1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Polska i Brandenburgia - rozmowa o sąsiedztwie przez miedzę

Barbara Cöllen22 sierpnia 2007

Po USA polski rynek jest największym odbiorcą brandenburskich produktów. Brandenburgia ma najdłuższą granicę z Polską i ma zapis w konstytucji o dążeniu do współpracy „szczególnie z polskim sąsiadem“

Gerd Harms und Jan Sylwestrzak, wojewoda zachodniopomorski na odtwarciu wystawy polskich i niemieckich karykatur w Berlinie.
Gerd Harms (l.) und Jan Sylwestrzak (p.), wojewoda zachodniopomorski na odtwarciu wystawy polskich i niemieckich karykatur w Berlinie.Zdjęcie: DW

Rozmowa z Gerdem Harmsem, pełnomocnikiem premiera landu ds.federalnych i europejskich.

DW: Brandenburgia ma silne powiązania aż z sześcioma województwami, ale najintensywniejsze z województwami nadgranicznymi, zachodniopomorskim, lubuskim, wielkopolskim i dolnośląskim, w ramach „partnerstwa Odra”. W jakich sferach ta współpraca jest najintensywniejsza?

G.H. Mamy szczególnie silne powiązania gospodarcze. Za przykład niech posłuży współpraca Międzynarodowych Targów Poznańskich z Zukunftsagentur Brandenburg. W związku z zapotrzebowaniami kroi się dla naszych firm budowlanych możliwość uczestniczenia w przetargach w Polsce. Wspieramy Wrocław, który zabiega o to, aby zostać organizatorem międzynarodowej wystawy Expo w 2012 roku. Współpracujemy nad planami stworzenia infrastruktury komunikacyjnej w regionie. Mamy współpracę w dziedzinie kultury i nauki. Rozkręca się także nasza współpraca w dziedzinie turystyki. Wiele projektów jest jeszcze w powijakach. Można je będzie zrealizować, gdy Polska znajdzie się w strefie Schengen.

DW -Czy po obu stronach granicy dominuje wśród firm jeszcze myślenie w kategoriach konkurencji?

G.H.- Obserwuję ciekawe zjawisko. Jeszcze 8-10 lat temu, a nawet 3-4 lata temu lęk przed konkurencją z Polski był prawie wszechobecny. W międzyczasie wszyscy dostrzegli korzyści wynikające z różnych powiązań i kooperacji w ramach regionu. Więc tych lęków, o których Pani myśli, już prawie nie ma. Jednakże istnieją problemy, które utrudniają działalność gospodarczą po obu stronach. Jest to brak znajomości języka, brak znajomości przepisów itd. To są sprawy, za które musimy się zabrać. Ale prawdę mówiąc, ja nie dostrzegam w tym tak wielkiego problemu, do jakiego urasta on w niektórych publicznych debatach. Ileż lat trwało budowanie fundamentów współpracy regionalnej Niemiec z Francją, czy z Holandią. Rozwój tej współpracy na pograniczu obciążony jest bagażem historii wojennej i powojennej. I dlatego to trwa dłużej. Przyzwyczailiśmy się patrzeć na aktualny stan współpracy, a nie na cały trudny proces zbliżania się do siebie. Akurat granica polsko-niemiecka jest równocześnie granicą językową, gdzie po polskiej stronie mieszkańcy pogranicza mówią lepiej po niemiecku, niż my po polsku. Dlatego niemiecka firma ma gorszy start po polskiej stronie, dlatego na początku panowała w związku z tym spora frustracja. I musimy to zaakceptować.

DW- Ale przecież Brandenburgia bardzo dużo robi w kwestiach językowych. Tu największa liczba uczniów uczy się języka polskiego. Polskiego uczą się służby graniczne, policjanci...

G.H.- Bo to leży w naszym własnym interesie. Nota bene przed wejściem Polski do Unii odwiedzałem służby graniczne i policjantów po obu stronach granicy. Ta współpraca jest znakomita. Nie tylko nie sprawdziły się obawy przed wzrostem przestępczości. Liczba przestępstw spadła, a policje współpracują ze sobą nadzwyczaj dobrze. I tak będzie do czasu wejścia Polski do strefy Schengen. Przypominam, że Polska od lat przygotowuje się do tego, a dobre zabezpieczenie granicy wschodniej pozwala na planowe otwarcie zachodniej granicy.

