Prasa o atakach w Hanau: „Grunt podatny na terror”
21 lutego 2020Zdaniem „Sueddeutsche Zeitung" synagogi i meczety muszą być lepiej chronione dopóty, dopóki zagrożenie jest tak duże. Do prewencji należy też to, by wielostrzałowa ręczna broń palna nie była już przechowywana w domu przez osoby prywatne, nawet przez strzelców sportowych. „To nie jest żadne zbiorowe podejrzenie w stosunku do strzelców, tylko konsekwencja różnych morderstw. Działanie państwa jednak nie wystarczy. To obowiązek każdego z osobna. Zaczyna się od kiepskich dowcipów i nie kończy na bezkompromisowej akceptacji rasizmu w życiu codziennym. Trzeba nazywać rzeczy po imieniu, na przykład, że kto głosuje na AfD, plasuje się w prawym rogu, ponieważ wybiera również prawicowych ekstremistów, którzy są w tej partii. Ten kraj i jego porządek społeczny, jego ludzie, pochodzący czy to z Kaufbeuren, Edirne czy Krakowa, są warci tego, by jego obywatele ich bronili – szczególnie przed tymi, którzy słowem, a nieraz i morderstwem chcą cofnąć czas” – pisze dziennik.
„Zeit Online" przypomina, że jeszcze nic definitywnie nie wiadomo o zdrowiu mentalnym rzekomego sprawcy. „W tej chwili nikt nie może postawić diagnozy. Jego myśli o wyższości własnego narodu i niedostatecznej «wydajności» innych można znaleźć w takiej lub podobnej formie w przemówieniach i tekstach skrajnej prawicy. Te postawy nie istnieją tylko w umysłach rzekomych chorych psychicznie. Stwierdzenie, że Tobias R. był szaleńcem, jest wygodnym argumentem ochronnym, za którym próbują się chować ci, którzy zwykli relatywizować. To tani trik”.
„Frankfurter Rundschau" uważa: „Konieczne jest zatem, aby w końcu przekonać się, że prawicowy ekstremizm jest największym zagrożeniem dla ludzi w tym kraju. Bo kiedy prawicowi terroryści mordują, prawicowi radykałowie rozsiadają się w parlamentach i starają – w zależności od sił – niszczyć demokrację. Po części im się to udaje, jak w Turyngii. To, co teraz jest potrzebne, to silna obrona przed zagrożeniem z prawej strony” – czytamy.
Zdaniem komentatora obejmuje to nie tylko zmianę myślenia urzędów bezpieczeństwa i jeszcze większą koncentrację na prawicowych ugrupowaniach. Demokratyczne partie muszą przestać flirtować z AfD i skupić na obronie demokracji, a społeczeństwo musi jednoznacznie sprzeciwić się rasizmowi. „Zbyt długo zbyt wielu ignorowało lub lekceważyło zagrożenie z prawej strony. Teraz trzeba z tym skończyć” – pisze dziennik z Frankfurtu.
„Stuttgarter Nachrichten" komentuje: „Terror o podłożu rasistowskim można stłumić tylko wtedy, gdy demokraci, prawdziwa klasa średnia, przeciwstawią się codziennemu rasizmowi i jego zwolennikom w żaden sposób nie dadzą poczucia, że w jakiś sposób do tego należą. Ta walka toczy się w parlamentach politycznymi środkami, musi toczyć się również na ulicy policyjnymi środkami. Zaczyna się jednak gdzie indziej: w klubach sportowych i kościołach, w grupach młodzieżowych i szkołach. Czasem też w kolejce w supermarkecie. Tylko w ten sposób wyschnie grunt podatny na terror”.
W podobnym tonie komentuje gazeta „Hessische Niedersaechsische Allgemeine" z Kassel. To nie tylko nagonka w sieci, która u osób, takich jak zamachowiec z Hanau, usuwa ostatnie skrupuły. „To także postrzeganie przez nich zmiany klimatu w społeczeństwie, które jednostce na skraju prawicy dodaje skrzydeł. Jeśli faszysta, taki jak Bjoern Hoecke w Turyngii, ze swoim klubem parlamentarnym AfD może opanować wybór premiera, a przewodniczący AfD Joerg Meuthen na Twitterze relatywizuje ataki z Hanau, wtedy czują wezwanie do działania i tacy, którzy swoją nienawiść do obcokrajowców, Żydów i inaczej myślących wyładowywali do tej pory na forach internetowych”.