1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

"Powiernictwo Pruskie" bez politycznego wsparcia

Michał Jaranowski, DW, Warszawa19 grudnia 2006

Wizyta w Polsce przewodniczącego Bundesratu, Haralda Ringstorffa (SPD), odbywa się według dawno przygotowanego programu. Ale treści są inne niż planowano. Pozwy "Powiernictwa Pruskiego" do Trybunału w Strasburgu zdominowały wszystkie rozmowy, m. in. z marszałkami Sejmu i Senatu.

Gmach Bundesratu, Izby Krajów Związkowych, drugiej izby niemieckiego parlamentu. Izbie przewodniczy co rok premier innego landu
Gmach Bundesratu, Izby Krajów Związkowych, drugiej izby niemieckiego parlamentu. Izbie przewodniczy co rok premier innego landuZdjęcie: AP

- Nie ma w Republice Federalnej poważnego polityka, który popierałby skargi Powiernictwa Pruskiego – stwierdził przewodniczący Bundesratu i dodał: - jednakże żaden polityk nie jest w stanie przeszkodzić prywatnym osobom w złożeniu pozwów do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Ringstorff pochodzi z Niemiec wschodnich i dlatego – podkreślił - tym lepiej rozumie polskie obawy. Otóż, po zjednoczeniu, dawni posiadacze wielkich nieruchomości wschodnioniemieckich wystąpili z podobnymi skargami do Trybunału w Strasburgu. Chodziło o konsekwencje wywłaszczeń w oparciu o prawa mocarstw okupacyjnych z 1945 roku. Skargi zostały oddalone.

- Zdecydowanie przeciwstawiamy się próbom reinterpretacji historii – Ringsdorff postawił kropkę nad „i”: – Drugą wojnę światową rozpętały Niemcy, nie Polska. Mam nadzieję, że Trybunał w ogóle nie przyjmie pozwów do rozpatrzenia.

Gospodarz wizyty, marszałek Senatu, Bogdan Borusewicz, docenia, że władze niemieckie odcinają się od działań Powiernictwa Pruskiego i zapewniają, że nie ma podstaw prawnych do wnoszenia roszczeń wobec Polski. Niemniej mamy do czynienia z pewnym paradoksem. Borusewicz zauważył bowiem jednocześnie że 22 ludzi. owi skarżący do Trybunału, narzucili tematykę rozmów międzypaństwowych na tak wysokim szczeblu. Anna Fotyga, minister spraw zagranicznych i kolejna rozmówczyni Ringstorffa, dała do zrozumienia w wywiadzie radiowym, że godna rozważenia jest idea renegocjacji traktatu polsko-niemieckiego z 1990 roku. Można się domyślać, że chodziłoby o wpisanie do umowy zapewnienia obu stron o rezygnacji z wszelkich roszczeń.

Przeciw temu opowiedział się pośrednio, w innym wywiadzie, prof, Jan Barcz, współautor polsko – niemieckiej ekspertyzy z roku 2004 na temat ewentualnych odszkodowań w związku z konsekwencjami drugiej wojny światowej. Zdaniem Barcza, dziekana Wydziału Prawa Europejskiego warszawskiej SGH, wpisanie do traktatu rezygnacji z roszczeń byłoby błędem, ponieważ oznaczałoby, że takowe istnieją. W istocie tak jest, lecz dotyczą zwrotu dóbr kulturalnych, przemieszczonych w okresie wojny. Ale do odszkodowań za wywłaszczony majątek nie ma żadnych podstaw prawnych. W tej sytuacji wskazany jest więc spokój.