1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa w Niemczech o CDU/CSU po wyborach: „Chaos”

1 października 2021

Niemieckie media szeroko komentują sytuację chadecji w obliczu wyborczej porażki. Słychać pytania o polityczną przyszłość Armina Lascheta i wynik negocjacji koalicyjnych.

CDU/CSU | Armin Laschet
Niemieckie dziennik zastanawiają się nad polityczną przyszłością Armina LaschetaZdjęcie: Michael Kappeler/dpa/picture alliance

Dziennik gospodarczy „Handelsblatt” zauważa: „Koniec ery kanclerz Merkel może obecnie oznaczać także koniec ery unii CDU/CSU jako partii masowej. Nie wynika to tylko z wielu błędów popełnionych przez nią w walce wyborczej. Przyczyny jej upadku sięgają głębiej. CDU i CSU tkwią w głębokiej zapaści ich tożsamości. Jeśli się z niej nie wydobędą, może im grozić klęska podobna do tej, jaka dotknęła w Europie niektóre partie o podobnym profilu. To, czego doświadczyła SPD w postaci utraty ich tradycyjnej, robotniczej klienteli wyborczej, grozi teraz w tym samym stopniu CDU i CSU. Tradycyjny elektorat może się odwrócić także od nich”. 

Zdaniem „Augsburger Allgemeine”: „Po gorzkiej porażce wyborczej, przede wszystkim szef CDU Armin Laschet ma wiele do stracenia. Dlatego powinien działać spokojnie i zastanawiać się nad każdym krokiem. Jednak to, że przed spotkaniem z przedstawicielami SPD koniecznie chce się spotkać z delegacją FDP, wyraźnie świadczy o tym, że nie ma jasnego programu działania. W tej fazie rozmów bynajmniej nie chodzi bowiem o to, żeby ujawniać innym swoje zamiary”. 

Rhein-Zeitung” z Koblencji pisze: „Polityka, a zwłaszcza ta uprawiana w stolicy, nie jest ostoją uczuć i emocji. Kto chce się wzbić wysoko, ten ryzykuje, że może także nisko upaść i właśnie to może przydarzyć się Laschetowi. Ale jego porażka, za którą częściowo sam ponosi winę, jest także symptomatyczna dla CDU i CSU, które wolą ulec rozkładowi i poszukiwać największego wroga we własnych szeregach, niż otwarcie zmierzyć się ze swym najpoważniejszym przeciwnikiem politycznym. Do tej pory specjalizowała się w tym SPD. To ona i jej kandydat na kanclerza w osobie Martina Schulza otrzymała za to rachunek do zapłacenia w wyborach z 2017 roku. SPD chciała wtedy, ale ostatecznie nie zdołała, przejść do opozycji. Obecne rozmowy sondażowe w sprawie utworzenia koalicji z SPD, Zielonych i FDP powinny być dla CDU i CSU sprzyjającą okazją do wewnętrznej odnowy w roli partii opozycyjnych”. 

Muenchner Merkur” pisze: „Bliższa znajomość, w której partnerzy jeszcze przed pierwszym spotkaniem spierają się o to, kiedy ma to nastąpić, na pewno nie znajduje się pod dobrą gwiazdą. Teraz, po wcześniejszej kłótni, CDU i CSU umówiły się na wstępną randkę z FDP dopiero w najbliższą niedzielę wieczorem. A to dlatego, że w sobotę szef CSU Markus Soeder miał niestety inne, ważniejsze spotkania. Taki najeżony przeszkodami początek rozmów w sprawie utworzenia tzw. koalicji jamajskiej (CDU/CSU, Zieloni i FDP, red.) daje FDP prawo do podejrzewania, że między CDU i CSU ponownie doszło do nasilenia się walki o władzę. Głównie dlatego, że wciąż nie wiadomo, kto w chadecji powinien grać pierwsze skrzypce: Laschet czy Soeder? A może ktoś trzeci? Problem polega na tym, że w CDU nie ma nikogo, kto miałby odwagę powiedzieć Laschetowi, że jego rola dobiegła końca. W chadecji panuje chaos. Nic dziwnego, że FDP odnosi się do niej sceptycznie jako ewentualnego partnera”.

Reutlinger General-Anzeiger” konkluduje: „Kretschmann (popularny premier Badenii-Wirtembergii z partii Zielonych, red.) życzyłby sobie powstania koalicji jamajskiej, ale jego partia woli koalicję świateł drogowych. To, że Zieloni będą członkiem przyszłego rządu Niemiec, uchodzi za pewne. Tylko z kim będą rządzić? W odróżnieniu od innych polityków Zielonych, premier Badenii-Wirtembergii wcale nie uważa socjaldemokratów za naturalnego partnera koalicyjnego Zielonych i nie ukrywa, że on sam bardziej sympatyzuje z chadekami. Zielonym, jako przyszłemu młodszemu partnerowi w każdym rządzie koalicyjnym, trudno byłoby wytłumaczyć, dlaczego wbrew woli elektoratu pomogli utrzymać się u władzy partii, która przegrała wybory. Poza tym większość członków Zielonych też sobie tego nie życzy”. 

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>