1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Propaganda w rosyjskiej telewizji skutkuje

Janina Semenowa3 września 2015

Faszyści na Ukrainie i wróg USA to codzienne tematy w rosyjskiej telewizji. Wyniki przeprowadzonej ankiety potwierdzają, że machina propagandowa Putina w telewizji publicznej odnosi skutek.

Russland TV Putin zur Situation in der Ukraine
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/Y. Kotchetkov

Gdy Angela Merkel, François Hollande i Petro Poroszenko spotkali się niedawno w Berlinie na rozmowy, akurat w Dniu Niepodległości Ukrainy, kanał telewizyjny „Rossija” na samym początku bloku informacyjnego pokazał mężczyznę, który krzyczał po rosyjsku w kierunku ukraińskiego prezydenta: Poroszenko jest faszystą! Kim był mężczyzna, nie podano.

Takie migawki jednak są typowe dla rosyjskiego kanału. Prawie codziennie jest tam mowa o rzekomych faszystach na Ukrainie. Przy każdej okazji cynicznie krytykuje się też ukraińskiego prezydenta. Najwidoczniej, kanałowi Rossija zależało na tym, aby zdyskredytować Poroszenkę jako mało ważnego gościa w Berlinie. Prezenter nie szczędził też krytyki pod adresem gospodarza wypominając, że na to spotkanie w stolicy Niemiec nie zaproszono Władimira Putina. – Celem propagandowym Rosji jest przekonywanie światowej opinii publicznej o tym, że nacjonaliści i radykałowie sprawują władzę na Ukrainie, nękają mieszkających tam Rosjan i dlatego przywódcy Rosji są zobowiązani stanąć w ich obronie, wyjaśniał rosyjski socjolog Lew Gudko w rozmowie z Deutsche Welle w 2014 roku.

rosyjski socjolog Lew GudkowZdjęcie: picture alliance / Valeriy Levitin

Dzisiaj nie jest inaczej. Rosyjskie kanały telewizyjne sięgają po te same chwyty propagandowe. Relacje o działaniach wojennych w Donbasie pełne są drastycznych i dramatycznych scen i mają świadczyć tylko o tym, że to armia ukraińska jest agresorem. Strzelający separatyści są konsekwentnie ignorowani i pojawiają się tylko jako obrońcy ludności cywilnej.

Podobnie jednostronnie przedstawia się w rosyjskiej telewizji USA – z reguły jako sprawcę całego zła, na przykład sankcji wobec Rosji, do których posłusznie przyłączyły się Niemcy czy Francja.

W glorii patriotyzmu rosyjska telewizja przedstawia tylko Rosję, jej armię i rosyjskiego prezydenta. Putin pokazywany jest też chętnie w sytuacjach, które mają dowodzić jego bohaterstwa i odwagi jak ostatnio na Krymie,podczas podwodnej eskapady łodzią podwodną.

"Przybierają na sile prawdziwe kłamstwa "

Rosyjska machina propagandowa zdaje się spełniać swój cel. Według ostatnich sondaży opinii publicznej moskiewskiego instytutu LEWADA, połowa Rosjan uważa, że ich telewizja przekazuje „wiele pożytecznych i obiektywnych informacji”. Co piąty Rosjanin twierdzi wręcz, że „przekaz telewizyjny o wydarzeniach jest pełny i obiektywny”. Takie oceny ankietowanych w ogóle nie dziwią Christiana Mihra, szefa pozarządowej organizacji „Reporterzy bez granic”. – Rosja musi być przygotowana na wojnę – wyjaśnia. Wg danych Fundacji Badania Opinii Społecznej z czerwca 2015 roku, głównym źródłem informacji dla mieszkańców Rosji jest telewizja.

