1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Polityczna burza wokół Tuska i uchodźców

13 grudnia 2017

Zabiegom Tuska, by na dobre pogrzebać rozdzielnik uchodźców, twardo sprzeciwia się Komisja Europejska i część krajów UE. Francuzi po cichu przyznają mu rację, ale krytykują za zaognianie sporu przed wyborami we Włoszech.

Donald Tusk, przewodniczący Rady Europejskiej
Donald Tusk, przewodniczący Rady EuropejskiejZdjęcie: Getty Images/AFP/A. Belot

Sprawy migracji będą w ten czwartek jednym z tematów szczytu UE w Brukseli. Nie zapadną żadne formalne decyzje, ale Donald Tusk już w zeszłym tygodniu rozesłał do przedstawicieli wszystkich krajów UE zaproszenie do dyskusji m.in. o obowiązkowej relokacji uchodźców. Rozdzielnik z września 2015 r. wygasł we wrześniu i na relokację czeka jeszcze kilka tysięcy ludzi, którzy dotarli do Grecji i Włoch do 26 września 2017 r. Jednak nad Unią wciąż wisi spór o projekt stałego rozdzielnika obliczonego pod przyszłe kryzysy migracyjne, który Komisja Europejska przedstawiła w maju 2016 r. Za relokacją jest Parlament Europejski, ale nie przestała być toksyczna w Radzie UE (ministrowie krajów Unii). – Rozdzielnik uwolnił w Polsce i na Węgrzech istne demony. Nie można tego ciągnąć – przekonuje jeden z naszych rozmówców w instytucjach UE.

Tusk pyta przywódców krajów UE, czy chcą poszukiwać konsensusu w sprawie reformy migracyjnej (w tym co do relokacji), czyli zrezygnować z traktatowego prawa do większościowego głosowania w Radzie UE na rzecz jednomyślności. To w istocie oznaczałaby prawo weta dla Polski albo Węgier. Tusk chciałby na konferencji prasowej po kolacji przywódców UE w ten czwartek ogłosić, czy zgodzili się na trwanie przy zasadzie konsensusu. Ale nie wiadomo, czy to się uda. – Doświadczenia z głosowaniem większościowym przy pierwszym rozdzielniku pokazują, że nie warto. To rodzą zbyt niszczące podziały – mówi wysoki urzędnik UE. W 2015 r. plan relokacji przegłosowano pomimo sprzeciwu Czech, Słowacji, Węgier i Rumunii.

Przeczytaj też: Szef niemieckiego MSW: Jestem przeciwny stosowaniu w UE kar finansowych

Niebywała krytyka Tuska ze strony Komisji Europejskiej

Tusk jest gotów przedstawić własną wersję reformy migracyjnej, jeśli nie udałoby się wykuć kompromisu do czerwca 2018 r. (w warunkach jednomyślności trudno sobie tak szybki kompromis wyobrazić). Propozycja szefa Rady Europejskiej na pewno nie zawierałaby rozdzielnika. Tusk był bowiem bardzo sceptyczny wobec relokacji od samego początku kryzysu uchodźczego, co przyczyniło się do mocnego ochłodzenia jego stosunków z kanclerz Angelą Merkel jesienią 2015 r. Teraz szef Rady Europejskiej przekonuje w swym dokumencie rozesłanym do krajów UE, że dotychczasowa relokacja okazała się „nieskuteczna”. - Ten dokument jest niedopuszczalny i antyeuropejski. Rolą przewodniczącego Rady Europejskiej jest bronienie jedności europejskiej i jej wartości. Ten dokument podważa zasadę solidarności. Zaprzecza pracy, którą wszyscy wykonaliśmy. Relokacją objęto ponad 32 tys. ludzi, czyli ponad 90 proc. kwalifikujących się do tego programu – ostro odgryzał się we wtorek (12.12.2017) Tuskowi komisarz UE ds. migracji Dimitris Awramopulos. Podawana przez niego liczba to tylko jedna piąta ze 160 tys. uchodźców planowanych w rozdzielniku z 2015 r., ale potrzeby okazały się mniejsze m.in. z powodu przeforsowanej przez Merkel umowy Turcją z 2016 r. Prawie całkowicie zamknęła „szlak bałkański” prowadzący z Turcji przez morze do Grecji, a potem lądem na północ Europy, czyli głównie do Niemiec.

