1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
NaukaNiemcy

Polka w centrum astronautów. „Więcej kobiet w kosmosie”

Piotr Drabik
9 kwietnia 2023

Od moich zadań zależy bezpieczeństwo astronautek i astronautów – mówi polska biolożka dr Anna Fogtman, która jest członkinią Europejskiego Centrum Astronautów w Kolonii.

Dokumentation I Inside ESA
Zdjęcie: Piotr Drabik/DW

Czuję, że jestem we właściwym miejscu – przyznaje dr Anna Fogtman. Spotykamy się w Europejskim Centrum Astronautów (EAC), które od 33 lat mieści się za lotniskiem Kolonia-Bonn. Tutaj trenują wszyscy, którzy przygotowują są do misji na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Nie tylko z Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), ale i również z instytucji partnerskich (w tym amerykańskiej NASA).

Polska biolożka, pochodząca z Częstochowy, ze swobodą oprowadza nas po kompleksie, w którym pracuje od 2017 roku. Najważniejsze są dwie hale. W jednej są naturalnej wielkości moduły, w których mieszkają i pracują astronautki i astronauci na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS).

Wśród nich – Columbus, czyli europejska część orbitalnej stacji. Wszystkie przyciski i urządzenia pomiarowe są takie same, jak w prawdziwym ISS. W drugiej hali znajduje się głęboki na 10 metrów basen, który jest niezbędny do treningów spacerów kosmicznych. Na czas ćwiczeń w wodzie zanurzany jest także europejski moduł Columbus.

– Astronauci uczą się w basenie poruszania się w specjalnym skafandrze, jak i przyzwyczajają się do warunków zbliżonych do stanu nieważkości – wyjaśnia dr Fogtman.

Wewnątrz centrum szkolenia astronautów EACZdjęcie: Piotr Drabik/DW

Okiełznać promieniowanie

Jak tłumaczy, w EAC znalazła się niespodziewanie. Najpierw zainspirowała ją koleżanka z centrum naukowo-technologicznego ESA w Holandii, która również jest biolożką, a po czasie pojawiła się interesująca dla niej oferta pracy.

– Zawsze myślałam, że w takim miejscu jest praca tylko dla osób po inżynierii rakietowej. Okazało się inaczej – opowiada. Po dwuetapowej rekrutacji zostawiła pracę na Uniwersytecie Warszawskim i w Polskiej Akademii Nauk na rzecz kosmicznej przygody.

– Pracuję w zespole medycznym, który opiekuje się zdrowiem astronautek i astronautów ESA – wyjaśnia. Ściślej: bada, jak promieniowanie jonizujące wpłynie na uczestników misji księżycowych i jeszcze dalszych podróży kosmicznych. To nie jest wcale aż tak odległa wizja, bo już za dwa lata Amerykanie planują ponowne lądowanie na Księżycu, a także wraz z Europejczykami z ESA, Japończykami z JAXA i Kanadyjczykami z CSA – budowę w ciągu najbliższych lat stacji wokół Srebrnego Globu o nazwie Gateway.

Dlaczego badanie promieniowania jest takie ważne? – W zwiększonych dawkach uszkadza DNA, tkanki i komórki, a w ostrych przypadkach może doprowadzić nawet do śmierci. Duży ubytek DNA może spowodować także większe ryzyko nowotworów i degeneracji tkanek – tłumaczy dr Fogtman.

Wnętrze modelu modułu Columbus w EACZdjęcie: Piotr Drabik/DW

 

Astronauci na ISS na niskiej orbicie (około 400 km od powierzchni Ziemi) są chronieni przez magnetosferę naszej planety, która nie obejmuje Księżyca i innych obiektów. – Wybuch cząsteczek po burzy słonecznej, głównie protonów, może w konsekwencji doprowadzić do silnego syndromu poradiacyjnego. To ekspozycja promieniowania porównywalna z wybuchami atomowymi na Ziemi – wyjaśnia.

Zespół z udziałem polskiej biolożki pracuje nad całą strategią, jak uchronić astronautki i astronautów przed tymi zagrożeniami; od procedur po zastosowanie dozymetrów, czyli urządzeń mierzących poziom promieniowania jonizującego.

– Praca polega na opracowywaniu wyników badań i spotkaniach, zarówno wewnętrznych, jak i z ekspertami spoza ESA – wyjaśnia dr Fogtman. Również nadzoruje badania w akceleratorze cząsteczek w Darmstadt oraz na ISS. Ochrona uczestników przyszłych misji księżycowych to, jak przyznaje, najtrudniejsze wyzwanie w jej karierze.

EAC: Basen umożliwiający astronautom doświadczenie stanu nieważkościZdjęcie: Piotr Drabik/DW

Więcej kobiet w kosmosie

Spacerując po korytarzach EAC mijamy zdjęcia astronautów, który przechodzili tutaj treningi. Często się zatrzymujemy, bo wielu z nich zna osobiście dr Fogtman. Sama też postanowiła sprawdzić, jak to jest być jedną ze zdobywczyń kosmosu. Polka zgłosiła się do aplikacji na kolejną grupę astronautek i astronautów ESA.

