Polityka a życie prywatne. Wzlot i upadek prezydenckiej pary
8 stycznia 2013„Może to i przywilej ludu, że na czele państwa chce widzieć nie tylko instytucję, ale także ludzi – królów i cesarzy, jak za dawnych czasów, czy dziś choćby w pałacu Buckingham (…) Lud oczekuje blasku tam na górze, a od czasu do czasu też okazji do plotek” – komentuje najnowsze doniesienia o rozstaniu się małżeństwa Wulffów „Frankfurter Allgemeine Zeitung“. Obywatele mogą czuć potrzebę, by ktoś ich reprezentował, w bardzo szerokim znaczeniu; kto jednak da się wciągnąć w tę grę, może stracić bardzo dużo, dodaje FAZ.
Małżeństwo Wulffów dało się wciągnąć i straciło wiele, wręcz wszystko, uważa gros niemieckich komentatorów. Rozpad związku zaczął się najpóźniej od września 2012. Wówczas stało się jasne – para Wulffów ma problemy. O szczegółach opinia publiczna dowiedziała się z opublikowanej wówczas książki Bettiny Wulff „Poza protokołem“, w której otwarcie mówiła o spięciach, jakie spowodowała „afera Wulffa” i stopniowe ujawnianie przysług, z jakich zwykł korzystać były prezydent Niemiec. 38-letnia Bettina przyznała, też publicznie, że postanowili z mężem skorzystać z pomocy terapeuty.
- Książką tą tylko pogorszyła jeszcze image swojego męża – mówi Alexander Stilcken, redaktor naczelny magazynu „Gala”. – Dla Bettiny książka ta miała być wyzwoleniem. Tak jak jej mąż czuła się bowiem niezrozumiana i źle traktowana przez media – dodaje Alexander Stilcken.
Za co najmniej osobliwe uważa jej wynurzenia także Jo Groebel, psycholog i profesor nauki o mediach z Business School Berlin-Potsdam. – Chciała się zrehabilitować, do czego ma prawo, ale opinia publiczna nie oczekiwała mało subtelnych, intymnych szczegółów – uważa prof. Groebel.
Wzlot i upadek
Małżeństwo Wulffów latami dostarczało mediom i opinii publicznej wystarczająco dużo historii. – Pozowali na idealną parę, medialne występy sprawiały im wyraźną satysfakcję – uważa Alexander Stilcken.
Atutem małżeństwa Wulffów była ich odmienność. Byli inni, niż inne pary polityków. Ona – wysoka, ładna blondynka, pewna siebie i młoda, bo w chwili objęcia przez męża urzędu prezydenta Niemiec miała zaledwie 38 lat. Do chwili zawarcia małżeństwa ze starszym o 13 lat Christianem Wulffem, wówczas premierem Dolnej Saksonii, była samotnie wychowującą matką. Z nowo poślubionym mężem tworzyli pełną kontrastów, ale pozornie idealną „patchwork family” – ona wniosła do małżeństwa syna, on córkę, później urodził im się jeszcze wspólny syn. Urząd Pierwszej Damy pełniła, jak oceniają niemieccy komentatorzy „gorliwie i suwerennie, ale nie miała oporów, żeby także przy publicznych okazjach pokazać swój tatuaż”.
Media chętnie donosiły o życiu pary, także prywatnym, co jednak zamiast umocnić ich związek w chwili kryzysu, osłabiło go, uważa Jo Groebel. Jego zdaniem, chociaż media czasami przesadzały, nie ponoszą winy za „kryzys małżeństwa Wulffów”. Ten wisiał już w powietrzu od dawna.
Małżeństwo Wulffów chętnie prezentowało się na łamach tabloidów i plotkarskich magazynów tak długo, dopóki te nie zaczęły wyciągać na światło dzienne szczegółów finansowych afer wówczas jeszcze prezydenta. Jeszcze wyraźniej, niż dotąd, ujawnił się kontrast istniejący między małżonkami. Christian Wulff nagle zamilkł. Zirytowany, 17 lutego 2012, po zaledwie 19 miesiącach pełnienia funkcji prezydenta, podał się do dymisji. Podczas gdy mąż polityk wycofał się z życia publicznego, żona przeszła do ofensywy. Usamodzielniła się zawodowo, założyła agencję PR, która doradzała niemieckie firmy w ramach paraolimpijskich igrzysk w Londynie.
Już jako Pierwsza Dama zapowiedziała, że nie zadowoli się rolą żony prezydenta. – Dawala do zrozumienia, a już tym bardziej po dymisji męża, że jest samodzielną, suwerenną osobowością – mówi Jo Groebel.
Zalety i wady samoinscenizacji
Podczas gdy jeszcze przed laty wysoko postawieni politycy – prezydenci, kanclerze, ministrowie, starannie oddzielali życie publiczne i prywatne, dzisiejsze pokolenie polityków chętnie korzysta z mediów, by poprzez nie dotrzeć do wyborców. Także doniesieniami sięgającymi daleko poza suche relacje polityczne. - Zbyt wielu politykom to jednak zaszkodziło - uważa znawca tematu Jo Groebel – Choćby byłemu ministrowi obrony zu Guttenbergowi, czy premierowi Bawarii Seehoferowi, który przyznał się do zdrady małżeńskiej. Istniejące instrumenty prawne pozwalają politykom i innym wysoko postawionym osobistościom chronić swoje życie prywatne. Jeżeli jednak ktoś sam je upublicznia, mści się to na nim, stwierdza Jo Groebel.
Zdaniem naczelnego „Gali“, Alexandra Stilckena parze Wulffów zabrakło woli albo odwagi, by przyznać się do popełnionych błędów. – Sprawiło to, że oboje cieszą się fatalną opinią – uważa Stilcken. Podczas jednak, gdy Christian Wulff całkowicie wycofał się z życia publicznego, Bettina Wulff dostarczy jeszcze tematów na tę czy inną historię. – Jest ciekawą osobowością, a opinia publiczna ma prawo interesować się jej dalszymi losami – podkreśla znawca tematu Stilcken.