1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa: Putin dąży do tego, by wybory prezydenckie zastały Ukrainę w chosie

Malgorzata Matzke29 kwietnia 2014

Porwanie inspektorów wojskowych to jeden z kolejnych kroków w destabilizacji Ukrainy przed wyborami prezydenckimi. Jak najbardziej po myśli Putina.

Ostukraine Krise 28.04.2014 Konstantinowka
Konstantinowka, 28.04.2014Zdjęcie: Reuters

"Stuttgarter Zeitung" uważa, że "Zadaniem rosyjskiego prezydenta byłoby natychmiastowe zakończenie porwania zakładników we wschodniej Ukrainie. Wygląda na to, jakby samozwańczy przywódca około 34 tys. Rosjan w Słowiańsku, liczącym 118 tys. mieszkańców, determinował rosyjską politykę w kryzysie ukraińskim - a nie sam szef Kremla. Czy dzieje się tak z rozkazu Moskwy czy nie: prowincjonalny krzykacz odgrywa rosyjskiego prezydenta. Putin zdestabilizował Ukrainę. Jeżeli teraz na pastwę narwańca ze Słowiańska rzuci OBWE i jej osiągnięcia, dowiedzie to tylko jednego: Putina można z powodzeniem zastąpić kimś innym. Jeżeli w Moskwie raz utwierdzi się to przekonanie, świat czekają krwawe czasy".

"Hannoversche Allgemeine Zeitung" zaznacza, że "Inspektorzy OBWE nie są jeńcami wojennymi. To nie jest zbyt pomyślna prawda. Jako jeńcy wojenni mieliby po swojej stronie prawo międzynarodowe, ale tak ci biedacy są właściwie bezbronni. Niewiele daje, że minister obrony Ursula von der Leyen (CDU) gorliwie zapewnia, że niemieccy żołnierze nie pojechali na Ukrainę, żeby walczyć, tylko by zadbać o przejrzystość sytuacji. Separatyści w hełmach i czarnych kominiarkach, bez jakichkolwiek dystynkcji na mundurach umyślnie podżegają strach przed wojną i nic ich nie wzrusza. Pani minister natomiast musi przyjąć stawiany jej zarzut lekkomyślności, kiedy wysyła swych żołnierzy na tak ryzykowną misję".

"Der Tagesspiegel" zwraca uwagę na szczegóły: "Rosja przystała na wspólną polsko-niemiecko-francuską inicjatywę powołania wielonarodowej misji obserwacyjnej, która miała przygotowywać grunt pod wybory prezydenckie 25 maja, wyjaśniać tło zabójstw na Majdanie i zredukować napięcie. Misja ośmiu pojmanych mężczyzn nie odbywała się w ramach tego mandatu, ale niewątpliwie była także pod egidą OBWE. Weryfikacja, stwierdzenie tego, co planują wszyscy uczestnicy konfliktu, było zadaniem takich zespołów inspektorów. Kto siłą udaremnia ich badania, pokazuje tylko, że planuje jakiś podstęp. Burmistrz Sławiańska i samozwańcy, którzy tak łamią prawo, dostarczają tylko dowodu, że najgorsze obawy Zachodu nie są żadną mrzonką, tylko gorzką prawdą".

"Delmenhorster Kreisblatt" idzie w swych wnioskach jeszcze dalej: "Co prawda żaden z polityków nie ma odwagi powiedzieć tego głośno, ale widać to jak na dłoni: porwanie obserwatorów OBWE na wschodniej Ukrainie uzasadniałoby właściwie wojskową akcję oswobodzenia ich siłą. Tak i nie inaczej z reguły obchodzi się z terrorystami, którzy szantażują państwo. Na szczęście nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności, by wykonać tę brudną robotę. Stosunkowo jasne jest tylko, co musi nastąpić dalej: Nieuniknione są dalsze sankcje gospodarcze wobec Rosji, nawet, jeżeli boleśnie miałyby odbić się rykoszetem na Zachodzie. Putinowi należy dać szansę, by wreszcie zaczął traktować serio swoich kontrahentów".

"Luebecker Nachrichten" podsumowuje sytuację:" Władimir Putin dąży do tego, by wybory prezydenckie 25 maja zastały Ukrainę w kompletnym chaosie. Nowe przywództwo państwa, o demokratycznej legitymacji, po usunięciu poprzedniej władzy mającej także demokratyczną legitymację, byłoby pierwszym krokiem do stabilizacji chwiejącego się w posadach kraju. Putin jednak takiej Ukrainy nie chce. Jeżeli nastąpi rozpad Ukrainy, mógłby on przyłączyć do swego neorosyjskiego imperium dalsze części tego kraju, tak jak Krym. Dla inspektorów nie są to zbyt pomyśle widoki. Ich porwanie mogłoby wtedy jeszcze długo potrwać".

Małgorzata Matzke

red.odp.: Elżbieta Stasik