1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

„Berlin nie traktował poważnie ostrzeżeń Polski”

Kacper Forreiter
22 października 2022

– My, Zieloni, od początku odrzuciliśmy rurociągi Nord Stream. Teraz musimy potraktować ten kryzys jako szansę i podjąć właściwe decyzje na przyszłość – mówi Terry Reintke*, współprzewodnicząca unijnej grupy Zieloni/WSE.

Terry Reintke: współprzewodnicząca unijnej grupy Zieloni/WSE.
Terry Reintke: współprzewodnicząca unijnej grupy Zieloni/WSE.Zdjęcie: Philippe Stirnweiss/EP

DW: Niemieccy Zieloni mają wizerunek niezwykle antyatomowych. Tymczasem wiele ruchów prośrodowiskowych w Europie nie zgadza się z tym podejściem i wierzy, że energia jądrowa jest lepszym rozwiązaniem dla klimatu i natury niż gaz czy węgiel. Uważa pani, że antyatomowość pani formacji powinna być utrzymana, czy jednak nadszedł czas rewizji tego poglądu?

Terry Reintke: To, że partia Sojusz90/Zieloni odrzuca energię jądrową, jest wynikiem rezolucji, którą niedawno odnowiliśmy. To jedno z naszych podstawowych przekonań, za którym stoją konkretne argumenty.

Jakie to argumenty?

– Energia jądrowa nie stanowi rozwiązania, a jedynie przesuwa problem w przyszłość. Składowanie jądrowych prętów paliwowych jest wyzwaniem wciąż nierozwiązanym. Ponadto technologia jest podatna na awarie, ryzyko nie do oszacowania, a szkody dla ludzi i środowiska potencjalnie druzgocące. Firmy ubezpieczeniowe ograniczają swoją odpowiedzialność za reaktory jądrowe, ponieważ koszty stopienia się reaktora to właściwie nieobliczalne ryzyko, z pewnością warte miliardy.

Mam wrażenie, że paliwa kopalne stanowią większe ryzyko i szkodzą jeszcze mocniej.

– To prawda, że paliwa kopalne niszczą nasz klimat. Dlatego uważamy, że jedynym rozwiązaniem jest energia odnawialna, która sprzyja tworzeniu zrównoważonej gospodarki i neutralnego dla klimatu przemysłu.

To potężne wyzwanie inwestycyjne dla wielu krajów, także tych w UE.

– Dlatego wzywamy do utworzenia funduszu solidarności UE, podobnego do funduszu odbudowy po koronawirusie. Proponujemy przeznaczenie 750 mld euro na rozwój odnawialnych źródeł energii, program dotacji do izolacji cieplnej czy inwestycje w zielony wodór.

Pozwoli pani, że pozostanę jeszcze chwilę przy temacie energii jądrowej. Ta bowiem w wielu krajach, także w Niemczech, funkcjonuje. Czy trwający rosyjski szantaż energetyczny nie pokazał jeszcze mocniej, że energia jądrowa jest niezbędna do obrony energetycznej niezależności Europy?

– Wymiana uzależnienia od paliw kopalnych na uzależnienie od technologii, której ryzyko jest nie do oszacowania, nie jest rozwiązaniem. Odnawialne źródła energii są nieskończone, umożliwiają utrzymanie naszej planety przy życiu i uniezależniają nas od autokratycznych reżimów i ich zasobów kopalnych. Trzymanie się energii jądrowej spowolniłoby ekspansję odnawialnych źródeł energii. Poprzednie rządy Niemiec zbyt długo trzymały się taniego gazu z Rosji. My, Zieloni, od początku odrzuciliśmy rurociągi Nord Stream. Teraz musimy potraktować obecny kryzys jako szansę i podjąć właściwe decyzje na przyszłość – dla naszych dzieci, dla klimatu, dla demokracji i praw człowieka.

