1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Pracodawcy i związkowcy contra populiści

6 stycznia 2017

U wielu Niemców pojawia się uczucie strachu i niepewności. Czy zamknięcie granic byłoby rozwiązaniem? Ani zrzeszenia pracodawców, ani związki zawodowe nie popierają tego pomysłu.

Armutszuwanderung
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Niemieckie związki pracodawców i związki zawodowe chcą podjąć walkę z populistycznymi tendencjami w Niemczech. Federalne Zrzeszenie Niemieckich Związków Pracodawców BDA i dachowa organizacja związków zawodowych DGB ostrzegają przed powrotem myślenia w kategoriach narodowych.

– Pomimo dobrej sytuacji na rynku pracy, wielu ludzi martwi się, żyje w strachu i niepewności a to czyni ich podatnymi na populistyczne, ultrakonserwatywne i nacjonalistyczne ideologie – podkreślił szef DGB Reiner Hofmann w rozmowie z agencją DPA w Berlinie. Zaznacza on przy tym, że "ponad 20 proc. ludzi zatrudnionych w Niemczech jest uwięzionych w sektorze niskich płac a długotrwale bezrobotni nie widzą szansy na zmiany ich sytuacji".

Ingo Kramer: Niemcy są ostoją stabilności i dobrobytuZdjęcie: picture-alliance/dpa/K. Nietfeld

Dobrobyt dzięki globalizacji

Prezes zrzeszenia pracodawców Ingo Kramer podkreśla natomiast, że Niemcy są ostoją stabilności i dobrobytu.

– Mamy rekordowe zatrudnienie – jeszcze nigdy tak wiele osób nie miało pracy – podkreśla. Rosną także płace . – Musimy ludziom uświadomić, w jak stabilnych warunkach żyją i pracują. Jednocześnie musimy otwarcie rozmawiać z nimi o ich troskach, częstokroć związanych z globalizacją – powiedział Kramer w rozmowie z DPA. – Tylko w ten sposób uda się nam przywrócić wśród Niemców wewnętrzny spokój. Jest to szczególnie ważne, bo tylko z takiej pozycji ludzie będą traktować wyzwania jako szansę a nie jako zagrożenie. I należy ludziom uświadomić, że Niemcy część swojej siły zawdzięczają właśnie globalizacji – uważa Kramer.

Także związkowiec Hofmann ostrzega: – Błędnym jest przekonanie, że będzie się nam powodzić dobrze a AfD i Pegida osłabną, kiedy zamkniemy granice. Na przykładzie Wielkiej Brytanii wyraźnie widać, że kraj, który zaczyna się izolować, traci wiele miejsc pracy. Jednak przyrost zysków i dobrobytu, wynikający z międzynarodowych powiązań i globalizacji, musi być sprawiedliwiej rozdzielany – zastrzega szef DGB.

Strach przed tym, co nieznane, wykorzystują populiściZdjęcie: picture-alliance/dpa/O. Killing

Unia to coś więcej niż tylko euro

W jego opinii, niebezpieczna sytuacja powstaje, gdy np. AfD czy nawet CSU z uporem głoszą, że Bułgarzy przyjeżdżają do Niemiec tylko po to, żeby skorzystać z niemieckiego systemu świadczeń socjalnych. - W rzeczywistości w bułgarskiej społeczności w Niemczech mamy bardzo wysoki wskaźnik zatrudnienia - zauważa Hoffmann.

W przekonaniu szefa DGB alarmujące są także tendencje antyeuropejskie. Nikt nie może wykluczyć, że unia gospodarcza i walutowa nie imploduje. Widoczne są silne tendencje zachowawcze w Wielkiej Brytanii, Austrii i we Włoszech. We Francji grozi w tym roku zwycięstwo Frontu Narodowego. Zauważalna jest też erozja tradycyjnych partii.

Zdaniem działacza związkowego winę za to ponosi także częściowo błędna polityka europejska, również w Niemczech. Niekwestionowana jest właściwie sama waluta euro, lecz ze wspólną polityką pieniężną powinna iść w parze wspólna polityka podatkowa.

– Nie możemy dopuścić, żeby w Europie powstała konkurencja różnych systemów podatkowych, więc musimy dążyć do harmonizacji opodatkowania przedsiębiorstw. Konieczna jest też większa solidarność i spójność socjalna w Europie i więcej publicznych inwestycji – wylicza Hofmann.

Końska kuracja dla najsłabszych

Krytykuje on przy tym ministra finansów Wolfganga Schaeublego, nazywając go "niepoprawnym". Wykorzystując hamulec zadłużenia i własny wyrównany budżet, Schaeuble traktuje to jako lekarstwo także dla wszystkich państw Europy Południowej, którym zaordynował on kurs w oszczędzaniu. Ale ludziom w Niemczech dalej będzie się dobrze powodziło, jednak tylko wtedy, kiedy ich europejskim sąsiadom nie będzie się wiodło źle.

DPA / Małgorzata Matzke

 

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej