Prasa: zaledwie minimalny konsensus na szczycie klimatycznym
25 listopada 2024Komentator dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze, że nawet w obliczu rekordowych emisji świat zbliża się do siebie tylko fizycznie, na konferencjach klimatycznych. „W Baku również nie uzgodniono, co robić. Jednak w interesie prawie wszystkich ludzi (oraz ich dzieci i wnuków) byłoby spowolnienie zmian klimatu i podjęcie środków ostrożności, aby zapewnić, że już i tak nieuniknione konsekwencje nie zmyją niepotrzebnie dużo życia i nie spalą majątku. Zamiast tego konferencja w Azerbejdżanie zakończyła się minimalnym konsensusem, który był szczytem tego, co można było tam osiągnąć. (…) Nie należy obecnie oczekiwać powstrzymania kryzysu klimatycznego poprzez politykę. Teraz wszystko zależy od gospodarki, która już dawno zainwestowała biliony w zieloną transformację. Światowa konferencja klimatyczna nie była w stanie promować tego rozwoju. Ale przynajmniej nie mogła go powstrzymać“ - czytamy.
Regionalna gazeta „Rheinpfalz” ocenia: „29. konferencja w sprawie zmian klimatu formalnie nie zakończyła się porażką. Fakt, że niektórzy uczestnicy już samo to uznają za sukces, dużo mówi. To, na co ostatecznie zgodziło się prawie 200 krajów w stolicy Azerbejdżanu - Baku, to minimalny kompromis. W dokumencie końcowym nie ma nawet zobowiązania do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. Teraz, gdy Donald Trump jako prezydent już raz wycofał USA z porozumienia paryskiego i ogłosił, że zrobi to ponownie, walka o globalną ochronę klimatu stanie się jeszcze trudniejsza”.
Gazeta „Stuttgarter Zeitung” komentuje: „Istnieją dwa podstawowe warunki zdecydowanego odejścia od paliw kopalnych: Spójność i odwaga. Spójność, ponieważ globalne ocieplenie wpływa na wszystkich i wszystko; tylko wspólnota, a nie wrogość, może pomóc. Pomimo wszystkich konfliktów, negocjatorzy w Baku dali światu ważny przykład, osiągając wspólne porozumienie. Spójność pomaga znaleźć odwagę, by jednoznacznie iść naprzód. Tym ważniejsze jest, aby konferencja w Brazylii w 2025 r. nadała temu okrętowi nowy impuls. Gdzie lepiej to zrobić niż w płucach świata, którym powoli kończy się powietrze?”.
Komentator „Maerkische Oderzeitung” pisze: „Tak więc w listopadzie 2025 r. 10 tys. uczestników zbierze się ponownie i poprzez swoje loty wniesie swój własny wkład w stale rosnącą zawartość CO2 w atmosferze. Zdadzą sobie sprawę, że obiecane fundusze nie płyną, że USA nie przestrzegają już żadnych zasad, a Chiny, Arabia Saudyjska i inne kraje Zatoki Perskiej są nadal uważane za kraje rozwijające się, które zanieczyszczają planetę, ale nie muszą płacić. A jednak coś się dzieje w walce z globalnym ociepleniem. Chiny stają się potęgą w dziedzinie odnawialnych źródeł energii. Kraj ten buduje prawie dwa razy więcej elektrowni wiatrowych i słonecznych niż reszta świata razem wzięta. Postępy poczyniono również w USA. Chiny uczą się najszybciej i łączą politykę klimatyczną z rozszerzaniem swojej strefy wpływów. Konferencje klimatyczne służą w najlepszym razie jako fora kontaktowe”.
(faz.net,dpa/szym)