Portugalia: służby na tropie „lemoniadowej mafii”
21 października 2021„Dokumenty poproszę!” - celnik Helder Mendes zatrzymuje ciężarówkę. Nie wie już który raz tego dnia. Wraz z pięcioma kolegami kontroluje od rana przejście Vilar Formoso przy granicy z Portugalią - jedno z najbardziej ruchliwych w kraju.
Funkcjonariusze szukają tego, co ostatnio coraz częściej staje się kontrabandą - lemoniady i innych słodzonych napojów. W Portugalii takie artykuły podlegają dodatkowej opłacie cukrowej, podczas gdy w Hiszpanii obejmuje je tylko VAT. Dlatego też coraz więcej takich napojów nielegalnie przekracza granicę.
Profesjonalne szajki przemytników lemoniady
- Od 2017 roku za napoje bezalkoholowe zawierające cukier trzeba płacić dodatkowy podatek - wyjaśnia kapitan Helder Fernandes z portugalskiej policji. - Od dwóch lat zauważamy, że przemyt takich napojów nie tylko się zwiększył, ale też, że jest teraz również profesjonalnie zorganizowany - dodaje.
O tym, o jakiej skali działania tu mowa, może świadczyć próba przemytu sprzed półtora roku. Służby skonfiskowały wtedy aż 600 litrów nieopodatkowanej lemoniady o wartości przynajmniej 40 tys. euro. Napoje miały trafić do sklepów i restauracji w Lizbonie oraz okolicy. Była to największa znana policji próba przemytu takich artykułów.
Niezharmonizowane podatki
- Problem w tym, że podatki w UE wciąż są niezharmonizowane - uważa kapitan Fernandes. We Wspólnocie w zależności od kraju są inne stawki VAT, ale też różne państwa inaczej podchodzą do pozostałych podatków. Jak na przykład do podatku cukrowego, który ma w Portugalii ograniczyć spożycie niezdrowych napojów.
- Choć podatek ten do bardzo wysokich nie należy, to i dla wielu robi różnicę - dodaje kapitan. Dlatego razem ze swoją ekipą przeszukuje kolejne TIR-y w poszukiwaniu nielegalnej lemoniady.
Funkcjonariusze sprawdzają więc palety towarów, wsiadają do cystern. Patrzą, czy dokumenty przewozowe zgadzają się z formularzami podatkowymi.
- Nie jest łatwo, gdyż musimy porównać wiele danych, aby sprawdzić, co jest kontrabandą, a co nie - mówi Helder Fernandes. Kapitan sprawdza więc, czy podatki zostały prawidłowo odliczone, a przede wszystkim - czy zapłacono portugalski podatek od cukru.
Zamieszanie na granicy
Nie jest oczywiście tak, że podatek cukrowy spowodował wyłącznie problemy. Resort zdrowia chwali się, że wprowadzenie daniny sprawiło, że wielu producentów napojów gazowanych obniżyło zawartość cukru w napojach. Spadło też spożycie napojów tego typu. I to mimo tego, że sama danina zbyt wysoka nie jest - to tylko jedno euro za hektolitr napoju.
Jednak w Hiszpanii jest pod tym względem znacznie taniej, a na nielegalnym wwożeniu do Portgualii takich napojów można nieźle zarobić. - Przecież to nie jest tak, że ojciec jeździ do Hiszpanii, żeby kupić napoje dla dziecka na urodziny - mówi inny celnik, Helder Mendes, w przerwie pomiędzy kontrolami pojazdów. - To profesjonaliści, którzy działają na dużą skalę - dodaje.
Wysokie marże, intratny biznes
Jak bardzo zyskowne może być szmuglowanie słodzonych napojów? - Puszkę napoju z przemytu można sprzedać na 50 centów. Normalnie w sklepie powinna kosztować 1 euro - mówi kapitan Helder Fernandes. Funkcjonariusz tłumaczy więc, że pokusa przemytu jest naprawdę spora.
- Zaczynamy zresztą kontrolować również pod tym kątem same sklepy. Sprawdzamy, czy nie mają na półkach napojów z przemytu - opowiada Fernandes.
Po południu kontrole się kończą - nie tylko w Vilar Formoso, ale w całym kraju. 48 celników skontrolowało prawie 500 ciężarówek, choć tym razem żadnej słodzonej kontrabandy nie znaleziono. Celnicy nie mają jednak wątpliwości - będą kolejne obławy, tak jak będą kolejne próby przemytu. Zakończyć proceder mogłoby tylko wprowadzenie jednolitych podatków na terenie całej Unii.