DW. To znaczy, że w Brandenburgii nikt nie obawia się otwarcia granicy?

G.H. - Ależ skądże. Ta granica jest de facto otwarta. Jest przecież wewnętrzną granicą Unii. Wejście Polski do strefy Schengen jest dla nas tu na pograniczu niezwykle ważne, żeby zrealizować naszą strategię rozwoju turystyki na pograniczu, budować przejścia graniczne, kładki i mosty na szlakach turystycznych. W chwili obecnej jest to bardzo skomplikowane i kosztowne.

DW. Pamiętam, że w tych kwestiach były w przeszłości jakieś niemiecko-polskie konflikty?

GH.- Od czasu do czasu występują irytacje, ale reprezentuję Niemcy w Niemiecko-Polskiej Komisji Rządowej, i w tym gronie jesteśmy jednomyślni, co do optymalnego usieciowienia dróg transportowych na obszarze pogranicza. Musimy pogodzić wszystkie interesy, województw, krajów związkowych, powiatów i gmin. Niemcy chcieliby na przykład przejścia granicznego na północ od Schwedt, ale dla partnerów w Polsce palącą potrzebą jest budowa obwodnicy bardziej na północ, w kierunku Szczecina. Ale to naturalne. Trzeba ze sobą rozmawiać i godzić różne interesy. Z zainteresowanie koordynacją poczynań infrastrukturalnych jest po obu stronach.

DW.: Czy wielka polityka zakłóca współpracę Brandenburgii z polskimi partnerami? Czy zostało coś zniszczone z dokonań po roku 1989?

GH.- Powiem tak. Nasza współpraca regionalna nie jest przez to zakłócona. Zachodnia Polska jest bardzo zainteresowana współpracą z Niemcam. Mamy ze sobą bardzo dobre kontakty. Ale ze strony polskiego rządu – i o tym też trzeba mówić –widzimy pewną nieufność, która odzwierciedla się w sprawach praktycznych. Martwi nas także kilka spraw, na przykład Niemiecko-Polska Współpraca Młodzieży i przeciągające się zabezpieczenie jej tegorocznego budżetu. Z tego powodu nie odbędzie się wiele spotkań młodzieży. Ale właśnie w sytuacji, kiedy istnieje między Niemcami a Polakami tak wielka różnica w poziomie znajomości polskiego i niemieckiego, ogromne znaczenie mają spotkania młodzieży, wyjazdy młodych Niemców do Polski, poznanie sąsiedzkiego kraju takim, jakim on jest na prawdę, a nie z doniesień środków informacji, które przekazują ten obraz powierzchownie, wyrywkowo i jednostronnie, jeśli ktoś interesuje się na przykład wyłącznie polityką. Polska jest bardzo gościnnym, otwartym i bardzo pięknym krajem, i z takimi wrażeniami wracają młodzi Niemcy, którzy do Polski pojechali. I dlatego musimy w naszym wspólnym interesie wspierać te wyjazdy. Z troską śledziliśmy także doniesienia o planach zamknięcia Centrum im. Willi Brandta we Wrocławiu. To są przykłady, które skłaniają nas do myślenia, że rząd w Warszawie trochę świadomie hamuje porozumienie niemiecko-polskie.

DW.: Na zakłócenia na linii Warszawa-Berlin premier Matthias Platzek zareagował na początku roku zaproszeniem do Cottbus nowo mianowanych marszałków partnerskich województw. Nie skończy się na jednym spotkaniu. Czemu służyć mają te spotkania?

G.H.- Premier powiedział wtedy, że tylko ludzie, którzy dobrze się znają, są w stanie darzyć się zaufaniem. Spotkania odbywać się będą dwa razy w roku i służyć mają przede wszystkim utrwaleniu kontaktów osobistych i prywatnej wymianie poglądów między politykami. To jest sygnał z naszej strony, że chcemy się wspólnie rozwijać, że dążymy do partnerstwa na równym poziomie. Kontakty osobiste wywierają silniejszy wpływ na współpracę i pomagają w lepszym zrozumieniu partnera, niż pisanie listów, czy oficjalne spotkania. Jesteśmy przypisani do różnych państw, ale znajdujemy się w jednym regionie, i nasza współpraca to korzyść dla każdego z nas.

DW. Dziękuję za rozmowę.