Prezydent Rosji wizytuje w 2013 roku nowe studio kanału Russia TodayZdjęcie: picture-alliance/dpa

Kiedy ukraiński filmowiec Oleg Sencow nazywany jest w programie informacyjnym rosyjskiej telewizji „terrorystą”, jest to oczywiście po myśli Kremla. To Sencow miał podpalić biuro prorosyjskiej partii na Krymie zaanektowanym przez Rosję. Miał także wysadzić w powietrze pomnik Lenina, dlatego skazano go na karę 20 lat więzienia. Organizacje międzynarodowe z kolei zakwalifikowałyrosyjskiego reżysera jako więźnia politycznego i krytykują orzeczenie sądu. Sencow nie przyznaje się do winy i mówi, że był torturowany w więzieniu. W relacjach kanału telewizyjnego „Rosija” jednak nie wspomniano o tym nawet jednym słowem. Tematem jest natomiast udaremnienie zaplanowanego przez Sencowa zamachu.

Półprawdy w rosyjskiej telewizji to częste zjawisko, mówi Christian Mihr. – Obserwujemy teraz, jak przybierają na sile prawdziwe kłamstwa – opowiada Mihr, który przez kilka lat mieszkał w Rosji. Szczególnie lubi opowiadać o wywiadzie z Andriejem Pietkowem, wyemitowanym w rosyjskiej telewizji w kwietniu 2014 roku. Trzy kanały pokazały podobne zdjęcia tego samego mężczyny z opatrzonym nosem, ale za każdym razem opowiadały o nim inną historię. Na rosyjskim kanale NTW był przedstawiony jako niemiecki szpieg, który wspiera protesty na Majdanie, na kanale Rosija 1 przedstawiono go jako Ukraińca, który protestuje przeciwko rządowi we własnym kraju, za co został pobity przez neonazistów. I wreszcie trzeci kanał telewizji, tym razem na Krymie, przedstawił go jako chirurga, który chciał przyjść z pomocą, ale został zaatakowany przez faszystów. – O takich historiach można opowiadać w nieskończoność – zapewnia Mihr.

Dezorientowanie prawdą i kłamstwem

Program niezależnej telewizji DozhdZdjęcie: picture-alliance/AP

Była korespondentka ARD w Moskwie Ina Ruck trafnie opisała taktykę rosyjskiej propagandy: Rosyjska telewizja otwarcie mówi o ‘wojnie informacyjnej' – rosyjska propaganda miesza prawdę z kłamstwem. Na przykład puszczono w obieg tak wiele teorii o katastrofie malezyjskiego samolotu pasażerskiego MH17 zestrzelonego nad Ukrainą, że poirytowani czytelnicy sami nie wiedzieli, w co wierzyć. Zginęło w niej 298 ludzi. Rosja głosiła teorię o ukraińskiej armii, która właściwie zamierzała zestrzelić samolot przewożący Putina. Na kanale Rossija poinformowano, że pasażerowie już przed startem samolotu nie żyli, ale zamierzano obwinić za ich śmierć separatystów. Mowa była też o eksplozji bomby w samolocie.

W raporcie organizacji „Reporterzy bez Granic“ zatytułowanym „Kreml na wszystkich kanałach – jak rosyjski rząd steruje telewizją” mowa jest o tym, że rosyjskie programy telewizyjne są poddawane „długotrwałej, systematycznej harmonizacji”. Raport sprzed dwóch lat nie stracił nic ze swojej aktualności. Jak zauważa Christian Mihr w rozmowie z Deutsche Welle, od tamtego czasu propaganda rosyjska w telewizji stała się jeszcze bardziej ofensywna.

Największe, ogólnokrajowe kanały telewizyjne są tymczasem w rękach albo państwowego holdingu albo prywatnych rękach oligarchów lub koncernów sympatyzujących z Kremlem. Do nich należy też finansowany przez Kreml kanał zagraniczny „RT”, dawniej „Russia Today”, który nadaje programy w kilku językach i dysponuje niemałym budżetem na rok 2015, bo 15,4 mld rubli, czyli 263,2 mln euro. Dane pochodzą ze stycznia br.

Wg Mihra, poza kanałem „Dożd” (deszcz) nie ma żadnego prawdziwego głosu, niezależnego i krytycznego wobec rządu. Jest to jednak tylko oferta w sieci po tym, jak w 2014 program został zdjęty z listy telewizji satelitarnej i kablowej.

Janina Semenowa / opr. Barbara Cöllen