Prasa: niemiecka polityka historyczna sprawia kłopoty
16 lutego 2011Na łamach internetowego wydania berlińskiej gazety TAZ czytamy:
„W poniedziałek posypała się krytyka pod adresem uchwały Bundestagu nt. upamiętnienia Karty Wypędzonych z 5 sierpnia 1950 roku. Falanga renomowanych historyków z Europy środkowo-wschodniej, Izraela i Niemiec uważa „Kartę Wypędzonych” za „zdecydowanie najgorszy fundament” dla dnia pamięci i zwraca uwagę, że Zgromadzenia Ogólne ONZ podniosło już do rangi „Światowego Dnia Migrantów i Uchodźców” dzień 20 czerwca”.
Dalej na łamach TAZ czytamy: „Oświadczenie historyków zwraca uwagę na ewidentne przemilczenia Karty: nie zawiera ona ani słowa na temat przyczyny II Wojny Światowej, ani słowa na temat narodowo-socjalistycznego ludobójstwa na Żydach, Polakach, Sinti, Roma i sowieckich jeńcach wojennych, a w miejsce tego własną tezę, jakoby uchodźcy i wypędzeni „najbardziej ucierpieli w tych czasach”. Zdaniem historyków wymienione w Karcie święte prawo do ojczyzny zawiera w sobie postulat terytorialnej rewizji powojennych granic.”
„Historycy przeciwko Karcie Wypędzonych” to tytuł artykułu, zamieszczonego w SPIEGELONLINE.
„Od 15 lat obchodzi się w Niemczech Dzień Pamięci o Holocauście. 27 stycznia niemiecki parlament zbiera się na nadzwyczajnej sesji, dopuszczając do głosu tych, którzy przeżyli ludobójstwo.
Jeśli spełni się wola klubów poselskich koalicji rządowej (CDU/CSU i FDP), to latem dojdzie dalszy narodowy dzień pamięci. 5 sierpnia będzie można przypomnieć o niemieckich wypędzonych.
To przedsięwzięcie budzące niepokój. Dla niektórych to afront”.
I dalej: „Przerażonych uchwałą Bundestagu 68 wiodących niemieckich, austriackich, szwajcarskich, polskich, czeskich, słowackich i innych międzynarodowych historyków i naukowców opublikowało w poniedziałek apel, wymierzony przeciwko temu zamierzeniu. W apelu tym stwierdzono, że wniosek klubów poselskich koalicji stanowi „fałszywy sygnał historyczno-polityczny”.
„A przecież” – czytamy dalej – „jeszcze minionej wiosny Guido Westerwelle, (FDP), w innym tonie podjął kwestie wrażliwego zagadnienia wypędzeń. Jako wicekanclerz i minister spraw zagranicznych wręcz uparł się, kiedy chodziło o wejście do Rady Fundacji Centrum Wypędzonych prezeski Związku Wypędzonych, Eriki Steinbach. (...) Szef FDP zawsze wskazywał na stosunki polsko-niemieckie jako powód swego sprzeciwu wobec Steinbach”.
Andrzej Paprzyca
red. odp.: Małgorzata Matzke