Prasa o wizycie w Kijowie: Akt odwagi i ryzyka
16 marca 2022Clemens Wergin w środowym (16.03.2022) wydaniu dziennika „Die Welt“ nazywa wyjazd trzech premierów na spotkanie z prezydentem Zełenskim w Kijowie „aktem odwagi wschodnich Europejczyków“.
Słuchać wschodnich Europejczyków
Autor wskazuje, że szefowie Polski, Słowenii i Czech są pierwszymi politykami wysokiej rangi, którzy od początku wojny pojawili się w oblężonym mieście.
„Trzeba mieć odwagę, by przez pół dnia podróżować pociągiem od granicy z Polską do Kijowa, aby osobiście wesprzeć prezydenta Ukrainy. Znak ich solidarności jest ważny dla morale Ukraińców, którzy z godną podziwu determinacją bronią swojej wolności przed rosyjskimi najeźdźcami. Ale jest to także osobiste wyróżnienie dla prezydenta Zełenskiego, który podczas wojny dojrzał do roli jednego z najbardziej inspirujących przywódców politycznych, jakich Europa nie widziała od czasów Churchilla” – zaznacza publicysta.
Według komentatora dziennika „Die Welt“ Europa Zachodnia powinna ostatecznie przyznać, że to Europejczycy ze Wschodu mieli rację, sceptycznie podchodząc do relacji z Rosją. Autor wskazuje, że już od lat 90-tych państwa, które w przeszłości znajdowały się pod panowaniem Związku Radzieckiego, ostrzegały przed odradzającą się Rosją, za co były wyśmiewane na Zachodzie.
„Szczególnie Niemcy, nawet po wojnie w 2014 roku, arogancko zaprzeczały, że ich zależność energetyczna od Rosji może pewnego dnia stać się problemem. Fakt, że wschodnioeuropejscy szefowie rządów pojechali teraz także w imieniu UE, powinien być znakiem, aby Unia Europejska powierzyła w przyszłości wschodnim Europejczykom więcej zadań przywódczych podczas redefiniowania swoich stosunków z Rosją“ – podkreśla Clemens Wergin w „Die Welt”.
Solidarność i konfrontacja z inwazją
O ważnym sygnale solidarności z Ukrainą pisze w kontekście wyjazdu trzech premierów do Kijowa także gospodarczy dziennik „Handelsblatt“.
„Mateusz Morawiecki, Petr Fiala i Janez Jansa skonfrontowali się w Kijowie bezpośrednio z rosyjską inwazją“ – czytamy. Dziennik zauważa, że chociaż premierzy Polski, Czech i Słowenii przedstawili swoją wizytę jako misję Unii Europejskiej, Rada Europy – będąc poinformowana o inicjatywie – nie udzieliła im mandatu do takiego działania.
W pełnym podziwu tonie, komentuje wizytę premierów w Kijowie, Ulrich Krökel w ukazującej się w Nadrenii-Pólnocnej Westfalii gazecie „Rheinische Post“. W artykule „Bogaty, miękki Zachód“ czytamy: „Nie trzeba robić z tego bohaterskiej historii, by uznać ogromną symboliczną siłę tej wizyty”.
Autor wskazuje, że podczas gdy premierzy Polski, Czech i Słowenii osobiście udają się pociągiem do ogarniętej wojną Ukrainy, „kanclerz Olaf Scholz i prezydent Francji Emmanuel Macron zadowalają się rozmowami telefonicznymi z ich ciepłych biur”. Ulrich Krökel zauważa, że we wschodniej części kontynentu takie działanie trafia „na wrażliwy nerw“.
„Słusznie! Trzeba sobie przypomnieć: Początkowo to Niemcy nie chciały dostarczyć Ukrainie broni. Później opierali się wprowadzeniu całkowitej blokady SWIFT. A o bojkocie energetycznym nie chcą nic wiedzieć. To przecież podniosłoby ceny gazu i benzyny. Coś takiego na bogatym i miękkim Zachodzie oczywiście nie może mieć miejsca” – pisze komentator „Rheinische Post“.
Autor przypomina także podróż do Gruzji prezydenta Lecha Kaczyńskiego podczas wojny w 2008 roku i jego słowa, że po Gruzji i Ukrainie przyjdzie czas na inne kraje, w tym Polskę. „Putina trzeba było powstrzymać. Zamiast tego Niemcy i Francuzi zbagatelizowali to. Teraz Europejczycy ze Wschodu znów jadą na front. Czy to punkt zwrotny? Na miękkim Zachodzie jeszcze nie do końca to widać” – czytamy.
Obecność Kaczyńskiego
Berliński dziennik „Die Tageszeitung“, opisując wizytę premierów Polski, Czech i Słowenii w Kijowie jako „niezwykły znak solidarności“, zwraca uwagę na obecność w delegacji Jarosława Kaczyńskiego.
„To godne uwagi, jeśli pamięta się o tym, że jego brat bliźniak Lech Kaczyński zginął w 2010 roku jako ówczesny prezydent Polski, podczas podróży na uroczystości upamiętnienia zamordowania w 1940 roku w Katyniu polskich oficerów przez sowieckie służby specjalne. Jego zwolennicy do dzisiaj twierdzą, że katastrofa samolotu pod Smoleńskiem była wynikiem zestrzelenia go przez Rosję. Teraz jego brat odważył się pojechać w rejon, gdzie Rosja prowadzi wojnę” – czytamy w artykule Dominica Johnsona „Trzej premierzy w pociągu specjalnym do Kijowa“.
„Die Tageszeitung“ zamieszcza w środę jeszcze jeden komentarz do wizyty w Kijowie. Alexandra Mostyn pisze w tekście „Jednoznaczna solidarność“, że dzięki niemieckiej powściągliwości rola krajów Europy Środkowo-Wschodniej w polityce zagranicznej bardzo się rozwinęła.
Bardzo wielu ludzi w Europie Wschodniej widzi dzisiejsze Niemcy w roli „uspokajacza“. Autorka zauważa, że „Europa Środkowa o wiele bardziej chciałaby obrania surowszej linii (wobec Rosji), od dostaw broni poprzez strefę zakazu lotów, czego domagają się już kraje bałtyckie i co zyskuje coraz większe poparcie wśród krajów Wyszehradu.
„Ale jeśli Unia Europejska nadal będzie działać w rozkroku pomiędzy (hasłem) „Sława Ukrainie“ a ugłaskiwaniem Putina, może wkrótce dojść do rozłamu w polityce zagranicznej UE” – stwierdza komentatorka „Die Tageszeitung“.
Frustracja z bezczynności UE
W nieco innym tonie podróż do Kijowa opisuje szwajcarski dziennik „Neue Zürcher Zeitung“. Andrea Spalinger, autorka tekstu „Ryzykowna wizyta w Kijowie“, nazywa ją odważną, ale i niebezpieczną. Zastanawia się, czy podróż była uzgadniana z Brukselą, czy też została zaplanowana w pojedynkę jako wynik frustracji spowodowanej bezczynnością UE.
„Do tej pory rządząca partia PiS była w sporze z Brukselą nie tylko z powodu deficytów demokracji w Polsce, ale także przez swoją politykę migracyjną. Teraz to nagle Warszawa wzywa do większej solidarności UE” – czytamy.