Demonstracja w Schwerinie: "Włączyć Nord Stream 2!"Zdjęcie: Jens Büttner/dpa/picture alliance

Skoro już mowa o Rosji. Pod jakimi warunkami zarówno Niemcy, jak i Unia Europejska powinny pani zdaniem wrócić do rozmów z tym krajem? Czy to w ogóle jest możliwe? Widzi pani jakiś pozytywny scenariusz dla tych relacji?

– Putin stracił wszelką wiarygodność jako partner do negocjacji i trudno sobie wyobrazić realną perspektywę pokoju, dopóki on jest u władzy. Niemniej – mimo całej okrutnej złożoności tej wojny, w gruncie rzeczy sprawa jest dość prosta: jeśli Putin zakończy swoją brutalną wojnę, szanse na rozmowy wzrosną. Jedna rzecz jest jednak pewna: nic nie ma prawa toczyć się ponad głowami Ukraińców. Ukraina jest suwerennym państwem, które zostało zaatakowane. Przy stole musi zawsze znaleźć się dla niej miejsce, a UE może tu występować tylko jako jej partner. 

Jaka przyszłość czeka Władimira Putina?

– Prawo międzynarodowe jest tu bardzo jasne: podżegacze wojenni, agresorzy muszą zostać pociągnięci do odpowiedzialności. Zespoły śledcze Międzynarodowego Trybunału Karnego już zabezpieczają dowody na miejscu. Przemoc i zbrodnie wojenne muszą być rozpatrywane zgodnie z prawem, a Putin musi zostać postawiony w stan oskarżenia przed niezawisłym sądem. Tylko przejrzyste przewartościowanie okrucieństw otworzy szansę na prawdziwy pokój między Ukrainą a Rosją po wojnie. Miejmy nadzieję, że stanie się to bardzo szybko.

Jak ocenia pani pomoc Niemiec dla Ukrainy? Jest wystarczająca, czy powinna być większa?

– Niemcy już pomogły i ta pomoc robi różnicę. Kierujemy się potrzebami Ukrainy i robimy to w ścisłej koordynacji z naszymi europejskimi partnerami. Ostrzał Kijowa pokazuje, że nasze systemy obrony powietrznej są tam potrzebne i chronią życie. Ale w tej kwestii musi wydarzyć się więcej, dlatego jako Zieloni jedziemy do Ukrainy, aby wywrzeć większą presję.

A jak ocenia pani polską pomoc Ukrainie? Zgadza się pani z przemyśleniami, które niedawno pojawiły się w jednym z artykułów w „Die Welt”? Autor twierdzi, że choć byłaby to historyczna okazja, Berlin nie przyjmuje głównej roli w tym kryzysie. Zamiast tego państwa Europy Wschodniej wciskają się w próżnię i stają się nowym centrum kontynentu. Oprócz utraty władzy ma to konsekwencje dla gospodarki i dobrobytu Niemiec. Czy Niemcy tracą swoją wiarygodność?

– Poprzednie rządy Niemiec nie dostrzegały w wystarczającym stopniu i nie traktowały poważnie ostrzeżeń Polski i innych państw członkowskich Europy Środkowej i Wschodniej przed agresją rosyjską. Krwawa wojna Putina dowodzi każdego dnia, że był to fatalny błąd. Solidarność polskiego społeczeństwa z uchodźcami z Ukrainy jest bezprecedensowa. To samo dotyczy państw bałtyckich. Nie chodzi tu o rywalizację między sobą, ale jesteśmy wdzięczni, że państwa Europy Środkowo-Wschodniej odgrywają tu tak centralną rolę i okazują niezłomną solidarność z Ukrainą. Geopolityczna bliskość i wspólne doświadczenia historyczne działają jednocząco. Jeśli chodzi na przykład o wspólne sankcje UE wobec Rosji, chciałabym czasem dostrzec więcej solidarności ze strony węgierskiego rządu.

