Prasa niemiecka: Turcja traci wiarygodność
17 sierpnia 2015„Nürnberger Zeitung“ pisze, że „Bundeswehra chce zakończyć po trzech latach swoją misję w Turcji z rakietami Patriot. I wygląda na to, że tak na serio nikt się tym nie przejmuje. W końcu reżim Asada w Damaszku ma inne kłopoty niż zadzieranie też z Ankarą: Do wojny domowej przeciwko własnemu narodowi ponad rok temu doszło zagrożenie ze strony Państwa Islamskiego. Zważywszy więc na to, jeżeli rakiety Patriot byłyby w ogóle potrzebne, to tylko w celu zażegnania niebezpieczeństwa ze strony PI bo kto wie, czy pewnego dnia dżihadyści nie będą dysponowali bronią rakietową. W każdym razie jest to możliwe”.
„Kölner Stadt-Anzeiger” zauważa, że: „To była polityczna misja Bundeswehry. Chodziło o to, żeby zadbać o dobry nastrój Turcji, trudnego natowskiego partnera. Tymczasem nastroje tureckiego prezydenta stały się nieobliczalne. Dlatego dobrze, że wycofuje się stamtąd baterie rakiet. To też wywołuje szczególnego rodzaju ulgę w Bundeswehrze. Akurat ta kontrowersyjna misja była dużym obciążeniem. Nieliczni eksperci ds. broni rakietowej musieli (prawie) nagminnie pracować w nadgodzinach. Dobrze, że sobie teraz wypoczną i być może będą mogli skoncentrować się na sprawach ważniejszych”.
„Westfälische Nachrichten” krytykuje: „Erdogan instrumentalizuje zarówno NATO jak i PI do wewnątrzpolitycznych celów. Ankara odniosła się per noga do solidarności natowskich partnerów. Turcja traci wiarygodność – to dotyczy też możliwego członkostwa w UE”.
„Main-Post” stwierdza, że: „Wycofanie niemieckich, ale i amerykańskich baterii rakietowych jest jasnym, politycznym sygnałem w stronę tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana. Dobitnie daje o sobie znać irytacja z powodu tego, jak Erdogan w ostatnich tygodniach wykorzystywał walkę przeciwko PI, aby w tym samym czasie atakować kurdyjskich bojowników PKK. Tak, wygląda na to, że priorytetem tureckiego prezydenta jest raczej całkowite zniweczenie wszystkich marzeń o powstaniu państwa kurdyjskiego na północy Syrii i Iraku, a nie powstrzymanie barbarzyńskiego PI”.
„Heilbronner Stimme” pyta: „Co robią, a przede wszystkim, co ryzykują Niemcy w wojnie przeciwko Państwu Islamskiemu? Już jeden z polityków chadeckich domagał się udziału niemieckich samolotów Tornado w nalotach na pozycje PI. Jak długo jeszcze Berlin będzie mógł zachować względną wstrzemięźliwość, jest niepewne. Przynajmniej loty patrolowe wydają się wchodzić w grę – ale jasne jest, że oczywiście wtedy nasz kraj bardziej niż dotychczas mógłby stać się celem terroru PI”.
Opr. Barbara Cöllen