Prasa o cłach: „Dzień Wyzwolenia staje się Armagedonem”
8 kwietnia 2025
„Frankfurter Allgemeine Zeitung” analizuje: „Do tej pory pakiet celny, którym Trump objął cały świat, przyniósł dokładnie odwrotne skutki – zniszczył setki miliardów dolarów majątków na całym świecie, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, gdzie rezerwy emerytalne wielu ludzi są silnie uzależnione od wyników giełdowych, znacznie bardziej niż gdzie indziej; na Wall Street inwestuje bowiem nie tylko garstka bogatych menedżerów funduszy hedgingowych i dyrektorów największych banków. Jest zatem mało prawdopodobne, aby gniewne brzmiące, ale raczej desperackie hasła, które Trump rozpowszechniał w weekend, utrzymały się przez dłuższy czas. Amerykanie tradycyjnie zwracają bardzo dużą uwagę na to, czy decyzje prezydenta poprawiają ich sytuację gospodarczą, czy też nie. Amerykańskie działania na odległej arenie międzynarodowej w mniejszym stopniu wpływają na to, na kogo głosują w wyborach niż ceny żywności w supermarkecie, ceny benzyny na stacji benzynowej i ceny samochodów u dealera. Podobnie jak wartość ich depozytów na giełdzie”.
„Frankfurter Rundschau” ocenia: „Potentat nieruchomości w Białym Domu szerzy doraźnie skleconą ideologię, która łączy imperialistyczne ambicje z izolacjonizmem gospodarczym jako święte przesłanie. Tak samo, jak jeden z jego poprzedników, William McKinley. Ale on rządził u progu XX wieku, gdy jeszcze istniały gospodarki narodowe. Dziś działalność gospodarcza toczy się w globalnych sieciach współzależności. Jeśli chodzi o politykę gospodarczą, Donald Trump podróżuje w niewłaściwym stuleciu. Skutek: z obliczeń serwisu finansowego Bloomberg wynika, że ów młot celny może zmniejszyć produkcję gospodarczą USA o 2,5 procent. Prywatne gospodarstwa domowe musiałyby pogodzić się ze średnimi stratami w wysokości ponad 3 tys. euro w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy. Wartość giełdowa w wysokości 5400 mld dolarów, która została zniszczona tylko w ubiegły czwartek i piątek, jest zaledwie łagodnym podmuchem wiatru w porównaniu z burzą, która nam grozi”.
„Koelner Stadt-Anzeiger” przewiduje: „Europejczycy mogą teraz wpaść na pomysł, by po prostu tylko obserwować ten spektakl i czekać, aż po drugiej stronie Atlantyku nastąpi groźny paraliż z mieszanką inflacji i malejącej aktywności gospodarczej, a Trump w końcu zda sobie sprawę z tego, co robi. Tym bardziej, że Niemcy i Europa prawdopodobnie będą jednymi ze zwycięzców w perspektywie krótkoterminowej. Kierowcy odczują, jak tania stanie się benzyna w ciągu najbliższych kilku dni. Jeśli amerykańskie cła karne, zwłaszcza te przeciwko Chinom, zaczną skutkować, ogromny przepływ towarów zostanie przekierowany do Europy, co powinno zwiększyć podaż i obniżyć ceny. Bierność byłaby jednak niezwykle niebezpieczna. Ryzyko zarażenia się, a nawet globalnego kryzysu jest wysokie. I rośnie z każdym dniem, w którym trwa to celne szaleństwo. Europejczykom nie pozostaje nic innego, niż zgłosić ofertę szybkich negocjacji, nawet jeśli jest w tym coś niezbyt dla nich apetycznego”.
„Reutlinger General-Anzeiger” zaznacza: „Nawet strefa wolnego handlu nie zmieniłaby deficytu handlowego USA, który jest ogromnym cierniem w oku prezydenta Stanów Zjednoczonych. Nie jest on jednak skutkiem uninych barier celnych. Jedną z opcji byłoby tu kupowanie większej ilości skroplonego gazu ziemnego z USA. To nie tylko zmniejszyłoby amerykański deficyt handlowy, ale także zwiększyłoby presję na Putina. UE nadal importuje duże ilości gazu z Rosji i w ten sposób pomaga jej pośrednio finansować wojnę przeciwko Ukrainie. Niższy deficyt handlowy mógłby być postrzegany przez Trumpa jako godny szacunku sukces i zaoferowałby mu optymalny sposób wyjścia z autodestrukcyjnej spirali ceł”.
„Muenchner Merkur” stwierdza: „Dzień Wyzwolenia Trumpa w coraz większym stopniu okazuje się być jego Armagedonem: siła krachu Trumpa zaskoczyła tego 'celnego rycerza' w Białym Domu. Krążą już pierwsze plotki na temat nierównowagi dużych funduszy hedgingowych. Upadek ważnych potentatów finansowych, takich jak bankructwo banku Lehman Brothers w 2008 roku, byłby katastrofą. Blef Trumpa został już ujawniony, a jego reputacja poważnie nadszarpnięta. Amerykański prezydent nie może bowiem spełnić obietnicy rozkwitu przemysłu, tym bardziej od razu: zagraniczni inwestorzy będą potrzebować czterech do pięciu lat, aby postawić na nogi swoje fabryki w USA. Do tego czasu istnieje zagrożenie recesją, gwałtownym wzrostem cen i zubożeniem dużych grup ludności. Trump ma teraz do wyboru jedynie przejście do historii jako niszczyciel Ameryki jako supermocarstwa lub szybkie wycofanie się z podjętych decyzji połączone z utratą części autorytetu. UE powinna wyjść mu naprzeciw, aby oddalić straty grożące Europie”.
„Augsburger Allgemeine” pyta: „Kto ma planować, a nawet podejmować decyzje inwestycyjne w takim świecie? To właśnie ta nieprzewidywalność wywołana przez Trumpa, ta prawdziwa trucizna, paraliżuje firmy, powodując ogromne turbulencje na giełdach w poniedziałek, dlatego ekonomiści ostrzegają przed światową recesją, która może doprowadzić globalizację, jeśli nie do paraliżu, to przynajmniej do zastoju”.
Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!