Przeczytaj też: Szczyt UE o pieniądzach za udaremnianie migracji

Krytyka ze strony Awramopulosa to bodaj najostrzejsze słowa członka Komisji Europejskiej, jakie kiedykolwiek padły publicznie pod adresem Tuska czy jego poprzednika Belga Hermana Van Rompuya. Jednak także podczas zamkniętych obrad dyplomatów UE, którzy przygotowują szczyt UE, bywało gorąco w ostatnich dniach. I to pomimo, że Tusk złagodził ostateczną wersję swego dokumentu – wypadły słowa „tylko państwa członkowskie” potrafią poradzić sobie z kryzysem migracyjnym” (to szpila we wspólnotowe plany relokacyjne),  a stwierdzenie o nieskuteczności relokacji objaśnione niewspółmiernością osiągnięć rozdzielnika i wywołanych przezeń sporów.

Berlin niezadowolony, Parchce poczekać, a Wyszehrad za Tuskiem

Donald Tusk jest krytykowany m.in. przez Holendrów, że zamiast być neutralnym pośrednikiem w wypracowywaniu kompromisów (tak ich zdaniem wymyślono funkcję szefa Rady Europejskiej) ogłasza i forsuje własne stanowisko. Teraz mają mu to za złe także Niemcy. Berlin nie chce wyrzekać się prawa do głosowania większościowego w Radzie UE w sprawie migracji, a ponadto nie podziela poglądu Tuska, że sprawa reformy migracyjnej musi się zdecydować na „tak” bądź „nie” już w czerwcu 2018 r. Z kolei Francuzi – choć nie mówią tego głośno – przyznają Tuskowi rację w ocenie rozdzielnika z 2015 r., ale jednocześnie krytykują moment wybrany na debatę. Jednym z najpoważniejszych wyzwań 2018 r. dla UE będą bowiem wiosenne wybory we Włoszech, gdzie eurosceptyczni populiści eksploatują temat Unii „porzucającej Włochów w potrzebie” w kwestiach migracji, czyli także relokacji.– Dlatego w Paryżu, a także oczywiście w Rzymie uznają, że Tusk niefortunnie pospieszył się ze rozpalaniem nowej dyskusji o polityce wobec uchodźców – mówi nam jeden z zachodnich dyplomatów.

Komisja Europejska przed tygodniem zdecydowała o złożeniu do Trybunału Sprawiedliwości UE skarg na Polskę, Węgry i Czechy z powodu bojkotowania relokacji z 2015 r. Przywódcy Grupy Wyszehradzkiej na marginesie szczytu UE zamierzają spotkać się z włoskim premierem Paolem Gentilonim, by zaoferować pomoc w kryzysie migracyjnym – od pieniędzy po szkolenia libijskich pograniczników, ale bez relokacji. Oczywiście, ostatnie posunięcia Tuska na rzecz pogrzebania relokacji bardzo podobają się w Europie środkowej, a zwłaszcza Grupie Wyszehradzkiej (choć PiS-owskim władzom Polski niełatwo to przyznać publicznie). Także niektórzy z brukselskich dyplomatów i urzędników, którzy bliżej zajmują się młodszą częścią Unii, zupełnie inaczej od Francuzów oceniają polityczne wyczucie czasu u Tuska. Przekonują, że relokacyjny ogień trzeba jak najszybciej ugasić, by nie dostarczać nowych argumentów populistom i ksenofobom m.in. w Polsce.

Tomasz Bielecki, Bruksela

 

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej