1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa: taktyka Putina nie jest całkiem bezskuteczna

Anna Widzyk opracowanie
1 marca 2024

Niemieckie gazety komentują orędzie Władimira Putina, który zagroził Zachodowi wojną atomową. Zauważają, że rosyjski prezydent wykorzystuje brak jedności ws. wsparcia Ukrainy.

Rosyjski prezydent Władimir Putin
Rosyjski prezydent Władimir PutinZdjęcie: Evgenia Novozhenina/REUTERS

Dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” („FAZ”) zauważa, że „przez pewien czas Putin pozostawiał grożenie użyciem broni nuklearnej swoim podwładnym, którzy chwalili się, jak szybko Moskwa może zniszczyć Berlin lub Warszawę”. „Fakt, że sam przywódca zaczyna to robić ponownie, jest prawdopodobnie częściowo spowodowany zbliżającymi się ‚wyborami', przed którymi Putin chce zaprezentować się jako silny i nieustraszony obrońca Rosji otoczonej przez wrogów (których ona sama sobie stworzyła – od Ukrainy aż po Finlandię)” – ocenia „FAZ”.

Ale – dodaje dziennik – „groźne gesty Putina mają jednak również na celu zniechęcenie Zachodu do wspierania Ukrainy”. „Ta taktyka nie jest całkowicie bezskuteczna” – przyznaje „FAZ”. Przypomina, że kanclerz Niemiec Olaf Scholz raz po raz przypomina swoją maksymę, która brzmi: „nie robić niczego, co prędzej czy później mogłoby doprowadzić do eskalacji, którą grozi Putin”.

„W konfrontacji z pozbawionym skrupułów autokratą każdy krok musi być starannie przemyślany. Ale nie możemy mu sygnalizować, że boimy się eskalacji bardziej niż on. To podważa naszą własną wiarygodność, bez której odstraszanie nie działa. W głowie Putina nie powinna zrodzić się żadna wątpliwość, że jeśli naprawdę jest na tyle szalony, by jako pierwszy nacisnąć guzik nuklearny, to z pewnością zginie on jako drugi” – konkluduje „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.

Putin dozuje groźby odpowiednio do nastrojów

W ocenie gazety „Sueddeutsche Zeitung” („SZ”) dwugodzinne orędzie Putina do narodu było w początkowej części adresowane także do Zachodu. „Do tej pory to najczęściej Dmitrij Miedwiediew był tym, który groził (ostatnio przed tygodniem) użyciem broni atomowej przeciwko Berlinowi, Waszyngtonowi czy Paryżowi. Jednak na Zachodzie nikt go już nie traktuje poważnie, a zatem teraz prezydent sam skorzystał z okazji, by przed możliwie największą publicznością dobitnie powtórzyć tę groźbę” – pisze dziennik.

Wskazuje, że prezydent Francji Emmanuel Macron, który nie chciał całkowicie wykluczyć wysłania wojsk lądowych do Ukrainy, szybko został skrytykowany przez swoich europejskich kolegów. „Ułatwiło to Putinowi ponowne ostrzeganie przed apokalipsą w przypadku obecności zachodnich żołnierzy w Ukrainie. Nic go to nie kosztuje. A ci w Europie i USA, do których było to adresowane, natychmiast poczuli przerażenie” – dodaje „SZ”.

Rosyjska rakieta międzykontynentalna Sarmat zdolna do przenoszenia głowic jądrowychZdjęcie: RU-RTR Russian Television/AP/picture alliance

„Chociażby starania Olafa Scholza, by precyzyjnie rozważyć za i przeciw w sprawie taurusów, pozwalają Putinowi wyczytać jak z otwartej księgi, gdzie leżą granice wytrzymałości Europejczyków, i odpowiednio dozować swoje ostrzeżenia” – ocenia „Sueddeutsche Zeitung”.

