1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa o Polańskim, środa, 30.09.2009

30 września 2009

Na temat sytuacji Romana Polańskiego w niemieckiej prasie pojawia się coraz więcej komentarzy

Zdjęcie: dpa

Obszerny komentarz dotyczący sprawy Polańskiego zamieszcza dzisiejszy Die Welt:


„Życie reżysera o światowej sławie było w tych samym stopniu opromienione blaskiem sławy, co osłonięte cieniem osobistych cierpień. Czy jednak może to stawiać go ponad prawem? Bynajmniej. Można co prawda rozważać, czy w 1978 roku Polański nie opuścił Stanów Zjednoczonych z powodu błędów w śledztwie. Uprawnione jest także pytanie o to, dlaczego Szwajcarzy tak nagle zdecydowali się zatrzymać Polańskiego. Ale oburzenie, jakie się pojawiło w związku z możliwością ekstradycji reżysera do Stanów Zjednoczonych świadczy o niezwykle pokrętnym rozumieniu prawa. Ci, którzy domagają się ułaskawienia reżysera, nie negują jego winy. Ich prośby o ułaskawienie można jednak odczytać, jako prośbę o nagrodę dla niego za to, że przez te wszystkie lata uciekał przed wymiarem sprawiedliwości. (...) Oskara za reżyserię Polański mógł otrzymać nie będąc na ceremonii. Wyroku będzie musiał wysłuchać podczas procesu osobiście”.

„Przedstawiciele świata kultury wyrażają swoje oburzenie z powodu aresztowania Romana Polańskiego. Powstaje wrażenie, że reżyser jest ścigany bez powodu. Jednak nie ulega wątpliwości, że zatrzymanie Polańskiego jest uzasadnione – pisze Kölner Stadt Anzeiger:

„Czyn nie traci znamion przestępstwa dlatego, że sama ofiara, dziś 44-letnia kobieta, wybaczyła sprawcy. To zresztą mogło się stać pod wpływem Polańskiego, który w 1997 roku w ramach zadośćuczynienia dał jej pieniądze. Jak dotąd, w państwie prawa, tylko sąd może decydować o wymiarze kary, a nie ofiara. Polański nie może też podnosić zarzutu przedawnienia. W Stanach Zjednoczonych przestępstwo nie ugległo przedawnieniu, a to prawo tego kraju jest w sprawie obowiązujące. (...) Reżyser powinnien zgodzić się na ekstradycję i mieć nadzieję na to, że sąd potraktuje go łagodnie”.

Komentator Berliner Zeitung pisze:

„Na międzynarodowych listach ściganych przez władze amerykańskie od lat nie figuruje już gwałciciel Roman Polański, ale ofiara amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości o tym samym nazwisku. (...). Dlaczego szwajcarski wymiar sprawiedliwości postanowił się przypodobać USA i ujął na swoim terytorium obywatela Francji, by następnie wydać go władzom amerykańskim, tego nie wiadomo. Ważne jest jednak, by sądy, które będą się zajmowały sprawą, pamiętały, że zarzut Polańskiego, posądzający amerykański wymiar sprawiedliwości o stronniczość, jest tak samo stary jak zarzut gwałtu przeciwko reżyserowi. A ten ostatni niczego nie stracił ze swej aktualności”.

Frankfurter Rundschau zwraca uwagę na specyfikę regulacji prawnych dotyczących gwałtu i wynikające z tego konsekwencje:

„Rzadko prawo i jego powszechne postrzeganie różnią się tak wyraźnie, jak to się dzieje w przypadku przestępstw o charakterze seksualnym. W mniemaniu ludzi, osoby dopuszczające się takich czynów nawet po odbyciu kary, terapii i zrozumieniu swoich win nie powinny wracać do społeczeństwa. W Stanach Zjednoczonych piętnuje się je w internecie. W Niemczech jest mowa o izolowaniu ich na zawsze. (...) Na sprawę Polańskiego należy patrzeć mając to na uwadze . USA to jeden z nielicznych krajów zachodnich, gdzie przestępstwo gwałtu nie ulega przedawnieniu, a Szwajcaria właśnie się zastanawia nad przyjęciem takiego rozwiązania. W Niemczech okres przedawnienia przestępstw wynosi najwyżej 10 lat. Jeśli Polański dopuściłby się tego czynu tutaj, od 20 lat nie można by go było pociągnąć do odpowiedzialności”.

kwie/ma