1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Proces NSU: zawiedzione nadzieje ofiar

11 lipca 2018

Nawet orzeczona dziś kara dożywotniego więzienia dla neonazistowskiej terrorystki Beaty Zschäpe jest słabą pociechą dla rodzin ofiar. Ich wiara w państwo prawa mocno osłabła.

Mordopfer der NSU
Ofiary NSU to mikroprzedsiębiorcy tureckiego i greckiego pochodzenia oraz niemiecka policjantkaZdjęcie: picture-alliance/dpa

"Nie było łatwo przechodzić tu na tę salę" – mówiła Elif Kubaşik 21 listopada 2017 w czasie procesu ws. zabójstw przypisywanych neonazistowskiej bojówce pod nazwą Narodowo-Socjalistyczne Podziemie (NSU).

"Nie jest łatwo patrzeć na tych ludzi" – mówiła wdowa po Mehmecie Kubaşiku. Kilka metrów dalej siedzą "ci ludzie" – to główna oskarżona Beate Zschäpe oraz czterech innych domniemanych wspólników NSU. – "Trudno to wytrzymać" – dodała. Szczególnie trudny jest dla niej widok "tej kobiety". Ma na myśli Zschäpe, która przez prawie 14 lat żyła w podziemiu razem ze swoimi przyjaciółmi Uwe Böhnhardtem i Uwe Mundlosem.

"Obrzydliwe, po prostu obrzydliwe"

Ciała obu tych mężczyzn zostały odkryte w wypalonej przyczepie kempingowej 4 listopada 2011 r. po nieudanym napadzie na bank w Eisenach w Turyngii. Według ustaleń śledczych, odebrali sobie życie, by uniknąć aresztowania. Prokuratura Federalna jest przekonana, że obaj zamordowali wcześniej m. in. Mehmeta Kubaşika. Według zeznań Zschäpe miała ona dowiedzieć się o tym dopiero po dokonaniu morderstwa, jak i we wszystkich innych przypadkach. Tak przedstawił to w grudniu 2015 jeden z jej obrońców, który przerwał jej trwające dwa i pół roku milczenie.

Główna oskarżona Beate Zschäpe na sali sądowej w Monachium (2018)Zdjęcie: picture-alliance/dpa/P. Kneffel

"Obrzydliwa, po prostu obrzydliwa była ta wypowiedź" – mówi Kurdyjka Elif Kubaşik dwa lata później w czasie procesu, który rozpoczął się 6 maja 2013. "To wszystko kłamstwo, co mówiła". Nawet forma, w jakiej przeprosiła, była dla niej bolesna. "To wyglądało tak, jakby chciała nas obrazić". Zschäpe przejęła wprawdzie "moralną odpowiedzialność" za morderstwa, ale nic więcej. I odmówiła odpowiedzi na pytania oskarżycieli posiłkowych. To szczególnie oburzyło rodziny ofiar.

Wiele pytań bez odpowiedzi

Dla Elif  Kubaşik ważne byłyby wyjaśnienia innych istotnych pytań – podkreśla. W czasie procesu nie znaleziono na nie odpowiedzi – Dlaczego Mehmet? Czy byli w Dertmundzie jacyś inni wspólnicy? Czy spotykam ich może dziś na ulicy? W Dortmundzie jest wielu neonazistów, mówi Kubaşik, która w 1991 roku przyjechała z mężem Mehmetem i córką Gamze do Niemiec. Tutaj otrzymała azyl i niemieckie obywatelstwo.

Ból rodzin ofiar NSU

03:58

This browser does not support the video element.

Gamze Kubaşik zabrała głos na długo przed rozpoczęciem procesu. Jako przedstawicielka ofiar 23 lutego 2012 przemawiała na uroczystości upamiętnienia ofiar. Między tą chwilą a jej przemówieniem w sali sądowej minęło pięć lat i siedem miesięcy. – Pani Merkel osobiście obiecała mi, że zrobi wszystko, by te czyny zostały wyjaśnione ze wszystkimi szczegółami i że wszyscy sprawcy zostaną sprawiedliwie ukarani – mówi Gamze Kubaşik.

Żeby można było wskazać pięciu oskarżonych zrobiono być może wiele. Ale co z tymi innymi, chce wiedzieć. Gamze Kubaşik nie wierzy w to, że  przed sądem staną inni. "Dla Państwa ta sprawa zostanie tutaj zamknięta". Ten zarzut sformowała pod adresem Prokuratury Federalnej, która zdaniem oskarżyciełi posiłkowych i ich adwokatów nie wysiliła się, by zbadać otoczenie NSU. Niewyjaśnione pozostają na przykład powiązania neonazistów ze służbami specjalnymi RFN. – Moja rodzina i ja do końca życia będziemy musieli żyć z tymi pytaniami – mówi Gamze Kubaşik.

Kawiarenka internetowa, w której NSU zamordowała jej właściciela. W kawiarence przebywał w tym czasie funkcjonariusz Urzędu Ochrony Konstytucji. Jego rola nie została wyjaśnionaZdjęcie: dapd

Płonne nadzieje

A przecież na początku procesu było tyle nadziei, że po tak długim czasie nareszcie poznają prawdę i przyjdzie poczucie bezpieczeństwa. Ale ta nadzieja okazała się płonna – "najprawdopodobniej nigdy nie zaznamy spokoju". "Złamała pani swoje przyrzeczenie" – ten zarzut nie dotyczy Prokuratury Federalnej, ale Angeli Merkel. Bo to właśnie kanclerz ucieleśnia w jej oczach państwo. Państwo, któremu rodziny ofiar zarzucają porażkę na całej linii, państwo, które przez wiele lat nie było w stanie odkryć grupy mordujących nazistów. Państwo, które nie jest w stanie wyłożyć w ciągu pięciu lat procesu wszystkich kart na stół. Tak przynajmniej uważa Muhamed Ayazgün, który 9 czerwca 2004 r. przeżył zamach bombowy w Kolonii.

Pozbył się on już wszystkich złudzeń. – To, jakie kary dostanie Zschäpe i jej koledzy, nie jest najważniejsze – uważa. Odstrasza nie tyle sama kara, co wyjaśnienie i nagłośnienie wszystkich szczegółów. Tymi słowami wygłoszonymi w sali sądowej 28 listopada 2017 streścił to, co uważa większość rodzin ofiar.

Ich lista jest długa. Do nazwisk członków rodzin 10 ofiar: Envera Simşeka, Abdurrahima Özüdoğru, Habila Kiliça, Süleymana Taşköprü, Mehmeta Turguta, Theodorosa Boulgaridesa, Ismaila Yasara, Mehmeta Kubaşika, Halita Yozgata und Michèle Kiesewetter dochodzą też nazwiska ponad 20 rannych w zamachu bombowym w Kolonii. Dla oskarżycieli posiłkowych jest jasne, że wyjaśnienia tła przestępstwa i walka przeciwko rasizmowi musi być kontynuowana także po zakończeniu procesu pomimo, a może właśnie ze względu na wielkie rozczarowanie.