Prasa o Wenezueli: w końcu musiało do tego dojść
25 stycznia 2019Gazeta «Neue Osnabrücker Zeitung» nie jest zaskoczona obrotem spraw w Wenezueli:
„Prędzej czy później musiało do tego dojść. (...) Socjalistyczna rewolucja prezydenta Nicolasa Maduro i jego poprzednika Hugo Chaveza nie dotrzymała buńczucznych obietnic modernizacji kraju. Ludzie w końcu zaczynają się bronić przed zamordyzmem, opłakanym stanem zaopatrzenia i ograniczonymi prawami człowieka. Jeśli teraz akurat Rosja, Chiny, Iran i Turcja będą wzywać Maduro do pozostania na stanowisku, to będzie to potwierdzeniem, kim jest autokrata w Caracas. Tylko poprzez zmianę na szczycie władzy Wenezuela ma szansę na polityczny i ekonomiczny reset. Zasłużyli na to mieszkańcy, którzy milionami cierpią nędzę albo uciekają z kraju” – czytamy.
Komentator «Volksstimme» z Magdeburga zauważa jednak, że Wenezuela, choć zubożała, pozostaje krajem głęboko podzielonym:
„Z jednej strony są masy przeciwników głowy państwa, którzy wierzą, że właśnie wybiła ich godzina. Ale także Maduro może liczyć na wiernych i oddanych zwolenników. Największe oparcie prezydent ma jednak w armii, gwardii narodowej i formacjach paramilitarnych. Tak długo jak pozostają mu wierne, tak długo trudno będzie przegonić go z urzędu. USA, Kanada i liczne kraje latynoamerykańskie, uznając przewodniczącego parlamentu Juana Guaido za nowego prezydenta, bardzo mu pomagają. Ale to się nie uda. Bo ten wybieg do przodu tylko prowokuje do działania ostatnich przyjaciół Maduro – Rosję, Chiny i Iran, które będą go wspierać. Nieważne, ile krwi rozleje się na ulicach”.
Dziennik «Weser-Kurier» z Bremy ocenia zaś:
„Ogłoszenie się tymczasowym prezydentem przez nieznanego jeszcze niedawno młodego polityka Juana Guaido, zaskoczyło wenezuelski reżim i wyzwoliło siły, których Maduro praktycznie nie jest już w stanie kontrolować. Zbyt duża jest międzynarodowa izolacja, zbyt duża moc ulicy, na którą wyległy w środę setki tysięcy ludzi protestując przeciwko prezydentowi. Ale decydujące będzie to, co zrobi armia. Jeśli weźmie stronę opozycji, prezydent będzie skończony”.
Gazeta «Wetzlarer Neue Zeitung» widzi sprawę następująco:
„Mieszkańcy Wenezueli zbyt długo dawali się zwodzić rzekomemu zbawicielowi. Europa, uznając bojownika o demokrację (Guaido – red.) i uruchamiając pomoc gospodarczą, mogłaby wysłać ważny sygnał”.
Komentator dziennik «Lübecker Nachrichten» pisze z kolei:
„W takich momentach wykazać powinno się ONZ. Mści się, że społeczność międzynarodowa zbyt długo przymykała oczy na to, co działo się w Wenezueli. Gdzie były Narody Zjednoczone, gdy pojawiły się oskarżenia o fałszowanie wyborów? Gdy donoszono o łamaniu praw człowieka i samowoli wymiaru sprawiedliwości?”.