Problem zamożnych społeczeństw. Nowe pomysły na walkę z otyłością
31 października 2012Coraz więcej osób zmaga się z nadwagą lub otyłością. Co trzeci dorosły mieszkaniec Stanów Zjednoczonych, co dziesiąty obywatel Niemiec i przeciętnie co piąty mieszkaniec krajów członkowskich OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) jest otyły. Podobnie jest z dziećmi i młodzieżą. W Niemczech 20 proc. dzieci poniżej 17. roku życia ma nadwagę.
W ostatnim czasie "epidemia otyłości" nie zebrała zbyt dużego żniwa. W Anglii, Francji, Korei i USA liczba otyłych dzieci pozostaje niezmienna od trzech lat. Naukowcy szacują jednak, że do roku 2020 ponad 2/3 mieszkańców krajów członkowskich OECD może cierpieć na ekstremalną nadwagę, która prowadzi do takich chorób jak: cukrzyca, nadciśnienie tętnicze, rak, czy demencja.
Złe nawyki żywieniowe i zbyt duże porcje
Grubi rodzice mają często grube dzieci. Tusza o podłożu genetycznym to raczej rzadkość. Najczęściej dzieci przejmują od rodziców i znajomych złe nawyki żywieniowe. Do wyrobienia u siebie zdrowych przyzwyczajeń niezbędny jest wzór do naśladowania, czyli osoba, która prowadzi zdrowy tryb życia.
Profesor Shiriki Kumanyika z Uniwersytetu w Pensylwanii, ekspert ds. odżywiania, twierdzi, że nie wolno zarzucać osobom otyłym niewiedzy, wygodnictwa i braku silnej woli, gdyż winę za nadmierne kilogramy ponosi także przemysł spożywczy. - Jeśli dostaje się dużo do zjedzenia, to je się dużo. Porcje sprzedawanych produktów są obecnie bardzo duże. Napoje są sześć razy większe niż wczesniej, porcja frytek dwa razy większa, a hamburger nawet trzy razy - mówi ekspert. - Rośliśmy w ostatnich latach wraz z ilością i wielkośią produktów dostępnych na rynku. W dodatku wszędzie dostępne i wygodne do spożycia przekąski, np. chipsy powodują, że spożywamy w ciągu dnia o wiele więcej kalorii, niż przed kilkoma laty - twierdzi Kumanyika.
Nowe podatki dla branży konsumpcyjnej?
Coraz więcej krajów próbuje walczyć z otyłością i nadwagą wśród swych mieszkańców. Wielka Brytania i Szwajcaria współpracują z przedstawicielami krajowego przemysłu spożywczego. Dążą oni przede wszystkim do zwiększenia oferty produktów niskokalorycznych i z obniżoną zawartością soli.
Zdaniem profesora Hansa Haunera z Centrum Odżywiania Freseniusa na Uniwersytecie Technicznym w Monachium zarzuty wysuwane przeciwko przemysłowi są niewłaściwe.
- Możnaby wprowadzić ustawę zabraniającą sprzedawania słodkich napojów w sklepikach szkolnych lub zmiejszającą reklamowanie produktów spożywczych. Jest to jednak prawie niemożliwe do zrealizowania - twierdzi Hauner. Przemysł powie wtedy: >>Niszczycie model naszej działalności i doprowadzicie do licznych zwolnień<<. Politykom nie jest więc łatwo podjąć taką decyzję - dodaje.
W Danii, od 2010 r. konsumenci płacą jednak wyższe podatki za czekoladę, lody i inne słodycze. W 2011 r. wprowadzono też podatek na produkty z wysoką zawartością tłuszczu. Od 2011 Węgrzy płacą więcej za sodycze i napoje kofeinowe. W Belgii, Irlandi, Wielkiej Brytaniii, Rumunii trwają obecnie dyskusje na ten temat.
Lydia Heller/ Patrycja Osęka
red. odp.: Bartosz Dudek