Prasa niemiecka: kryzys zadłużenia w Grecji
13 września 2011Wychodzący w Kilonii dziennik Kieler Nachrichten ostrzega:
"Tu nie chodzi już o to, czy Helleni bliscy są bankructwa, lecz jedynie o to, w jaki sposób sobie z tym faktem poradzą. I dokładnie od tego zależeć będzie przyszłość euro. Gdybyśmy mieli pogodzić się z tym, że Grecy popadną w bankructwo bez programu odbudowy, bez złagodzenia ciężaru zadłużenia, bez perspektywy dla mieszkańców, to byłby to gwóźdź do trumny dla wspólnej waluty".
Mindener Tageblatt apeluje, żeby nie dramatyzować i nie popadać w histerię:
"Grecki kryzys zadłużenia zbliża się do nowego punktu kulminacyjnego. Niezależnie od tego w jaki sposób zostanie tym razem opanowany, trzeba będzie jeszcze długo czekać na koniec europejskiego kryzysu zadłużenia. Wygląda na to, że dla opinii publicznej, obeznanej z mechanizmem histerii wywołanej informacjami na temat bakterii EHEC, czy też na temat ptasiej grypy, ta jakże kompleksowa problematyka przyczynowo-skutkowa jest jeszcze bardziej zagmatwana niż dla systemu polityczno - gospodarczego. Mimo wszystko trzeba będzie podjąć decyzję. I błagam... możliwie bez histerii".
Lübecker Nachrichten komentują toczącą się w Niemczech dyskusję na temat kryzysu w strefie euro:
"Wreszcie rząd uwolnił się od zakazu myślenia. Zwłaszcza FDP i CSU nie wykluczają już bankructwa Grecji. Od Berlina, po Lizbonę, od Dublina po Ateny wszyscy wiedzą, że to już ostateczna rozgrywka, która rozstrzygnie losy euro. (...) Ateny znalazły się w diabelskim kręgu oszczędzania do upadłego a to uniemożliwia zredukowanie zadłużenia. Prawie wszyscy wiedzieli o tym i prawie wszyscy to ignorowali. Ten kraj nie tylko, że zbankrutował; w tym kraju brak rozwiniętej gospodarki rynkowej, przy pomocy której mógłby sam wydźwignąć się z bagna. Dlatego nie pomoże Grecji pompowanie do tego kraju coraz więcej miliardów euro".
Stuttgarter Zeitung o sporze koalicyjnym na temat Grecji:
"Działanie ministra Röslera w pojedynkę, rzuca złe światło na stan rządu federalnego. Liberałowie są tak przybici pasmem niepowodzeń, że człowiek zastanawia się, czy w ogóle można na nich jeszcze polegać. Akurat od Niemiec, jako największego państwa eurolandu, oczekuje się przewodzenia. (...) Nie ma w tym nic złego, jeśli Berlin, jako największy płatnik w strefie euro, wywiera presję na to, by Ateny podporządkowały się rygorowi oszczędzania. Lekkomyślne jest jednak przywoływanie widma bankructwa państwa".
Ukazująca się w Kassel gazeta Hessische/Niedersächsische Allgemeine konkluduje:
"Grecy znaleźli się na skraju przepaści. Teraz, choć to już dosyć późno, chodzi jedynie o ograniczenie następstw niegospodarności i korupcji i uświadomienie sobie nieuniknionej utraty dobrobytu. Tak smakuje przejedzona przyszłość. Gdy zacznie się wielkie umieranie wierzycieli Grecji, wiele banków znajdzie się w niebezpieczeństwie; również w Niemczech. A gdy zrozpaczeni Grecy zaczną szturmować banki, by ratować swe oszczędności, może to mieć groźne konsekwencje również dla innych państw. Tego trzeba uniknąć i to za wszelką cenę. Teraz chodzi jedynie o ratowanie innych. Grecy mieli swoją szansą, ale jej nie wykorzystali".
Iwona D. Metzner
red. odp. Bartosz Dudek