Prasa niemiecka: Spotkania grupy G7 są zbędne
27 maja 2016Regionalna „Rhein-Zeitung” z Koblencji pisze krytycznie: "Po wyrzuceniu rosyjskiego prezydenta Władimira Putina i związanym z tym przekształceniu grupy G8 w G7, spotkanie na szczycie zmieniło swój charakter. Znów wszyscy rozmawiając ze sobą nadają na tych samych falach. Oczywiście, że grupa państw G7 nie jest w stanie sama rozwiązać tak dużych problemów jak ocieplenie klimatu czy kryzys w Syrii. W tym celu potrzebuje też Chin, Rosji i innych państw. Właśnie dlatego jak najbardziej właściwe jest to, że wielkie potęgi gospodarcze, które szanują integralność terytorialną i prawa człowieka, mają sposobność upewnić się co do podobieństw między sobą. Im spójniej i przekonująco grupa G7 występuje w obronie wartości podstawowych, tym zwiększa się też szansa na to, że będzie można uporać się z międzynarodowymi kryzysami i konfliktami dochowując tych standardów”.
Bawarska „Mittelbayrische Zeitung” z Regensburga komentuje sarkastycznie: "Spotkania liderów zainicjowane w latach 70-tych przez kanclerza Helmuta Schmidta i francuskiego prezydenta Valéry'ego Giscarda d'Estainga wydają się dziwnie nie na miejscu. Spotyka się zachodni klub wartości potęg przemysłowych. Lecz bardziej dba się o ładne zdjęcia polityków sadzących drzewka i być może trochę demonstrowany przez gospodarza szczytu Shinzo Abe japoński nacjonalizm niż o podejmowanie rzeczywiście wymiernych i skutecznych uchwał. W Japonii mamy dyplomację na obrazku zamiast strategii zarządzania kryzysami. Jeśli chodzi o spotkania na szczycie grupy G7, nie jest to nic nowego, lecz tymczasem stały się one męczące i nudne”.
Dziennik „Cellesche Zeitung” z Dolnej Saksonii postuluje: "Zawsze jest dobrze, gdy spotykają się ze sobą światowi liderzy. Ale już od dawna wydarzenie to pomyślane pierwotnie jako spotkanie największych potęg gospodarczych nie zasługuje na tę nazwę. Jeśli ma z tego wyniknąć więcej niż tylko pięknie brzmiące komunikaty, do stołu muszą zasiąść też inni światowi liderzy. Z tego punktu widzenia to kosztowne spotkanie w Japonii służy zachowaniu pozorów i jest zbędne”.
Opiniotwórcy, konserwatywny „Frankfurter Allgemeine Zeitung” skupia się na kryzysie migracyjnym w Europie: "Nie zaszkodzi odwołanie się do sumień ‘wspólnoty międzynarodowej’ na szczycie grupy G7 w Japonii, aby nie pozostawiała Europy samej z kryzysem migracyjnym. Ale czy Europa dotychczas zachowywała się jako ‘wspólnota’, do której sama się odwołuje? Trudno jest tak zaszeregować wysiłki większości państw w UE. Wielkie niemieckie zaangażowanie natomiast było z kolei w dużym stopniu nieprzygotowane i później nadmierne moralnie zmotywowane, że partnerzy, szczególnie w Europie wschodniej, poczuli się urażeni. (…) Rząd Niemiec nie będzie mógł sobie pozwolić na powtórkę z 2015 roku, a przed wyborami powszechnymi też nie będzie tego chciał. Przywódczymi talentami Niemcy nie zabłysną już więcej w samodzielnych działaniach podjętych z obowiązku moralnego, lecz tylko wtedy, gdy zaakceptują UE taką jaką jest, jako międzynarodową wspólnotę, która nie jest gotowa na wszystko. Czy damy radę?”
opr. Barbara Cöllen