Prasa o debacie budżetowej: „Pojawia się strach”
4 lipca 2024„Frankfurter Allgemeine Zeintung” zaznacza: „Pewność siebie i strach nie wykluczają się wzajemnie. Można to zaobserwować na lewym skrzydle SPD. (…) Katja Mast, przewodnicząca klubu parlamentarnego partii, podsumowuje oczekiwania następująco: Posłowie muszą udać się na przerwę letnią z ‘jasnymi informacjami’. Do tej pory 207 socjaldemokratycznych posłów było w różnym stopniu zadowolonych z poziomu informacji dostarczonych przez kanclerza. I tu właśnie pojawia się strach. Ponieważ oprócz wszystkich oficjalnych apeli o wsparcie, w SPD istnieje duża nieufność wobec Scholza w odniesieniu do kluczowych punktów budżetu (...). Kanclerz niegdyś był członkiem Lewicy Parlamentarnej (lewicowej frakcji klubu – red.), ale większość tamtejszych polityków uważa również, że jeśli chodzi o kwestię obejścia kotwicy budżetowej, jest on bliższy ministrowi finansów Christianowi Lindnerowi (FDP) niż własnej partii. Uważają Scholza za dobrego negocjatora, ale i oni muszą coś zaoferować, aby osiągnąć wynik. Zwłaszcza lewica SPD obawia się pytania, co to może być”.
„Rhein-Zeitung” z Koblencji pisze: „(…) ramy czasowe dla kanclerza Scholza i negocjatorów kurczą się coraz bardziej. A nad całą sprawą wisi miecz Damoklesa, nawet jeśli to porozumienie zostanie osiągnięte w tym tygodniu. Czy klub poselski SPD podąży za swoim kanclerzem, jeśli nie zostanie zaciągnięte dalsze zadłużenie na inwestycje i nie zostanie ogłoszona sytuacja nadzwyczajna ze względu na bieg spraw w Ukrainie? Wtedy minister finansów FDP Christian Lindner przeforsowałby swoje stanowisko, a jest on teraz solą w oku wielu posłów SPD”.
„Junge Welt” z Berlina analizuje: „Brakuje również środków na inwestycje mające powstrzymać postępującą dezindustrializację kraju. Dotacje dla amerykańskich firm, takich jak Tesla czy Intel, nie zostaną jednak zmienione. Krajowy kapitał ma natomiast zostać udobruchany tzw. pakietem dynamizacyjnym. Zażądał tego Związek Niemieckiego Przemysłu (BDI), a koalicja rządowa go obiecała. Nie powinno to kosztować wiele, ale zamiast tego państwo chce zrezygnować z części dochodów, na przykład poprzez 25-procentowy podatek liniowy od zysków lub ‘super przetargi’. Dochodzą do tego takie posunięcia, jak dalsze uelastycznienie czasu pracy i pomysły na przyciągnięcie do niej świeżo upieczonych rodziców i emerytów. Niezależnie od tego, jak w szczegółach potoczy się to budżetowe widowisko, będzie ono brutalne”.
„Augsburger Allgemeine” stwierdza: „Obecnie wygląda na to, że koalicja rządowa zrozumiała sygnały płynące z sytuacji i zjednoczyła się. Oczekuje się, że jeszcze przed końcem lipca gabinet zatwierdzi projekt budżetu. Pomimo wszystkich zarzutów ze strony opozycji i dominujących, nieprzychylnych dla niej nastrojów wśród ludności, ta koalicja daje oznaki życia. Niewykluczone, że zdobędzie się nawet na pakiet ulg dla niemieckich przedsiębiorstw, którego nikt by się po niej nie spodziewał, zważywszy na jej skłonność do wewnętrznych sporów”.
Zdaniem „Pforzheimer Zeitung”: „W interesie kraju byłoby pożądane, aby koalicja odnalazła tego ducha jedności w innych nadchodzących zadaniach w ostatnim roku kadencji. Państwo jest dysfunkcyjne w swoich podstawowych zadaniach. Kolej i Bundeswehra są niemal synonimem braku i niekompetencji. Jakość szkół wyraźnie się pogorszyła. Koalicja poczyniła tu pewne postępy, ale podjęte do tej pory decyzje są dalece niewystarczające”.
„Handelsblatt” z kolei wylicza wymagające inwestycji sektory działalności państwa, które ujawniły braki szczególnie podczas Euro 2024: „Niemieckie koleje i ich zarząd ośmieszają Niemcy na arenie międzynarodowej. Od ‘New York Timesa’ po hiszpańską prasę, dziennikarze żartują sobie ze stanu tej firmy. Tymczasem Anglicy, którzy naprawdę nie są rozpieszczani pod względem infrastruktury, kpią z niedziałającej na całego logistyki w miastach, w których przyszło im grać. Do tego dochodzą skargi na częste braki w zasięgu telefonów komórkowych, kurczowe trzymanie się technologii analogowej przez wiele firm, drogie usługi lub ich całkowity brak. (...) Być może powinno to być sygnałem alarmowym dla tego rządu, by uważnie przyjrzał się problemom związanym z atrakcyjnością Niemiec jako miejscem lokalizacji inwestycji, ich infrastrukturą i poziomem cyfryzacji”.
Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!