– Z 23 tys. aplikujących do kolejnego etapu wybrano grupę 1500 osób, w której się znalazłam. Dalej niestety nie udało się przejść, ale sam proces selekcji był bardzo ciekawy – wspomina. W ostatniej selekcji wybrano 5 nowych zawodowych astronautów i 11 rezerwistów, w tym Polaka Sławosza Uznańskiego.

Dr Fogtman potwierdza, że agencje kosmiczne przy rekrutacji wciąż preferują wojskowych, osoby z licencjami pilotów i naukowców. – Osoby z nauk humanistycznych jeszcze nie wchodzą w grę. Moim zdaniem to jest uzasadnione, bo nadal organizujemy misje eksploracyjne, mające głównie cele naukowe. Mają dowiadywać się o Wszechświecie, pochodzeniu życia, wykonywać eksperymenty i badania, dlatego astronauci potrzebują naukowego doświadczenia – doprecyzowuje. Biolożka nie wyklucza jednak, że w kolejnych selekcjach na astronautów będą brani pod uwagę humaniści, bo ich spojrzenie na kosmos może być równie cenne, co naukowców.

– W kosmosie i całej branży nadal nieporównywalnie więcej jest mężczyzn. Ta różnica jest znacząca – podkreśla dr Fogtman. Dla porównania: w obecnym europejskim korpusie astronautów na 6 członków jest tylko jedna kobieta – Włoszka Samantha Cristoforetti.

Zdaniem dr Fogtman w XXI wieku nie można tego tłumaczyć tylko faktem, że po prostu w tej dziedzinie jest więcej mężczyzn. – Rośnie liczba kobiet na kierunkach naukowo-technicznych, a w niektórych krajach jest tam więcej studentek. Poza tym wiemy już, jak tym zapobiegać nierównościom. Te działania zakrojone są na lata i wymagają myślenia o zmianach. Zdecydowanie możemy zrobić więcej, aby wyrównać szanse kobiet i mężczyzn w sektorze kosmicznym.

Teraz wiesz: dlaczego stacja kosmiczna nie spada na Ziemię?

01:34

This browser does not support the video element.

 

Naukowczyni przekonuje, że żadna z płci nie ma taryfy ulgowej w kosmosie. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni mają cechy, które ułatwiają im funkcjonowanie poza Ziemią, jak i utrudniają. – Na przykład kobiety na orbicie mają zwiększone ryzyko wystąpienia infekcji dróg moczowych. Kosmos jest środowiskiem obniżającym odporność i każda infekcja może mieć poważniejsze skutki. Z kolei mężczyźni mają wyższe ryzyko wystąpienia symptomów na tle psychicznym. Wydają się gorzej radzić sobie z długotrwałą izolacją.

Samopoczucie astronautów jest tak samo ważne, dodaje biolożka, jak stan fizyczny. Dlatego stacje kosmiczne są tak projektowane, aby np. miały imitację światła dziennego dla zachowania rytmu dobowego czy ergonomiczną przestrzeń.

„Nie da się odłączyć rosyjskiego modułu”

Dla pasjonatów nauki – a zwłaszcza zainteresowanych odkrywaniem Wszechświata – powodów inwestowania w badania kosmiczne nie trzeba szukać. Pozostała część społeczeństwa może pytać „po co właściwie latamy w kosmos?”. Polska biolożka ma proste wyjaśnienie.

– Odpowiedzi na wiele pytań o to, skąd pochodzimy, jak powstał Wszechświat, co stoi za fundamentalnymi procesami fizycznymi i biologicznymi, możemy znaleźć tylko w kosmosie. Ten proces poznawczy nie ma końca. Nie sadzę, że poznamy wszystkie te mechanizmy. Dzisiaj stan naszej wiedzy wyjaśnia jedynie 5 procent tego, co dzieje się we Wszechświecie.

Wejście główne w EACZdjęcie: Piotr Drabik/DW

 

Nawet w kosmosie nie da się uciec od polityki. Europejska agencja obecnie planuje swoje projekty w sojuszu z Amerykanami (NASA), Japończykami (JAXA) i Kanadyjczykami (CSA). Pomimo inwazji na Ukrainę zachodni partnerzy razem z Rosjanami kontynuują współpracę na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. – Nie da się odłączyć amerykańskiego czy rosyjskiego modułu ISS. Ta współpraca idzie tak, jak do tej pory – tłumaczy dr Fogtman.

Biolożka dodaje, że dostęp do wyników badań naukowych Rosjan czy Chińczyków jest bardzo utrudniony. Wspólny cel ludzkości, jakim jest odkrywanie Wszechświata, na Ziemi utrudniają bariery polityczne, kulturowe czy językowe.

Polka zapowiada, że przed nią intensywne 3, 4 lata pracy. – Działania mojego zespołu przyczynią się do bezpiecznego lądowania Europejki lub Europejczyka na Księżycu – tłumaczy. Anna Fogtman pokazuje nam makietę trzeciej hali, która jest budowana w EAC.

W hangarze o nazwie Luna będzie odwzorowany fragment powierzchni Księżyca wyłożony regolitem – skalną nawierzchnią, która również występuje na Srebrnym Globie. – Od moich zadań zależy ludzkie bezpieczeństwo. To poczucie odpowiedzialności dodaje smaku tej całej pracy – podsumowuje.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>