Prasa o debacie w PE: kurs na konfrontację, groźba kryzysu
20 października 2021W ocenie dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ) spór o reformę sądownictwa w Polsce i w sprawie prymatu prawa krajowego nad europejskim nasila się. „W Parlamencie Europejskim premier Mateusz Morawiecki zarzucił Komisji Europejskiej szantaż. To retoryka, którą rządzący w Warszawie, a także w Budapeszcie posługują się już od pewnego czasu, gdy ich wątpliwa pod kątem praworządności przebudowa systemu prawnego na korzyść partii rządzącej – można mówić też o podporządkowaniu – i inne praktyki natrafiają na sprzeciw” – pisze autor komentarza Klaus-Dieter Frankenberger.
„Faktycznie Komisja rozważa wstrzymanie wypłat pieniędzy z Funduszu Odbudowy, co nie byłoby arogancją władzy, ale szanowaniem obowiązujących praw. Rząd PiS, który chętnie zgarnia pieniądze z UE, nie chce wyciągnąć ostatecznej konsekwencji ze sporu. Wystąpienie z Unii byłoby też czymś fatalnym. Władza ma jednak interes w tym, by spór eskalować, nawet jeśli służyłoby to odgrywaniu roli bohatera. To godne pożałowania i niebezpieczne” – pisze „FAZ”.
Ocenia, że zasadnicze zakwestionowanie prawa unijnego „podcina korzenie dzieła zjednoczenia”. „Rozsądni muszą postarać się o deeskalację” – konkluduje dziennik.
Nie przesadzać z presją
Dziennik „Die Welt” ocenia, że ani Parlament Europejski ani Komisja Europejska nie mogą godzić się na to, by jedno z państw UE kwestionowało zasadę prymatu prawa europejskiego nad krajowym, sformułowaną już w latach 60. Ubiegłego wieku przez TSUE. „Prawo w UE nie jest wszystkim, ale bez prawa wszystko byłoby niczym” – pisze autor komentarza Thomas Schmid. W jego opinii poprzez wyrok polskiego Trybunał Konstytucyjnego, uznający traktaty UE częściowo za niezgodne z konstytucją, „Polska narusza traktat UE i pozostawia sobie, a dokładniej obecnemu rządowi PiS wygodną furtkę”. „Gdy kiedykolwiek w przyszłości regulacja UE nie spodoba się Polsce, to się na nią nie zgodzi, powołując się na suwerenność polskiego orzecznictwa konstytucyjnego. To poważnie uszkodziłoby wiążące ramy prawne UE” – pisze autor komentarza.
„Polska nie chce, jak powiedział premier Morawiecki w PE, być ‘szantażowana' przez UE. Jeżeli jednak tworzy klauzulę generalną przeciwko prawu europejskiemu, to opuszcza zarys struktury UE. Co robić? Presja, także finansowa, na Polskę jest uprawniona, potrzebna i przewidziana w regulacjach UE. Są powody, by te presję zauważalnie wzmocnić. Ale są też dobre powody, by z nią nie przesadzać. Trzeba dać przykład, bo naśladowców, może z wyjątkiem Węgier, na razie nie widać. A na końcu tylko polscy wyborcy mogą zakończyć nacjonalistyczne hałasy rządu PiS” – pisze Thomas Schmid.
Ustami Morawieckiego przemawiał Kaczyński
W dzienniku "Sueddeutsche Zeitung” czytamy z kolei, że kiedy Morawiecki obejmował urząd premiera była nadzieja, iż ten obyty w świecie historyk i ekonomista, kiedyś praktykant w Deutsche Banku, zbliży Polskę do zachodnioeuropejskich demokracji. Ale teraz wszedł w rolę przedstawiciela dużego, dumnego polskiego narodu, który nie pozwoli się ciemiężyć przez eurobiurokratów i europrawników w Brukseli, Strasburgu i Luksemburgu.
„We wtorek wydawało się, że przemawia z niego jego partyjny szef Jarosław Kaczyński, fundamentalistyczno-katolicki nacjonalista. Polska nie pozwoli się szantażować w sporze o polską praworządność, mówił Morawiecki. Jeszcze bardziej nieprzychylne od jego tonu jest jednak jego przemówienie” – dodaje gazeta, wskazując, że Morawiecki bronił wyroku TK, który „wzburzył Europę”.
Ocenia, że „jak cynizm” zabrzmiały ostatnie słowa wystąpienia Morawieckiego: Niech żyje Polska, niech żyje Unia Europejska suwerennych państw, niech żyje Europa, najwspanialsze miejsce pod słońcem!” Prawie tymi samymi słowami w języku polskim swoje wystąpienie zakończyła wcześniej szefowa KE Ursula von der Leyen.
„Morawiecki na pewno rozumie, jaką szansą jest dla jego kraju na przykład unijny Zielony Ład, jaką okazją do modernizacji Polski. Inaczej niż Viktor Orban, który jednak jest na swój sposób obliczalny. Jemu chodzi tylko o własną korzyść, o pieniądze. Do wyborów parlamentarnych w przyszłym roku w żadnym razie nie położy się krzyżem przed UE, aby ta przekazała mu miliardy środków wsparcia. Potem znów będzie można z nim rozmawiać. Jak dotrzeć do Morawieckiego, tego nikt tak naprawdę nie wie. Jemu chodzi najwyraźniej o zasadę, a z takimi ludźmi zawsze trudno negocjować” – pisze „Sueddeutsche Zeitung”.
Sankcje mało prawdopodobne
„Berliner Zeitung” ocenia, że polski rząd może „wpędzić Unię Europejską w nowy poważny kryzys”. „Premier Mateusz Morawiecki wyraźnie pokazał we wtorek w Parlamencie Europejskim, że jego kraj nie myśli o ustąpieniu w sporze o relację prawa UE do prawa krajowego. Narodowokonserwatywny szef rządu zarzucił Komisji Europejskiej ‘szantaż'” – odnotowuje berliński dziennik. Gazeta ocenia, ze mało prawdopodobne są sankcje wobec Polski. „W reakcji na kary Polska mogłaby blokować decyzje, które w UE wymagają jednomyślności i w ten sposób sparaliżować na przykład cała politykę zagraniczną UE” – ocenia „Berliner Zeitung”.