Polska dziękuje emigrantom. Odznaczenia dla działaczy "Solidarności"
13 czerwca 2013Do 1989 roku polscy emigranci stawali po drugiej stronie ulicy przed ambasadą PRL w Kolonii, obecnie Konsulatem Generalnym RP, z transparentem, na którym widniał napis "Solidarność." Swoją obecnością, zresztą nie tylko w tamtym miejscu, apelowali do Europejczyków na Zachodzie, aby nie zapominali o Polsce. Jako działacze tzw. Grup Roboczych "Solidarność" (Arbeitsgruppe AG) wspierali do 1989 roku materialnie i ideowo podziemną walkę rodaków o wolność i demokrację. Byli wśród nich polscy emigranci, których stan wojenny zaskoczył poza granicami kraju oraz zwolnieni z więzień działacze "Solidarności", którzy przyjechali do Niemiec z dokumentami bez prawa powrotu do kraju. Jedną z takich aktywnych grup była AG Solidarność Eschweiler-Aachen, której działalność koordynował Aleksander Zając. – Każda pikieta przed ambasadą PRL kończyła się odczytaniem rezolucji, a że nikt z ambasady jej nie odbierał, więc rzucano ją za ogrodzenie – wspomina.
Polaków angażujących się z pełnym poświęceniem w pomoc dla polskiego podziemia była garstka. Niesienie tej pomocy nie było wtedy łatwe, gdyż w RFN w miejsce fascynacji "Solidarnością" pojawiło się z czasem zauroczenie pierestrojką i Gorbaczowem, a grupy prosolidarnościowe stały się wówczas niewygodne – wspominają członkowie AG Eschweiler-Aachen. Nie tylko w PRL, ale także w RFN postrzegano ich jako „wichrzycieli”.
Współtworzyli polską wolność i demokrację
Przyznawanie po tak wielu latach istnienia wolnej i demokratycznej Polski odznaczeń dawnym działaczom ruchów prosolidarnościowym za granicą jest nie tylko formą podziękowania, ale i przypominania. - Czasem pojawiają się głosy, zwłaszcza młodszego pokolenia, że komunizm, wydarzenia lat 1956, 1970, 1976, stan wojenny, Solidarność, KOR to już przeszłość i trzeba żyć dniem obecnym. Nie powinniśmy się na to godzić, gdyż jak powiedział wybitny historyk, znawca dziejów Polski Norman Davies „Aby człowiek wiedział, dokąd idzie, musi wiedzieć skąd przychodzi. Naród bez historii błądzi jak człowiek bez pamięci“ – mówił kierownik Konsulatu Generalnego w Kolonii Jan Sobczak.
Podczas ostatniej uroczystości w Konsulacie Generalnym w Kolonii w miniony poniedziałek (11.06.13) odznaczono Marią Bykowską, działaczkę "Solidarności" zakładowej, a potem podziemnej w Kępnie k. Kalisza. Odznaczenia otrzymali też działacze Grupy Roboczej "Solidarność" Eschweiler – Aachen Maria Pilarska, Urszula i Marek Ciężarkowie, Bogusław Teodorowski i Roman Lampka. Wszystkim dziękowano ze strony państwa polskiego „za niezłomną postawę i chęć zmienienia rzeczywistości na lepsze".
Byliście dla mnie bohaterami i wzorami do naśladowania
Bardzo osobistą laudację na cześć uhonorowanych działaczy solidarnościowych na emigracji w Niemczech wygłosił kierownik Polskiej Redakcji Deutsche Welle. W 1970 roku znalazł się on w „epicentrum najnowszej historii Polski”. Gaz łzawiący, strzelanina do demonstrantów przed oknami rodzinnego domu, głęboko zapisały się w pamięci trzylatka. Zapisywały się w niej potem kolejne wydarzenia, jak radość z podpisanych porozumień szczecińskich w stoczni położonej niedaleko jego domu rodzinnego. – Byliście dla mnie bohaterami i wzorami do naśladowania. Byliście ucieleśnieniem marzeń o wolnej Polsce, które prawie wszyscy wynosiliśmy z opowieści rodzinnych, książek i kościołów – powiedział laudator. Bartosz Dudek mówił o wdzięczności za pomoc polskich emigrantów niesioną dla podziemnej "Solidarności" i tym wszystkim, którzy zostali za żelazną kurtyną. – Najważniejsze było to, że jest ktoś w wolnym świecie, kto o nas myśli i pokazuje, że nie jesteśmy sami. Organizowaliście też akcje na rzecz uwolnienia więźniów politycznych w Polsce, konferencje organizacji wspierających podziemną Solidarność. Przemycaliście do kraju maszyny drukarskie i książki drugiego obiegu. Wszystko to było przysłowiowymi kroplami, które drążyła mury, aż runęły – powiedział laudator.
Nasza działalność to była taka mała cegiełka
Odznaczeni w imieniu prezydenta RP Bronisława Komorowskiego działacze "Solidarności" mówili, że odznaczenie to dla nich prawdziwe wyróżnienie, wprawdzie po wielu latach, ale liczy się dla nich , że zostali docenieni. – Ta nasza działalność to była taka mała cegiełka – mówiła Jadwiga Pilarska. Bogdan Teodorowski i Marek Ciężarek przypominali o ludziach, którzy już nie żyją, a nie doczekali odznaczeń. Wszyscy twierdzili, że ich działalność „to nie był stracony czas”. – To była adrenalina, to było prawdziwe zaangażowanie – opowiadała Maria Bykowska. Z tamtych czasów pozostało im wiele wspomnień. Ale najważniejsze, że w Polsce jest wolność i demokracja – skomentował Bogusław Teodorowski.
Barbara Cöllen
red. odp. Bartosz Dudek