1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Powtórka z komuny. Chińskie niemowlaki wypijają mleko niemieckim maluchom

Elżbieta Stasik18 kwietnia 2013

Regały z preparatami Milupy świecą w Niemczech pustkami. Handel zaczął racjonować sprzedaż, Milupa zwiększa produkcję. Przyczyną wąskiego gardła jest prywatna, hurtowa sprzedaż do Chin.

An 11-year-old Chinese baby suffering from ureteral stones caused by contaminated milk powder is fed with milk at the No.1 Hostpial of the Peoples Liberation Army (PLA) in Lanzhou city, northwest Chinas Gansu province, 17 September 2008. China said on Wednesday (September 17) that a third infant had died after drinking contaminated milk and the number sick had leapt to many thousands, while an official said the health threat was concealed for at least a month. The number of children ill after drinking powdered milk laced with the compound melamine had risen nearly five-fold to 6,244, and those with acute kidney failure had reached 158, Health Minister Chen Zhu told a news conference. A government probe announced on Tuesday showed a fifth of 109 dairy producers checked made batches of products adulterated with melamine, which is banned from use in foods. +++(c) dpa - Report+++
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Kupienie preferowanych przez wielu rodziców preparatów Milupy dla niemowląt stało się w Niemczech problemem. Trudne do zdobycia jest zwłaszcza mleko w proszku. Od końca ubiegłego roku w ciągu kilku miesięcy sprzedaż mleka dla niemowląt skoczyła o jedną trzecią. Tabloid „Bild” cytuje zaniepokojoną mamę, stojącą przed pustym regałem: „Nie mogę tak po prostu zmienić marki, bo dziecko dostanie kolek”.

Produktów Milupy brakuje wszędzie, od Berlina po Nadrenię Północną-Westfalię. Handlowcy, np. sieć drogerii „dm”, wprowadzili racjonowanie sprzedaży – nie więcej niż trzy paczki mleka w proszku na klienta. Producent uruchomił już nową linię produkcyjną. – Mamy nadzieję, że w ciągu kilku najbliższych tygodni sytuacja się odpręży – powiedział w czwartek (18.04) Stefan Stohl, rzecznik Milupy. Firma z siedzibą we Friedrichsdorf pod Frankfurtem nad Menem codziennie musi uspokajać zaniepokojonych rodziców, którzy nie wiedzą, czym karmić swoje maluchy.

Za machinacje producentów zapłaciły dzieciZdjęcie: picture-alliance/dpa

– Żadne dziecko nie musi głodować – podkreśla Stephan-Thomas Klose, rzecznik sieci drogerii „Rossmann” i wskazuje na alternatywne produkty. Jest ich w Niemczech niemało: Hipp, Humana, Bebivita i inne. Klose ostrzega dlatego przed wywoływaniem paniki. Wielu rodziców nie chce jednak zmieniać marki.

Kwitnie szmugiel

Powodem tych wąskich gardeł jest nieoficjalny eksport mleka i odżywek niemowlęcych do Chin. W 2008 roku tym krajem wstrząsnął skandal z mlekiem skażonym przemysłową melaminą. Co najmniej sześcioro niemowląt zmarło, około 300 tys. zachorowało ciężko. Kolejny skandal wybuchł w ubiegłym roku, kiedy w mleku dla niemowląt jednego z chińskich producentów wykryto ślady rtęci. Także w ubiegłym roku okazało się, że chiński partner szwajcarskiego producenta Hero Group manipulował daty ważności produktów i zmieniał na opakowaniach etykiety – mleko dla starszych dzieci było sprzedawane jako mleko dla niemowląt. Władze chińskie wycofały ze sprzedaży tysiące produktów z importu.

W 2012 roku żyło w Chinach około 108 mln dzieci w wieku do trzech lat. Artykuły rodzimych producentów cieszą się zerowym zaufaniem. Rodzice, których na to stać, robią więc wszystko, żeby kupić zagraniczne marki. Najlepiej z bezpośredniego importu. Kto może, szmugluje. Wąskie gardła odczuwają dlatego nie tylko Niemcy. Podobna sytuacja jest w Holandii. Sprzedaż mleka w proszku reglamentują od ubiegłego roku supermarkety w USA, także w Australii i Nowej Zelandii.

Milupa nie eksportuje swoich produktów do Chin. Rzecznik firmy Stefan Stohl jest mimo to zaniepokojony. – Musimy bronić naszej reputacji. Jeżeli matki nie znajdą na półce preferowanego przez siebie produktu, stracimy klientów – mówi.

dpa / Elżbieta Stasik

red. odp.: Małgorzata Matzke