimi i zagranicznymi urzędami bezpieczeństwa przebiega na różnych poziomach. - Najczęściej odbywa się to w połączeniu z międzynarodowymi misjami pod skrzydłami UE, lub ONZ. Istnieją również projekty o charakterze bilateralnym- tłumaczy Radek. Do takich zaliczane są projekty między RFN i przykładowo białoruskimi siłami bezpieczeństwa.

Jörg Radek ze Związków Zawodowych Niemieckiej Policji (GdP)Zdjęcie: GdP

Niejednokrotnie szkolenia przeprowadza się w związku z odbudową danego kraju po zakończonych działaniach wojennych, jak np. w Afganistanie lub Kosowie. -Wtedy wybrani urzędnicy federalnej i landowej policji udają się do tych krajów i na miejscu przeprowadzają szkolenia w myśl zasad państwa prawa - wyjaśnia niemiecki związkowiec.

Szkolenie takie obejmuje szeroki wachlarz zadań: od zasad ruchu drogowego, po zabezpieczanie śladów, kontrole osobiste, jak również działania podczas demonstracji. -Ważne jest przy tym, by przyszłym policjantom od początku przekazać właściwe zasady postępowania. Na przykład sposób prawidłowego zagajenia rozmowy na ulicy bez natychmiastowego użycia siły - tłumaczy Jörg Radek.

Zaangażowani na całym świecie

W Niemczech nie ma centralnego ośrodka szkoleniowego dla zagranicznych policjantów. Zadanie to dzielą między sobą Niemiecka Policja Federalna, Federalny Urząd Kryminalny oraz policja poszczególnych krajów związkowych. Umiejętności decydują o tym, kto przeprowadza treningi. Są one finansowane z pieniędzy niemieckich podatników. W sytuacji, kiedy konieczne jest przeprowadzenie szkolenia za granicą trenerzy otrzymują oprócz pensji dodatek, którego wysokość zależy od kraju, w którym odbywa się szkolenie.

Od czasu zamachów 11 września szczególny nacisk kładzie się na kontrole na lotniskachZdjęcie: AP

300 do 400 niemieckich policjantów prowadzi rocznie szkolenia na całym świecie, np.: w Bośni, Hercegowinie, na Ukrainie, w Mołdawii, w Gruzji czy w Liberii oraz w Południowym Sudanie. Szkolenia odbywają się we współpracy z międzynarodowymi jednostkami policji. Jörg Radek ocenia szkolenia pozytywnie i uważa, że są na wysokim poziomie.

Są regiony, w których Niemcy angażują się wyjątkowo intensywnie, np. Bałkany. - Misja europejska w Kosowie czy Bośni-Hercegowinie doprowadziła do stabilizacji tych państw - podkreśla Radek. Są jednak również takie misje, które budzą wątpliwości, jak np. ta w Arabii Saudyjskiej. – W takim przypadku musimy jako policjanci być wyjątkowo ostrożni, by nie wykorzystano nas dla celów, których nie poparlibyśmy także w Niemczech - mówi ekspert.

Christina Ruta /Alexandra Jarecka

Red.odp.: Małgorzata Matzke