„Świadectwo strachu i megalomanii”

Dziennik „Koelner Stadt-Anzeiger” z Kolonii pisze z kolei, że „przemówienie Putina jest świadectwem zarówno strachu, jak i megalomanii”. „To pokazuje, jak mało obchodzą go wysiłki kanclerza Olafa Scholza, nie dostarczać pocisków manewrujących Taurus do atakowanej przez Rosję Ukrainy, aby podżegacz wojenny w Moskwie nie poczuł się sprowokowany. Przywódca na Kremlu bez ogródek grozi rosyjską bronią, która może dosięgnąć terytorium Zachodu. To język, którym się posługuje” – pisze lokalna gazeta.

Dodaje, że spoglądając szerzej na przemówienie Putina, można stwierdzić, że było ono demaskatorskie. „Najwyraźniej Putin panicznie boi się niepokojów we własnym kraju i utraty władzy. Putin wie, że w demokracji by nie przeżył. I dlatego prowadzi wojnę, i dlatego musi ją przegrać” – pisze „Koelner Stadt-Anzeiger”.

Strach najostrzejsza bronią

Gazeta „Augsburger Allgemeine” podkreśla, że „magazyny Putina z amunicją są wypełnione, ale jego najostrzejszą bronią wciąż jest strach przeciwnika”. „Wie on, że same słowa ‚atak nuklearny' wywołują gęsią skórkę na Zachodzie. Nie bez powodu rosyjski prezydent ponownie użył tego słowa w swoim przemówieniu do narodu w tym roku” – pisze dziennik. „W rzeczywistości dla rządów w Berlinie, Paryżu i Londynie jest to balansowanie na krawędzi. Muszą zrobić wszystko, by chronić własnych obywateli. Nikt nie chce świadomie ryzykować wojny w imię politycznych popisów. Ale mimo to pozostawienie samemu Putinowi przewagi interpretacyjnej w tych napiętych czasach byłoby błędem. Jego najśmielsze pogróżki wynikają w dużym stopniu z bezradności” – ocenia „Augsburger Allgemeine”.

Prezydent Francji Emmanuel Macron i kanclerz Olaf ScholzZdjęcie: Markus Schreiber/AP/picture alliance

Według „Stuttgarter Zeitung”  Władimir Putin „dokładnie wie, jak wykorzystać nastroje na Zachodzie do własnych celów – i robi to raz po raz, także w swoim ostatnim orędziu do narodu”. „Jego słowa o ‚zniszczeniu cywilizacji' przez broń atomową nie tylko u polityków wywołują zimny dreszcz. Oczywiście Rosja to kraj miłujący pokój i użyje jej (broni atomowej - red.) tylko, gdy zostanie zaatakowana. Nic nowego, to tak znajome i tak manipulatorskie” – pisze dziennik ze Stuttgartu. 

Putin rozumie tylko język siły

Również „Heilbronner Stimme” ocenia, że „swoimi groźbami Putin po raz kolejny próbuje podkopać jedność zachodniego sojuszu obronnego”. „I z jego perspektywy może to być obiecujące, co pokazuje spór o odpowiednie wsparcie Ukrainy, który aktualnie rozgorzał między Niemcami a Francją – a dokładniej mówiąc między Olafem Scholzem i Emmanuelem Macronem. Jeden wciąż działa zbyt niezdecydowanie, drugi zbyt śmiało. W ten sposób nie da się przestraszyć dyktatora na Kremlu. Putin rozumie tylko język siły. Ale to wymaga jedności. I to szybko” – ocenia gazeta.

Według gazety „Mitteldeutsche Zeitung” z Halle „słuchając Władimira Putina i myśląc o jego 24 latach rządów, można by, pomimo kontrolowanych mediów państwowych, nawet w tym kraju zadać sobie pytanie, dlaczego w Rosji nadal jest źle pomimo Putina”. „Mogą pojawić się wątpliwości, czy warto poświęcać ojców, mężów w wojnie napastniczej przeciwko Ukrainie, która wprawdzie według Putina jest ‚operacją specjalną', ale niemniej jednak powoduje śmierć. To, jak długo rodziny pozwolą się pocieszać, że ich bliscy umierają bohaterską śmiercią, może zależeć od tego, jak długo jeszcze potrwa ta wojna i czy Putin zaatakuje inne kraje” – pisze „Mitteldeutsche Zeitung”.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>

Przygotowania do pogrzebu Nawalnego

01:10

This browser does not support the video element.