1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Polska i Niemcy gospodarczym motorem Europy

15 września 2010

Gospodarki Polski i Niemiec rosną szybciej, niż reszta Europy. Zdaniem niemieckich ekspertów pomaga w tym ekonomiczne "prawo grawitacji". Według nich handel między Polską a Niemcami działa jak silne przyciąganie.

Przemysł maszynowy napędza bilateralny handel między Polską a NiemcamiZdjęcie: picture-alliance / dpa

"Ekonomiczne prawo grawitacji" to zasada, którą analitycy przejęli z fizyki. Według niej dwie duże masy ekonomiczne - mierzone poziomem PKB, cen oraz odległości - przyciągają się i nawzajem stymulują. "Polska i Niemcy to klasyczny przykład na fukcjonowanie prawa grawitacji w ekonomii", twierdzi Ansgar Belke z renomowanego instytutu badań gospodarczych DIW.

Po ostatnich prognozach KE Niemcy mogą się cieszyćZdjęcie: M.i.S.-Sportpressefoto

Sukces Niemiec pomaga Polsce

"Jak Niemcy mają katar, to w Polsce jest grypa" - Ewa Sadowska-Cieślak z wydziału ekonomicznego przy ambasadzie RP w Berlinie podkreśla, że ta zasada obowiązuje "na dobre i na złe". Kiedy Niemcy przeżyli recesję, Polska szybko odczuła skutki. "Teraz, gdy niemiecka gospodarka rusza jak lokomotywa, Polska też szybko odczuwa korzyści", tłumaczy mechanizm Sadowska-Cieślak.

Zgodnie ze świeżym raportem komisji UE gospodarki Niemiec i Polski rozwijają się obecnie niemal w równym tempie. Prognozy przewidują, że wzrost PKB w tych krajach wyniesie w 2010 po 3,4 procent. "Dla nas to kluczowa informacja, bo ponad 20 procent naszego eksportu idzie do Niemiec", mówi ekonomistka.

Polska - partner bez balastu

Zdaniem Ansgara Belke z instytutu Badań nad Gospodarką (DIW) w Berlinie w handlu między Polską a Niemcami zadziałał "ekonomiczny model grawitacji". "Napawa optymizmem, że polsko-niemieckie przyciąganie sprawdza się dotychczas jak w modelach z podręczników do ekonomii", mówi.

Polski wzrost gospodarczy mocno zależy od NiemiecZdjęcie: DW-TV

Jeśli obydwa kraje będą potrafiły wykorzystać "grawitacyjny potencjał", to być może sprawdzą się prognozy innego ekonomisty z instytutu DIW. Daniel Gross opublikował niedawno raport, w którym twierdzi, że za 40 lat polska gospodarka może prześcignąć niemiecką. "Zasada grawitacji byłaby ważnym stymulatorem na drodze do takiego sukcesu", mówi Belke.

O sile polsko-niemieckiego przyciągania decyduje kilka ważnych czynników. M.in. podobna dynamika rozwoju PKB oraz odpowiednia różnica w poziomie cen, która sprawia, że handel jest atrakcyjny dla obydwu partnerów. Ważna dla "siły przyciągania" jest również terytorialna odległość. "W przypadku Polski i NIemiec to wręcz idealne warunki, bo ta odległość nie stanowi bariery", podkreśla Belke.

Partner bez balastu, a z fantazją

Ansgar Belke z DIW zauważa, że Polacy i Niemcy doskonale rozumieją, iż bardziej im się opłaca współpraca niż konkurencja, bo dzięki temu mogą się uzupełnianiać i równomiernie rosnąć. "Wzajemne uzupełnianie pomogło w tym, że Polska przestała być wschodnioeuropejskim tygrysem (emerging market), a stała się zintegrowaną częścią zachodnioeuropejskiej sieci przemysłowej", mówi niemiecki ekspert.

Ansgar Belke (DIW) dostrzega między Polską a Niemcami silną grawitacjęZdjęcie: DW-TV

Belke zauważa, że "pomimo, iż w obydwu krajach rośnie handel zagraniczny w tych samych branżach i gałęziach gospodarki (głównie przemysł maszynowy oraz motoryzacyjny), to zarówno Polska jak i Niemcy zachowują się po partnersku - każdy szuka własnej niszy i wspólnie wyciągają z tego korzyści", ocenia pozytywnie ekspert.

Duży potencjał

Niemieccy ekonomiści podkreślają wysoką atrakcyjność Polski dla Niemiec: "Polska nie ma dziś balastu programów koniunkturalnych ani problemów bankowych, jak wielu innych niemieckich partnerów w Europie", mówi Belke.

Dla polskiego handlu Niemcy są od lat najważniejszym partnerem. Polska znajduje się natomiast w pierwszej dziesiątce niemieckiego rankingu. Poprawa pozycji to tylko kwestia czasu, twierdzą eksperci. "To, że Polska nie ma jeszcze pozycji Francji czy Holandii uświadamia, jak duży ma potencjał na przyszłość", mówi ekonomista DIW.

Dobre perspektywy potwierdza też przewodniczący komisji niemieckiej gospodarki ds. współpracy z krajami Europy wschodniej, Tessen von Heydebreck. "Coraz lepsza pozycja nowych krajów UE potwierdza, że zaangażowanie na wschodzie Europy w okresie kryzysu były właściwą decyzją". Jeżeli chodzi o polski rynek eksperci zauważają dodatkowe zabezpieczenia, jakim są wysoki popyt na wewnętrznym rynku i elastyczna polityka fiskalna dzięki własnej walucie.

Chiny są dla niemieckiego handlu jak "kopalnia złota"Zdjęcie: AP

Optymizm, ale bez euforii

Czy polsko-niemiecka "grawitacja" nadal będzie działała bez zakłóceń, zależy jednak nie tylko od sytuacji w Europie. Eksperci podkreślają nadal niepewną sytuację w USA oraz na dużych wschodzących rynkach, jak np. Chiny. Ryzyko kolejnego tąpnięcia w regionach, dokąd Niemcy sprzedają najwięcej, nadal jest realne - ostrzegają niemieccy ekonomiści.

Także Ewa Sadowska-Cieślak zauważa, że "eksport, który tradycyjnie jest koniem pociągowym niemieckiej gospodarki koncentruje się coraz bardziej na sprzedaży do Azji oraz Ameryki Łacińskiej. "Dlatego czujnie spoglądamy w tym kierunku, bo od tego zależy nie tylko kondycja Niemiec, ale poprzez niemiecki rynek również i nasza", mówi Sadowska-Cieślak.

Niemiecki eksport wzrósł w w pierwszym półroczu o 17 procent na prawie 460 mld euro. Największy przyrost zanotowano w eksporcie do Brazylii i Chin (ponad 61 i 55 proc.). Import urósł w tym samym czasie o 15 proc. na ok. 390 mld euro. Największy przyrost importu zanotowano ze Szwecji i Polski (23 i 22 proc.). Jak podaje niemiecki urząd statystyczny, Polska sprzedała Niemcom w pierwszym półroczu 2010 towary na łączną sumę 13,5 miliardów euro. To więcej, niż przed rokiem, ale wciąż tylko jedna trzecia tego, co Niemcy kupują od Chińczyków.

Róża Romaniec, Berlin

red. odp. Bartosz Dudek

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej