1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Polskie produkty na półkach Rewe i Woolwortha

26 listopada 2010

Polskie artykuły spożywcze są w Niemczech od końca lat 80-tych. Sprzedawano je w handlu obwoźnym, a potem w polskich sklepach. Dzisiaj produkty made in Poland można kupić w sieciach handlowych REWE i Wollwortha.

Rodzinny biznes: Altschlesiesche Speisekammer to: Bernard, Nicole, Gabriele i Alexandra Bass (od l.)Zdjęcie: DW

Dostawców polskich artykułów spożywczych na niemieckim rynku jest kilku. Do największych należą: firma Lazar z Hamm, firma Loska z Bochum oraz Altschlesiesche Speisekammer (Starośląska Spiżarnia) z Erfstadt pod Kolonią. Przedsiębiorstwo Lazar posiada w Niemczech 11 własnych sklepów, a Altschlesiesche Speisekamer ma ich 8 i wszystkie znajdują się w Nadrenii Północnej-Westfalii. Sprzedażą polskich produktów zajmuje się w Niemczech jeszcze ponad 30 innych sklepów niefirmowych.


Na własny rachunek

Bernard Bass jest dla córek przykłademZdjęcie: DW

Sukcesem na skalę całych Niemiec może pochwalić się zwłaszcza Altschlesische Speisekammer. Od 6 lat prowadzą ją 23-letnia Alexandra i 3 lata starsza od niej Nicole Bass. Obie wywodzą się z rodziny, w której tradycje handlowe sięgają już początku lat 80-tych ubiegłego wieku.

Ich ojciec, rdzenny Gliwiczanin, Bernard Bass przewoził wówczas paczki dla rodaków do Polski. „Paczki były pierwszym krokiem do samodzielności. Któregoś dnia jeden z klientów zaproponował, żeby z Polski przywozić np. wędliny czy musztardę. Wtedy wpadłem na pomysł, że sam zajmę się produkcją kiełbasy - według starych śląskich receptur”, wspomina Bernard Bass. Produkcja ruszyła pod koniec lat 80-tych w Kerpen pod Kolonią. Z czasem powstała sieć firmowych sklepów Beim Schlesier, które, oprócz własnych wędlin, oferowały szeroką paletę polskich artykułów spożywczych. Alexandra i Nicole wyrastały w atmosferze rodzinnego biznesu. Szczególnie Alexandra żywo interesowała się pracą rodziców, twierdzi Bernard Bass: „Już od małego brzdąca mówiła, że będzie prowadziła geszefty i sprzedawała na ulicy gazety, by mieć pieniądze na lalki”.

Rodzinny biznes

Alexandra Bass pracuje po 12 godzin dziennieZdjęcie: DW

Dlatego Alexandra ukończyła kierunek menedżerski wydziału ekonomicznego wyższej szkoły technicznej w Brühl i jest dziś szefową firmy Altschlesische Speisekammer, która powstała wkrótce po tym, jak w 2004 roku zawiesiły swą działalność firmowe sklepy Beim Schlesier.

Chciałam być niezależna i stworzyć coś własnego. Jako dziecko często towarzyszyłam ojcu w wyjazdach do Polski. Dzisiaj zajmuję się tym, czym on wtedy - akwizycją. Studiowałam i jednocześnie praktycznie poznawałam zasady biznesu. To był kawałek ciężkiej pracy”, wspomina Alexandra.

Od sześciu lat w Nadrenii-Północnej Westfalii działa 8 sklepów Altschlesische Speisekammer, a 3 firmowe samochody zajmują się handlem obwoźnym. Produkty sprowadzane są od renomowanych polskich producentów: Wedla, Wawla, Krokusa. Dla potrzeb firmy w małych masarniach na Śląsku produkowane są wędliny bez konserwantów.

Altschlesische Speisekammer

Takimi tablicami witani są klienci w REWE

Nazwę dla firmy i sieci sklepów wymyśliła Alexandra: „Zawsze, gdy myślałam o polskich produktach, miałam przed oczami moją babcię ze Śląska, krzątającą się po kuchni, gotującą coś smacznego, no i jej pełną produktów spiżarkę”, tłumaczy młoda szefowa.

Siostra Nicole jest odpowiedzialna za wizerunek firmy i reklamę. Doświadczeniem i radą służą rodzice: Bernard i Gabriela. Jedno z nich zawsze towarzyszy córkom w wyjazdach do Polski na spotkania z producentami, pomagając w ocenie produktów lub w negocjowaniu cen. Długie, pracowite wieczory do późnej nocy nie należą do rzadkości.

Ale wytężona praca zaowocowała półtora roku temu niezwykłym kontraktem. Altschlesische Speisekammer rozpoczęła współpracę z siecią marketów REWE w regionie Dortmundu. Wielka w tym zasługa Alexandry, uważa Bernard Bass: Markety „REWE przygotowywały polski tydzień. Wtedy Alexandra zadzwoniła i przedstawiła firmę. Zaprezentowaliśmy mix polskich produktów - od tradycyjnych mrożonek, po wędliny, twarógi, przetwory owocowo-warzywne i słodycze, i zaczęła się dobra współpraca”.

Klient nasz pan

Półki z polskimi produktami w markecie REWE w Mühlheim an der RuhrZdjęcie: Altschlesische Speisekammer GmbH

Obecnie polskie wyroby można kupić w 31 sklepach REWE na północ od Kolonii. Każdy ze sklepów wyznaczył kilka regałów na polski towar. Jak zapewnia kierownik sklepu REWE w Kevelaer pod granicą holenderską, Christian Friesen, wyjście do klientów z tą ofertą było strzałem w dziesiątkę:

Mamy tu do czynienia z dużą grupą rdzennych Polaków oraz osób polskiego pochodzenia, dlatego zainteresowanie polskimi wyrobami zawsze było spore i zareagowaliśmy na nie. A zapotrzebowanie jest tak duże, że musimy mieć dwie dostawy tygodniowo, bo produkty są dosłownie "wymiatane" z półek”.

Myli się jednak ten, kto przypuszcza, że po polskie produkty sięgają też Niemcy. Zdaniem Christiana Friesena produkty te, mimo dobrej jakości i stosunkowo niskich cen, wciąż traktowane są, podobnie jak produkty tureckie czy z krajów arabskich, ze sporą nieufnością.


Po REWE czas na Woolwortha

Sieć Woolworth rozwija nową koncepcję sprzedażyZdjęcie: picture-alliance/dpa

Współpraca z REWE otworzyła Altschlesische Speisekammer drogę do dalszych kontaktów handlowych. Pod koniec października 2010 r. firma nawiązała współpracę z siecią Woolwortha. Polskie produkty można, jak na razie, kupić tylko w jednym sklepie w Nordhorn w okolicy Osnabrueck w Dolnej Saksonii. Ale już od końca listopada tego roku pojawią się we wszystkich sklepach Woolwortha, a więc w całych Niemczech. Zdaniem Bernarda Bassa kontrakt ten jest kolejną wielką szansą dla Altschlesische Speisekammer i jego ambitnych córek:”Woolworth powstaje na nowo, ma nową koncepcję, nową filozofię sprzedaży i duże plany na przyszłość. Dziewczyny mogą dzięki tej współpracy wiele osiągnąć”.

Tymczasem Alexandra i Nicole Bass planują współpracę z kolejnymi niemieckimi sieciami handlowymi. Ich celem jest sprawienie, by obecność polskich wyrobów na regałach niemieckich marketów nie była czymś niezwykłym, lecz stała się zjawiskiem powszechnym.

Alexandra Jarecka

red. odp: Magdalena Szaniawska-Schwabe