1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Decyzja ws. elektrowni jądrowych: „Jedyny możliwy kompromis”

19 października 2022

Lepiej byłoby zachować trzy elektrownie jądrowe w sieci tak długo, aż skończy się obecny kryzys energetyczny – czytamy w niemieckiej prasie.

Elektrownia jądrowa Emsland w Lingen
Elektrownia jądrowa „Emsland" w LingenZdjęcie: Martin Meissner/AP Photo/picture alliance

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz zdecydował, że trzy (a nie dwie) elektrownie będą nadal podłączone do sieci, ale tylko do wiosny przyszłego roku, a nie do 2024 r. Wykorzystał w tym celu swoje kompetencje ustalania ogólnych założeń polityki, kończąc spór między Zielonymi i FDP w koalicji rządowej. „«Basta!» w ostatnim momencie” – pisze „Frankfurter Rundschau”. „Tym bardziej ważne jest teraz, aby system elektroenergetyczny był na miarę przyszłości, tak aby po tej zimie Niemcy mogły spokojnie podejść do następnej i poradzić sobie z ochroną klimatu” – czytamy. Według dziennika Scholz złożył ważną zapowiedź, a mianowicie, że obecny rząd, złożony z SPD, Zielonych i FDP, zabiera się za pomocą kompleksowej ustawy za długo zaniedbywany obszar efektywności energetycznej. „A jeśli koalicja zdoła jeszcze przyspieszyć rozbudowę odnawialnych źródeł energii i rozwój magazynowania energii, to debata na temat energii jądrowej może już się skończyć. Byłoby to dobrodziejstwem”.

Decyzja kanclerza to jedyny możliwy kompromis w sporze między koalicjantami, taki „konsensus dla minimalistów” – pisze lokalna gazeta z Badenii-Wirtembergii „Badische Zeitung”. FDP dostaje kolejny reaktor na trzy miesiące, czemu przeciwni byli Zieloni. Za to 15 kwietnia przyszłego roku Niemcy całkowicie skończą z energią jądrową. „Czy to pomoże w putinowskiej wojnie energetycznej, przeciwko ewentualnym niedoborom gazu i prądu oraz eksplodującym cenom energii? Można mieć tylko nadzieję, że zima będzie łagodna, a przyszły rok nadzwyczajnie spokojny” – komentuje dziennik.

Kanclerz Niemiec Olaf ScholzZdjęcie: Markus Schreiber/AP Photo/picture alliance

Również norymberska gazeta „Nuernberger Zeitung” widzi w decyzji Olafa Scholza tylko maksymalny możliwy kompromis. A czy kompromis ten będzie realistyczny – okaże się po zimie. „Lepiej byłoby zachować te trzy elektrownie jądrowe w sieci tak długo, aż skończy się obecny kryzys energetyczny. Ale z Zielonymi to niemożliwe” – czytamy.

Regionalny dziennik „Rhein-Zeitung” pisze z kolei, że w sensie ekonomicznym efekt decyzji kanclerza jest śmiesznie mały. Liczbę elektrowni jądrowych podłączonych do sieci tylko do połowy kwietnia zwiększono z dwóch do trzech. „Dodatkowa produkcja energii elektrycznej jest bardzo mała, a wkład w bezpieczeństwo dostaw marginalny. Nieuchronnie nasuwa się pytanie: dlaczego tylko do połowy kwietnia, skoro dłuższa eksploatacja jest technicznie możliwa i miałaby sens? Scholz i koalicja rządowa będą musieli ponownie odpowiedzieć na to pytanie w najbliższych tygodniach, a ostatecznie umożliwić dłuższą pracę (elektrowni) – wbrew wszystkim zapewnieniom dzisiaj”.

Po sporze o elektrownie jądrowe stołeczna „Berliner Zeitung” przygląda się kondycji obecnego rządu. A ta – zdaniem komentatora – jest deprymująca. „Nawet roku nie ma postępowa koalicja, która chciała zrobić tak wiele rzeczy inaczej niż jej skłócona poprzedniczka, zwłaszcza we wzajemnych relacjach. A jednak szef rządu nie widzi innego wyjścia jak wyłożyć asa na stół. Czy nie byłoby mądrzej zrezygnować z szumu i zarządzić trochę zakulisowo?” – pyta dziennik. I przypomina, że w ciągu szesnastu lat rządzenia Angela Merkel ani razu nie skorzystała ze swojego prawa wydania dyrektywy. Olaf Scholz musiał uciec się do ostatniej deski ratunku zaledwie kilka miesięcy po objęciu rządów. „To nie wróży dobrze na przyszłość”.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>

Feldheim. Wioska sama dla siebie wytwarza prąd

02:39

This browser does not support the video element.