Znamy zarzuty, jakie wobec Węgier formułuje się w Unii Europejskiej. Niektóre z nich wysuwane są także wobec Polski. Jest pani sprawozdawczynią w Parlamencie Europejskim w kwestiach polskiej praworządności. Jak ocenia pani aktualną politykę polskich władz w tej kwestii? Dostrzega pani jakiekolwiek działania, które przybliżają Polskę do otrzymania środków z funduszy europejskich?

– Podstawą państwa konstytucyjnego jest niezależne sądownictwo. To nie jest pomysł czy warunek UE. To coś, do czego Polska zobowiązała się w swojej własnej konstytucji. Rządy prawa są niezbędną podstawą demokracji. Polski rząd nie podjął żadnych działań, które przywróciłyby absolutną niezależność sądownictwa. Polska jest członkiem UE i zobowiązała się do stosowania prawa unijnego. Jeśli tego nie zrobi, nie może otrzymać funduszy unijnych. Nie mówiąc już o tym, że prawa kobiet, takie jak prawo do bezpiecznej aborcji, są w Polsce deptane, a społeczność LGBTQ jest otwarcie i publicznie atakowana. UE to nie bankomat, tylko wspólnota oparta na kolektywnie szanowanych wartościach demokratycznych.

Niedawno została pani współprzewodniczącą grupy Zieloni/WSE w europarlamencie. Jakie obecnie widzi pani priorytety zarówno dla całej Unii Europejskiej, jak i dla siebie samej w nowej roli?

– Naszym wspólnym celem jest sprawiedliwa i ekologiczna Europa. I to szczególnie w czasie kryzysu, który trwa: wojna Putina z Ukrainą, niedobory energii, nieodpowiednia reakcja na kryzys klimatyczny, utrata bioróżnorodności w przyrodzie, rosnące nierówności społeczne oraz ataki na demokrację, rządy prawa i prawa podstawowe. W świecie, w którym autokratyczne i skrajnie prawicowe reżimy zyskują na popularności, Unia Europejska musi stanąć w obronie prawa międzynarodowego i praw człowieka. Chcę połączyć globalną walkę o demokrację i wolność z konkretnymi reformami UE.

Ma pani na myśli jakąś konkretną reformę?

– Musimy dążyć do zniesienia zasady jednomyślności w Radzie Europejskiej oraz do większej przejrzystości i odpowiedzialności. Odpowiedzią na wszystkie te kryzysy jest Europa. Tylko silna, zdolna do działania Unia może być sojusznikiem dla światowych ruchów demokratycznych.

Jest pani polityczką nowej generacji. Bez wątpienia w dużej mierze kształtowała panią rzeczywistość, w której pani dorastała. Niemcy w swoich podstawach obywatelskich mają zaszczepioną wrażliwość ekologiczną. Czy rosnące poparcie dla Zielonych to efekt tej wrażliwości, czy to sama wrażliwość ekologiczna Niemców jest efektem pracy Zielonych?

– Urodziłam się w 1987 r. Moje dzieciństwo i młodość kształtowały wydarzenia, które oznaczały więcej wolności: upadały mury, znoszono granice, w 2004 r. świętowaliśmy akcesję krajów Europy Środkowej i Wschodniej do UE. W ostatnich latach wzmocniliśmy prawa i wolności milionów ludzi we Wspólnocie. Dla mnie partia Zielonych zawsze była formacją, która umożliwiała ten rozwój i go promowała. Ochrona środowiska i klimatu była powodem, dla którego dołączyłam do Zielonych. Łączymy sprawiedliwość społeczną, ochronę i prawa jednostki z ochroną środowiska i przyrody.

*Terry Reintke – niemiecka europosłanka Zielonych, członkini Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych (LIBE), sprawozdawczyni ws. systemu warunkowości budżetu UE, współprzewodnicząca grupy Zielonych/WSE w Parlamencie Europejskim.

Reintke: „Nie można dać Polsce rabatu na prawa człowieka"

03:28

This browser does not support the video element.