1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Polska na targach "Zielony Tydzień"

Róża Romaniec, DW Berlin20 stycznia 2009

Na tegorocznych targach rolniczych "Zielony Tydzień" w Berlinie prezentuje się 11 polskich regionów i 70 polskich producentów - to dwa razy więcej niż przed rokiem. Brak jest jednak jednolitego pomysłu na promocję.

Polskie stoiska na targach "Zielony Tydzień 2008"
Polskie stoiska na targach "Zielony Tydzień 2008"Zdjęcie: Rozalia Romaniec

Polscy wystawcy prezentują się w hali numer 11 w sąsiedztwie Alzacji. Wchodząc do tej hali po polskiej stronie dominują wprawdzie kolory biały i czerwony, brakuje jednak widocznego napisu "Polska". - "Dyrekcja biura ministra akceptowała projekt stoiska i skoro tak zaakceptowała, tzn. że tak musi być" - tłumaczy główny specjalista ds. promocji w biurze ministra rolnictwa. Marcin Pikulski twierdzi, że ministerstwo rolnictwa ma jedynie ograniczone środki na promocję polskiej żywności, podczas gdy ministerstwo gospodarki dysponuje wielokrotnie wyższą sumą. - "My mamy kilka milionów na cały rok, a ministerstwo gospodarki ma kilkaset milionów na promocję" - dodaje.

Na polskiej wystawie brakuje też miejsca do degustacji. Alzacja przeznaczyła dużą część swojej powierzchni właśnie na taką restaurację, która stale jest pełna. Po polskiej stronie hali goście jedzą na stojąco. Mimo to pierogi sprzedają się dobrze. Przez pierwsze dwa dni na stoisku Województwa Lubuskiego ugotowano około 1000 sztuk. Jedna z kucharek twierdzi, że pierogi cieszą się dużym powodzeniem, jednak "Niemcy nie znają jeszcze smaku pieroga i nie bardzo jeszcze potrafią sobie wyobrazić kompozycję ziemniaka z serem."


Słabo rozpoznawalne pierogi

Pierogi sprzedawane są po 50 centów za parę i w tym roku nazywają się ... "budachowskie pierogi". Zarówno pierogi jak i bigos są wprawdzie serwowane, jednak nie ma widocznych wskazówek na degustację oraz szyldów z nazwami tych dań. Być może dlatego polskie produkty dla szerszej publiczności Zielonego Tygodnia pozostają mało rozpoznawalne.

- "Tak spontanicznie nic mi nie przychodzi do głowy" - mówią zapytani goście i przyznają, że choć znają parę produktów z widzenia, to jednak trudno im przypomnieć sobie jak się one nazywają.

Zdaniem organizatorki polskiej prezentacji, Iwony Wesołek z Polskiej Izby Gospodarczej w Poznaniu, jednolita promocja jest obecnie niemożliwa, a winni temu są producenci, którzy nie chcą ze sobą współpracować, by wypromować jeden produkt.

- "Polskie firmy od razu chcą mieć korzyści, ale niestety, żeby ze współpracy były korzyści, musi upłynąć trochę czasu". Iwona Wesołek uważa że konieczna jest pomoc rządu, bo pojedyncze firmy nie są w stanie ponieść kosztów promocji. - "Podczas, gdy cała Europa ma od lat pieniądze na promocję własnych produktów, my od 1989 roku uważamy, że firmy muszą się promować same" - zauważa organizatorka.


Marnotrawstwo pieniędzy?

Polskie wędliny cieszą się wśród konsumentóww Niemczech dobrą opiniąZdjęcie: Rozalia Romaniec

Z rozmów z producentami wynika, że nie ma świadomości, iż w takiej formie udział w targach jest marnowaniem pieniędzy, bo mało kto, po zobaczeniu wielu hal i egzotycznych stoisk będzie pamiętał po targach o np. "budachowskich pierogach" czy jednej wybranej firmie z Mazowsza, która proponuje własną kiełbasę. Tadeusz Zak z firmy "Sobkowiak" - jednego z największych producentów wyrobów mięsnych na Mazowszu, uważa, że taka promocja jest mimo wszystko lepsza od wspólnej. - "Najlepiej się chyba zaprezentuje każda firma na swoim stoisku, bo jeżeli to wszystko będzie skoordynowane w jedną całość, to poszczególni producenci zginą".

Tymczasem eksperci ds. promocji radzą dokładnie odwrotnie. Najlepiej prezentują się stoiska krajów, które oferują proste formy i napisy oraz gdzie jest miejsce na spokojną degustację. Ważne też, by produkty danego kraju były rozpoznawalne. Świetnym przykładem w tym roku jest np. prezentacja honorowego gościa targów - Holandii. By zauroczyć publiczność "Zielonego Tygodnia" Holandia przywiozła do Berlina kilka tysięcy kwiatów i prezentuje się przez to świeżo i pachnąco.


Gęś - polski szlagier eksportowy

Gościem honorowym tegorocznych targów jest HolandiaZdjęcie: picture-alliance / dpa / Stockfood

Jeśli chodzi o polskie produkty, to najbardziej znanym z nich są w Niemczech ... gęsi. Niemcy kupują od Polski 15 tysięcy ton tego mięsa rocznie, co stanowi ponad 90 procent polskiego eksportu gęsiny. Ale w tym roku na targi "Zielony Tydzień" nie przyjechał ani jeden producent gęsi. Jest natomiast wielu producentów miodu i mięsa. Nikt jednak w widoczny sposób nie reklamuje najbardziej znanej w Niemczech polskiej kiełbasy - krakowskiej.

Także minister rolnictwa Marek Sawicki, przyznał, że polska ma deficyty w promocji żywności: - "Rzeczywiście być może zbyt mało przykładamy starań i nie jest to zbyt dobrze zorganizowane. Ale jesteśmy na ukończeniu prac legislacyjnych na temat promocji, a z drugiej strony pracujemy nad konsolidacją naszych zakładów przetwórczych, bo same zakłady nie są w stanie promować się za granicą."


Stawiamy na wschód

Minister Rolnictwa Marek Sawicki na konferencji prasowej w BerlinieZdjęcie: DW / Rozalia Romaniec

Marek Sawicki uważa, że kryzys gospodarczy nie odbije się na eksporcie polskiej żywności. Polska eksportuje obecnie rocznie żywność o wartości 10 miliardów euro, z czego najwięcej, bo jedna czwarta, idzie do Niemiec. Polacy stawiają jednak teraz na rynki wschodnie.

- "Pierwszym partnerem handlowym, jeżeli chodzi o artykuły spożywcze Polski, są Niemcy, ale zabiegamy o podobne relacji z naszymi wschodnimi partnerami, z Rosją i Ukrainą, bo to także duże rynki, na których chcemy przywrócić dawne dobre relacje" - zapowiada minister.

Po spotkaniu polskiej delegacji z przedstawicielami rosyjskiego resortu rolnictwa i weterynarii, obydwa kraje podpisały w Berlinie memorandum, dotyczące warunków dostaw ryb i ich przetworów oraz owoców morza z Polski do Rosji.