1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Polska przegrała spór o Białowieżę z Brukselą

17 kwietnia 2018

Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł, że wzmożona wycinka drzew i wywożenie z Puszczy Białowieskiej starych świerków porażonych kornikiem łamie przepisy Unii. Polska deklarowała, że podporządkuje się temu wyrokowi.

Bildergalerie Polen Abholzung des Urwaldes in Bialowieza
Zdjęcie: Getty Images/AFP/W. Radwanski

Dzisiejsza decyzja kończy wielomiesięczny konflikt między Komisją Europejską a Polską, w którym spór o ochronę Puszczy Białowieskiej stawał się pretekstem do podważania regulacyjnej roli Komisji w ustroju Unii. A co gorsza – do otwartego kwestionowania autorytetu Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu, co nigdy wcześniej nie zdarzyło się żadnemu rządowi w Unii. Gdy unijny Trybunał wydał w lipcu 2017 r. doraźny nakaz wstrzymania wycinki w Białowieży (do ogłoszenia ostatecznego, czyli dzisiejszego werdyktu), ówczesny minister środowiska Jan Szyszko publicznie sugerował, że nie posłucha. Leśnicy nie przerwali wyrębu, a także wywożenia ponadstuletnich świerków porażonych kornikiem wbrew zasadom ścisłej ochrony ekosystemu lasów naturalnych.

Białowieża i wielka polityka

Sabotowanie decyzji Trybunału Sprawiedliwości UE stało się dla wielu innych krajów Unii dowodem na łamanie praworządności przez Polskę – i to nawet wyrazistszym od polskich ustaw sądowych. Wprawdzie polski MSZ we wrześniu 2017 r., niejako w kontrze do Szyszki, deklarował, że Warszawa respektuje wyroki z Luksemburga, ale na miejscu w Puszczy Białowieskiej wciąż nie było tego widać. Pierwszym punktem zwrotnym stała się zapowiedź Trybunału z listopada 2017 r., że jeśli Polska natychmiast nie wstrzyma zakazanych prac w Puszczy Białowieskiej, to będzie płacić po co najmniej 100 tys. euro grzywny za każdy dzień łamania doraźnej decyzji Trybunału z lipca.

Przeczytaj też: Niemieccy ekolodzy przegrali w sądzie. Chodzi o wycinanie lasu 

Drugim zwrotem okazało się powołanie rządu Mateusza Morawieckiego z nowym ministrem środowiska Henrykiem Kowalczykiem w grudniu 2017 r. Spuszczenie z tonu przez Warszawę w sprawie Białowieży stało się jednym z najłatwiejszych ruchów Morawieckiego w poszukiwaniu odwilży z relacjach z Brukselą. – Wyrok uszanujemy. Spodziewam się decyzji Trybunału mniej więcej w duchu opinii, jaką w lutym zarekomendował rzecznik generalny Trybunału. A zatem decyzji, że nastąpiło naruszenie prawa europejskiego – deklarował publicznie minister Kowalczyk już przed kilku dniami.

Minister Kowalczyk: Uszanujemy wyrokZdjęcie: picture-alliance/PAP/B. Zborowski

Bez grzywny

Polska – jako strona przegrana – została dziś obciążona przez Trybunał kosztami postępowania. Nie będzie jednak żadnej grzywny, bo Komisja Europejska – zgodnie z traktatami unijnymi – nawet nie mogła o nią wnioskować. Dopiero gdyby Polska nie podporządkowała się dzisiejszej decyzji Trybunału, powtórne postępowanie mogłoby prowadzić do olbrzymich kar finansowymi.

Korniki w słoju ministra Szyszki

Postępowanie przed unijnym Trybunałem w Luksemburgu dotyczyło decyzji ministra środowiska oraz dyrekcji Lasów Państwowych z 2016 i 2017 r. o dużym zwiększeniu wycinki drzew oraz wywożenia starych świerków porażonych kornikiem z chronionych obszarów Puszczy Białowieskiej, w tym z części objętej w 2007 r. programem Natura 2000, czyli zaostrzona ochroną w jednym z najlepiej zachowanych lasów naturalnych Europy

Komisja Europejska od początku przekonywała, że Polska  - co potwierdził dzisiaj unijny Trybunał – łamała dyrektywę o ochronie siedlisk przyrodniczych, dyrektywę ptasią (szczególnie w stosunku do dwóch gatunków dzięciołów, sóweczki i włochatki) oraz przepisy o obszarach Natura 2000. Z kolei minister Szyszko, który na jedną z rozpraw z Luksemburgu przywiózł słój z kornikami, przekonywał – że w przeciwieństwie do Brukseli – wie, jak postępować ze szkodnikami w polskich lasach. Przed Trybunałem w Luksemburgu protestowali wówczas i polscy ekolodzy, i zwolennicy Szyszki.

Protest przeciwko wycince drzew w Puszczy Białowieskiej (maj 2017) Zdjęcie: Greenpeace/Grzegorz Broniatowski

Prawne przepychanki z Polską dotyczyły nawet definicji „bezpieczeństwa publicznego”. Wiceprezes unijnego Trybunału Antonio Tizzano zastrzegł w swej decyzji z sierpnia 2017 r., że zakaz wycinek w Puszczy Białowieskiej nie dotyczy sytuacji „zagrażających bezpieczeństwu publicznemu”. Jednak podwładni Szyszki tak bardzo naciągali ten wyjątek, że Trybunał w swym 15-osobowym składzie (czyli jako „wielka izba”) m.in. musiał doprecyzowywać, jako rozumieć owe względy bezpieczeństwa. Sędziwie tłumaczyli, że chodzi o „zapewnienie w sposób bezpośredni i natychmiastowy bezpieczeństwa osób pod warunkiem, że z obiektywnych przyczyn nie są możliwe inne mniej radykalne środki”.

Przeczytaj też: Spór o ostatnią puszczę w Europie

Minister Kowalczyk nie wyklucza wprowadzenia nowych i większych limitów wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej (w porównaniu z czasami sprzed Szyszki). - Od tego będzie zespół ekspercki, do którego włączymy leśników, ale też ekspertów od ochrony przyrody. Od jego opinii będziemy uzależniali propozycje, które przedłożymy KE do dyskusji. Ale o harwesterach nie ma mowy  – zapowiedział Kowalczyk przed kilku dniami.

Tomasz Bielecki, Bruksela