1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Polski dizajn w Berlinie

Maciej Wiśniewski7 czerwca 2013

Berlin jest od w tych dniach stolicą światowego dizajnu. W centrum uwagi – Polska, która jest głównym gościem Międzynarodowego Festiwalu Dizajnu DMY. I wykorzystuje okazję, aby pokazać się z jak najlepszej strony.

Der aufblasbare Hocker Plopp des Designers Oskar Zieta. *****ACHTUNG: Bild darf nur im Zusammenhang mit der Bildergalerie zur Messe DMY International Design Festival 2013 genutzt werden.********** Rechte: DMY International Design Festival
Zdjęcie: DMY International Design Festival

W najważniejszej imprezie dizajnerskiej w Niemczech udział bierze 700 wystawców z ponad 30 krajów. Ale to Polaków widać najlepiej. W ogromnym hangarze na byłym berlińskim lotnisku Tempelhof polskie stoiska oznaczone emblematem „Polish Design Focus” ogląda najwięcej osób.

Gdyby nie Polacy, to ten festiwal byłby słaby - słychać w kuluarach. W Berlinie swoje projekty przedstawia ponad 40 projektantów, kolektywów, pracowni, szkół i biur projektowych – od uznanych nazwisk i marek, jak obsypani nagrodami Oskar Zięta, Tomasz Rygalik czy Monomoka, po młodych designerów, którzy nierzadko po raz pierwszy mają okazję przedstawić szerszej publiczności swoje produkty i koncepcje.

Ake Rudolf – kurator polskiej prezentacji na festiwalu w BerlinieZdjęcie: DW/M. Wisniewski

Sztuka czy technologia?

- Polacy wnoszą do światowego dizajnu świeżość, kreatywność, innowację, zdolność improwizacji i młodego ducha. A także zaradność, której nauczyło nas 50 lat komunizmu – wylicza Wojciech Trzcionka z magazynu i portalu „Design Alive”. Polski dizajn, podobnie jak cała polska gospodarka, miał na rozwój zaledwie nieco ponad 20 lat. W tym czasie zrobił jednak ogromne postępy. - I tę dynamikę chcemy pokazać – podkreśla kurator polskiej prezentacji w Berlinie Ake Rudolf.

Obejmuje ona meble, szkło, ceramikę, sprzęt kuchenny, oświetlenie, elementy dekoracji wnętrz, a nawet środki transportu, takie jak rower. - W Polsce wciąż jeszcze dizajn traktuje się w kategorii gadżetu – tłumaczy Wojciech Trzcionka. – A to błąd. Dizajn służy przede wszystki funkcjonalności, jest czymś, co pomaga nam w życiu. Jego jakość zależy od tego, jak zaprojektujemy przedmioty, z których korzystamy i przestrzeń, w której żyjemy. Wszystko jest dizajnem - dodaje.

Także najbardziej znany polski projektant Oskar Zięta sprzeciwia się traktowaniu dizajnu jako sztuki, choć jego słynne taborety „Plopp” wystawiane są w Centrum Pompidou w Paryżu i monachijskiej Pinakotece. Laureat prestiżowej w dizajnerskim świecie nagrody Audi Mentor Prize pokazuje w Berlinie swoje nowe krzesła wyprodukowane specjalną metoda deformacji blachy od wewnątrz pod wpływem ciśnienia. - Jestem bardziej inżynierem niż artystą” – tłumaczy Zięta – Ale odchodzę od takich ostrych definicji. Dzisiaj innowacja pojawia się tylko w interdyscyplinarnych biurach.

Oskar Zięta, jeden z najbardziej znanych polskich dizajnerówZdjęcie: DW/M. Wisniewski

Codzienność odkrywana na nowo

Szydełkowe meble z biura projektowego MonomokaZdjęcie: DW/M. Wisniewski

Innowacja to jeden z kluczy polskiej prezentacji w Berlinie, inna to funkcjonalność. Dmuchane fotele i kanapy duetu Malafor zdają się zaprzeczać przyzwyczajeniom dotyczącym przedmiotów do siedzenia, ale siedzi się w nich wygodnie. Meble modułowe Tomasza Rygalika można zestawiać w wiele form, w zależności od potrzeb. Sam autor nazywa je „systemem do siedzenia i do myślenia”.

Polscy dizajnerzy zadziwiają wyobraźnią i prowokują, osiągaja efekty skłaniające do zastanowienia się nad rolą obiektów codziennego użytku w naszym życiu. Stąd motto polskiej prezentacji „Redefining the ordinary” – „redefiniując codzienność”. Jeszcze dalej posuwa się kolektyw Tabanda, który obok prezentacji własnych mebli ustawił mini-warsztat, w którym każdy z gotowych elementów może wykonać ich miniatury. Każdy może uczestniczyć w procesie projektowania i produkcji, każdy staje się dizajnerem.

- Klienci nie kupują jedynie produktu, ale również jego duszę, historię, która z danym produktem jest związana” – tłumaczy Filip Lutka z Tabandy, która mimo zaledwie trzech lat istnienia swoje projekty przedstawiała na największych europejskich przeglądach - w Mediolanie, Londynie i Paryżu. Dlatego młodzi gdańszczanie na swojej wystawie umieścili ... jajko. To, ich zdaniem, nie tylko ikona wzornictwa, ale i produkt, którego traktowanie przeszło ostatnio rewolucję. - Kiedyś ludzie po prostu kupowali jajko. Dziś pytają, czy pochodzi ono z chowu klatkowego, czy od szczęśliwych kur, czy może jest ekologiczne. Im więcej wiemy o jego pochodzeniu, tym produkt staje się ciekawszy – mówi Lutka.

Gdańska grupa Tabanda, czyli zostań dizajnerem i sam zmontuj swoje mebleZdjęcie: DW/M. Wisniewski

Nasz cel to przyszłość

Można to potraktować całkiem poważnie, ale można i z przymróżeniem oka. Bo, jak twierdzi kurator Ake Rudolf, jednym ze źródeł sukcesu polskiego dizajnu jest także jego lekkość, ironia i humor. Widać to również na berlińskim festiwalu, gdzie można oglądać np. stół z kołem do roweru dla tych, którzy nie potrafią usiedzieć spokojnie i cały czas ruszają nogami albo wertykalny ogród z ziołami do wieszania pionowo na ścianie kuchni.

Ale w czasach postępującej globalizacji coraz trudniej jest mówić o stricte polskim dizajnie. - Polscy projektanci i polscy odbiorcy czytają te same fachowe magazyny i blogi, jeżdżą na te same festiwale, korzystają z tych samych wzorów, co ich koledzy z Zachodu – mówi Ake Rudolf – Dizajn jest zjawiskiem międzynarodowym, globalnym. Polskie firmy działają na całym świecie i muszą się mierzyć, także w Polsce, z konkurentami z całego świata. Pod tym względem nie ma czegoś takiego jak polska szkoła dizajnu - stwierdza Ake Rudol.

Jest za to wielu polskich dizajnerów, którzy jeszcze do niedzieli będą podbijać publiczność w Berlinie dzięki swojej pomyśłowości, pasji i ambicji. - Nasze szkicowniki są pełne nowych pomysłów, które daleko wyprzedzają to, co do tej pory zrobiliśmy. Jesteśmy dumni z tego, co dokonaliśmy, ale patrzymy w przód. To jest nasz cel - mówi Oskar Zięta.

Maciej Wiśniewski

red. odp.: Elżbieta Stasik