1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Polska w niemieckiej prasie: cmok premiera Tuska

28 października 2011

W niemieckich gazetach o szarmanckim geście polskiego premiera, polskich opiekunkach w Niemczech oraz wszczęciu przez polską prokuraturę dochodzenia ws. obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu.

Deutsche Tageszeitungen --- DW-Grafik: Peter Steinmetz 2010_Rubrikengrafik-Deutsche-Presse-Polnisch
Zdjęcie: Foto: picture-alliance/dpa

Sueddeutsche Zeitung przypomina, co oznacza gest cmoknięcia w dłoń, bo niemieckie gazety obiegła fotografia premiera Donalda Tuska witającego się w ten sposób z niemiecką kanclerz. "Fakt, że polski premier w  Brukseli cmoknął w dłoń niemiecką kanclerz rodzi pytania, skąd wziął się ten gest. Donald Tusk pocałował dłoń Angeli Merkel w bardzo polski sposób: z tak dużą emfazą, że Merkel prawie z przestrachem patrzyła na jego przedziałek na głowie. Zdaniem Asfy-Wossen Asserate (autora książki o dobrych manierach - przyp. red.) pocałunek w dłoń należy do "prastarych gestów oddania i respektu". Wziął się on z gestu całowania sygnetu arystokratów czy wysokiego duchowieństwa, którym w ten sposób okazywało się swoją poddańczość. W XIX w. ten dworski zwyczaj jako wyjątkową formę pozdrowienia przejęły wyższe warstwy mieszczaństwa, obwarowując go wieloma regułami: był on zastrzeżony dla zamężnych kobiet, nie wolno było podrywać kobiecej dłoni do góry, czy nie powinien mu towarzyszyć żaden głośny cmok - i nie wolno było całować damskiej dłoni na ulicy; wyjątkiem był dworcowy peron, itd." Gazeta zaznacza, że w Polsce gest ten obowiązuje do dziś.

Pomoc z Polski

 „Coraz więcej Niemców jest zainteresowanych pomocą domową z Europy Wschodniej” – pisze Frankfurter Allgemeine Zeitung – Takie przypadki, jak ten, nie są rzadkością: dzieci mieszkają oddzielnie, mają dobrą pracę, niestety nie w pobliżu rodziców. Jednak przychodzi moment, gdy matka lub ojciec w podeszłym wieku nie mogą już pozostać sami w dużym domu”. W takiej sytuacji, biorąc pod uwagę to, że „służba medyczna nie może być ciągle na miejscu”, a „dom spokojnej starości ciągle jeszcze odstrasza wielu ludzi, nie tylko ze względu na wysokie koszty”, Niemcy coraz częściej decydują się na pomoc domową. „Około 10 procent spośród 1,5 miliona gospodarstw domowych potrzebujących opieki korzysta z usług pomocy domowej z Europy Wschodniej. Nie jest znana dokładna liczba, ponieważ dla tego obszaru usług charakterystyczne jest zjawisko szarej strefy – mimo otwarcia rynku europejskiego w kierunku Europy Wschodniej” – zaznacza dziennik. Ponadto, w wielu przypadkach dochodzi do zawierania „nielegalnych stosunków pracy” między pracownikiem a pracodawcą. W grę wchodzą „warunki życia i pracy” kobiet (głównie one opiekują się starszymi ludźmi – przyp. red.), których sytuacja – w opinii Rzecznika Praw Obywatelskich Ireny Lipowicz – jest „od lat cierniem w oku”. „Nie mają często ubezpieczenia zdrowotnego i od następstw nieszczęśliwych wypadków (…)”.

Są też inne modele zatrudnienia, np. model Caritasu w Paderborn i w Warszawie. Współpraca między filiami organizacji istnieje od lata 2009 roku. „Jej celem było stworzenie wspólnego projektu, który odpowiadałby zarówno kobietom z Polski szukającym pracy, jak i spełniałby oczekiwania wymagających opieki w Niemczech. (…) Na pierwszym planie w procesie zatrudniania powinny znajdować się: legalność, uczciwość i jakość usług oferowanych przez zatrudniane osoby”. Tytuł projektu wskazuje na główny zamiar – „wyjść z szarej strefy”. Taki model Caritasu kosztuje korzystające z niego gospodarstwa około 1800 euro miesięcznie. „Dla Caritasu pomoc domowa jest tylko elementem całego systemu opieki. Na przykład Związek Caritas w Paderborn oferuje również wspólnoty mieszkaniowe dla seniorów”. Dla Hansa-Wernera Huewela, eksperta ds. opieki nad osobami starszymi, którego słowa przytacza gazeta, „to właściwa recepta na izolację, typową w tym wieku. Niektórzy rozkwitają tu na nowo”. 

Ponowne dochodzenie ws. Oświęcimia

 „Po przeszło 65 latach od masowych mordów na Żydach polska prokuratura wszczęła ponownie dochodzenie w sprawie byłego niemieckiego obozu zagłady w Oświęcimiu-Brzezince” – czytamy na łamach dziennika Sueddeutsche Zeitung. Gazeta, przytaczając doniesienia Instytutu Pamięci Narodowej, wskazuje na cel postępowania: „kompleksowe i obejmujące wszystkie kierunki wyjaśnienie okoliczności tej zbrodni”. Rozpoczęto już przesłuchiwania 500 świadków - osób, które przeżyły obóz w Oświęcimiu.  

Monika Skarżyńska / Małgorzata Matzke

Red.odp.: Bartosz Dudek