Prasa o szczycie inflacyjnym: rozbudzone oczekiwania
5 lipca 2022„Pierwszy 'szczyt inflacyjny' w Urzędzie Kanclerskim nie przyniósł wielkich rezultatów. Dopiero kiedy w ciągu roku stanie się jasne, jak poważny jest w rzeczywistości kryzys energetyczny i cenowy, mają zapaść decyzje. Pozostaje mieć nadzieję, że wiele dyskutowanych obecnie rozwiązań, zostanie do tego czasu zapomnianych” – ocenia niemiecki dziennik gospodarczy „Handelsblatt”. Jak czytamy, w ostatnich tygodniach partie koalicji rządowej wyrywały się do przodu z różnymi pomysłami, za pomocą których chciały zbić polityczny kapitał na aktualnej, napiętej sytuacji. „Koalicja podsyciła przez to zupełnie błędną atmosferę oczekiwań. Bo polityka nie może zrobić nic przeciwko inflacji”. Zdaniem gazety zamiast sięgać po wiadro pełne subwencji, rząd musi nadchodzącej jesieni pomóc dokładnie tym ludziom, którzy z powodu rosnących cen znajdą się w sytuacji egzystencjalnego kryzysu, musi też zapewnić możliwość odroczenia spłaty rachunku za gaz, a w sytuacjach ekstremalnych, wprowadzić czasowe limity cenowe na gaz. „Niewiele więcej pozostaje w gestii polityki” – czytamy.
„Kanclerski pomysł 'uzgodnionej akcji', w ramach której partnerzy (negocjacji) taryfowych ustalają wyważone podwyżki wynagrodzeń, a państwo przygotowuje ulgi podatkowe za jednorazowo wypłacane premie, nie jest zły. Nie może jednak być ograniczony wyłącznie do polityki taryfowej” – pisze komentator monachijskiego dziennika „Muenchner Merkur”. Jak czytamy, aby zatrzymać spiralę cenową, trzeba działać na wielu płaszczyznach, choćby na rynku pracy. „Zakłady pilnie poszukują pracowników, ale na przykład kierowany przez CSU rząd Bawarii, zbyt często odsyła do domów dobrze zintegrowanych migrantów, którzy od lat pracują w lokalnych piekarniach czy gospodach. W kwestii polityki energetycznej: Grozi nam załamanie dostaw gazu i przerwy w dostawach prądu, ale Zieloni i SPD sprzeciwiają się dalszemu wykorzystywaniu elektrowni jądrowych, a debata o wydobywaniu gazu metodą szczelinowania jest duszona w zarodku. Rządząca koalicja sponsoruje benzynę, ale nie kasuje podatku na podstawowe produkty spożywcze, które drastycznie zdrożały, co obciąża zwłaszcza rodziny. Aby pokonać kryzys, w Niemczech muszą zostać pokonane myślowe blokady, ale u wszystkich i na wielu płaszczyznach polityki”.
Komentator „Frankfurter Rundschau” pisze, że to dobrze, kiedy w obliczu historycznego kryzysy inflacyjnego kanclerz zaprasza na rozmowy związki zawodowe i środowiska pracodawców. „Ale Olaf Scholz powiesił poprzeczkę zbyt wysoko. Poprzez swoje zapowiedzi 'uzgodnionej akcji' socjaldemokrata umyślnie nawiązał do historycznych sojuszy antykryzysowych i rozbudził przez to oczekiwania, których praktycznie nie może spełnić. Po drugie niezręcznie komunikował. Przez prawie cały tydzień kanclerz nie odnosił się do doniesień, jakoby chciał, za pomocą ulgi podatkowej, przekonać uczestników negocjacji taryfowych do jednorazowych premii zamiast podwyżek płac. A poprzez pochwalenie porozumienia taryfowego w branży chemicznej, nadał – rzekomo zły – kierunek debaty. To dobrze, że wobec inflacji kanclerz nie siedzi z założonymi rękami. Ale lepiej byłoby, gdyby Scholz przyznał, że w pojedynkę nie jest w stanie rozwiązać tego problemu”.
„Wobec rosnącej inflacji, zbliżających się negocjacji taryfowych i wobec rynku, który pilnie poszukuje rąk do pracy, rozmawianie z pewnością nie zaszkodzi. Ważne jest jednak, aby nie tylko rozmawiać, ale też, żeby obywateli i obywatele odczuli, że polityka i biznes działają razem. Z zabawnych zbitek słownych takich jak 'ustawa dobroprzedszkolna' czy 'respekt-emerytura' nikt nic nie ma” – ocenia gazeta „Weser-Kurier”.