1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa po wyborach w Bawarii: koalicje są czymś naturalnym

15 października 2018

CSU straciła we wczorajszych wyborach absolutną większość w landtagu Bawarii. Poniedziałkowe wydania niemieckich dzienników komentują.

Możliwi koalicjanci - Soeder i Aiwanger
Możliwi koalicjanci - Soeder i AiwangerZdjęcie: picture-alliance/dpa/L. Barth-Tuttas

Opiniotwórcza „Frankfurter Allgemeine Zeitung” pyta: „Bawaria traci stabilność? Nawet po takim trzęsieniu ziemi zanosi się raczej na normalne interesy (business as usual). Nadchodzące negocjacje, które być może odbędą się w zmienionym krajobrazie politycznym, nie oznaczają nic innego. Kiedy opadnie po wyborach landowych kurz, być może zdoła się przebić przekonanie, że koalicje w RFN były i są czymś naturalnym. Ironia losu polega na tym, że sukces odniosła partia protestu AfD, która w imię krytyki systemu wszystko podaje w wątpliwość, teraz jednak zabiega na dłużą metę o koalicję”.  

Komentator regionalnego dziennika „Mitteldeutsche Zeitung” z Halle pisze: „Wynik wyborów wpłynie oczywiście na pracę rządu federalnego. Kanclerz Merkel musi w końcu wyjaśnić swój stosunek do ministra spraw wewnętrznych Seehofera. Zbyt często grał jej na nosie i publicznie się jej sprzeciwiał. Oboje nie mają do siebie więcej zaufania. To stan nie do przyjęcia w czasach wielkich wyzwań w polityce bezpieczeństwa i polityce migracyjnej. Kanclerz mogłaby dzięki porażce CSU odnieść korzyści i pozbyć się odwiecznego rywala Seehofera. W minionych miesiącach brakowało jej do tego wyraźnie odwagi i siły. Jeśli przegapi teraz tę szansę, spór w Berlinie będzie trwał dalej”.

„Süddeutsche Zeitung" z Monachium konstatuje: „Jeśli wiosną panowało jeszcze przekonanie, że kolejna wielka koalicja nie może być wprawdzie wielkim sukcesem, jednak oznacza solidne rządy i uchroni SPD przed marginalizacją, to minione miesiące oraz wybory w Bawarii pokazały, że tak nie jest. Obojętnie, z jakim zaangażowaniem pracują niektórzy ministrowie. To nie wystarczy. Nie wystarczy dla jako takiej pełnej zaufania współpracy partnerów koalicyjnych. Nie wystarczy, by usunąć niezadowolenie wielu ludzi z powodu partii głównego nurtu. Nie wystarczy do tego, by przekonywująco kierować losami tego kraju”.

Dziennik „Pforzheimer Zeitung” jest zdania: „Wybory w Bawarii pokazują,  że czasy partyjno-politycznej stabilności bezpowrotnie minęły. Soeder pozostanie szefem rządu, ale będzie musiał stworzyć koalicję, w której zaprogramowane są konflikty, bez względu na to czy będą to Zieloni czy Wolni Wyborcy Bawarii (FW). Jeśli nawet w Bawarii brak jest pewności, jeśli nawet CSU osiąga tam wynik poniżej 40 procent, oznacza to, że nic więcej nie jest już tak, jak było jeszcze kilka lat temu. Z tej gorzkiej lekcji musi wyciągnąć wnioski także SPD. Od dawna jest ona zmarginalizowana nie tylko na wschodzie Niemiec. Zieloni są w trakcie stawania się drugą siłą w całych Niemczech. Nawet, jeśli o tę pozycję szamocą się na razie z AfD. To wszystko unaocznia, jak spolaryzowany politycznie jest kraj”.

„General Anzeiger” z Bonn uważa: „CSU straci podobnie jak CDU i SPD na znaczeniu, jako partia ludowa. Wiele problemów podczas tych wyborów zostało spowodowanych głównie zachowaniem przywództwa partii. Szef CSU i minister spraw wewnętrznych Horst Seehofer wyróżnił się jako destruktywna siła i dwukrotnie zaryzykował rozpad koalicji rządowej. Wprawdzie wyborcy CSU lubią, kiedy ich przedstawiciele w Berlinie robią trochę hałasu, ale nie chcą żadnej awantury dla zasady”.