1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Protest przeciwko AfD: w poszukiwaniu strategii

23 stycznia 2024

Około miliona ludzi demonstrowało w ostatni weekend w Niemczech przeciwko skrajnej prawicy i wrogości do ludzi, i to nie tylko w wielkich miastach. Ale właściwie jak silny jest opór przeciwko Alternatywie dla Niemiec?

Niemcy: Protest w Berlinie przeciwko AfD i prawicowemu ekstremizmowi
Około 100 tysięcy demonstrowało w weekend w Berlinie przeciwko skrajnej prawicy i AfDZdjęcie: Ebrahim Noroozi/AP Photo/picture alliance

Rzadko się zdarza w Niemczech, że ludzie wychodzą jednocześnie na ulice w całym kraju – od Hamburga na północy po Monachium na południu, od Cottbus na wschodzie po Kolonię na zachodzie. I to przez wiele dni. Mieszkańców RFN połączyła obawa przed Alternatywą dla Niemiec (AfD) i jej polityką.

„Jak długo potrwa protest?“

Katalizatorem protestów okazały się publikacje sieci dziennikarzy śledczych Correctiv. Poinformowała ona 10 stycznia 2024 roku o tajnym spotkaniu wysokich rangą działaczy AfD ze skrajnymi prawicowcami, przedsiębiorcami, a nawet członkami CDU, poświęconym usunięciu z Niemiec milionów imigrantów – i to nawet w razie posiadania przez nich niemieckiego obywatelstwa.

W kontekście licznych wyborów w Niemczech w 2024 roku obserwatorzy polityczni przestrzegają przed skutkami ewentualnych zwycięstw wyborczych AfD. Partia ta ma bowiem szansę stać się największą siłą w Saksonii, Brandenburgii i Turyngii po wyborach do tamtejszych landtagów.

Wielkie demonstracje w całym kraju odbywają się ustawicznie – także przeciwko AfD. Ale jak silny jest w Niemczech na co dzień opór przeciwko fantazjom skrajnej prawicy o deportacjach?

Nauczyciele Max Teske i Laura Nickel otrzymali znikome wsparcie w walce z hajlowaniem i swastykami w szkoleZdjęcie: Markus Schreiber/AP/picture alliance

 

Beatrice Höllen studiuje w Berlinie na kierunku nauczycielskim. Uczy już w jednej ze szkół na wschodzie miasta. AfD jest tu silna. Höllen popiera protest. Martwi się jednak: – Odważni wychodzą dziś na ulicę. Ale jak długo jeszcze? – pyta w rozmowie z DW. W codziennej pracy w szkole zbiera wiele negatywnych doświadczeń, kiedy porusza takie tematy jak skrajna prawica czy wrogość do ludzi.

Mówi, że wiele koleżanek i kolegów boi się prowadzić kontrowersyjne dyskusje: – Osoby zaangażowane muszą wtedy wysłuchiwać: „Dlaczego to sobie robisz? Jesteś pewna, że naprawdę chcesz to robić?” Ona sama jest pewna. Przestrzega przed fatalnymi skutkami unikania konfrontacji przez nauczycieli: – Uczniowie będą wtedy słuchać prawicowców.

Brak solidarności w walce

Nauczyciele bardzo często opowiadają o braku wsparcia w walce z ideologią skrajnej prawicy. Przede wszystkim w regionach, w których AfD jest silna, a przede wszystkim – na wschodzie Niemiec.

Laura Nickel i jej kolega Max Teske zostali po prostu wypędzeni ze swojej szkoły w Brandenburgii. Wcześniej upublicznili sytuację w placówce. – Uczniowie wymieniają w korytarzu hitlerowskie pozdrowienie. Na wszystkich szkolnych meblach były swastyki – opowiada Laura Nickel.

Oboje porozmawiali najpierw z dyrekcją szkoły, ale nic się nie wydarzyło. – Po naszej rozmowie z dziennikarzami grożono mi śmiercią – relacjonowała na konferencji w ośrodku edukacyjnym Dom Konferencji w Wannsee.

Ośrodek dyskutuje podczas dorocznej konferencji, jak społeczeństwo może walczyć ze strukturami antydemokratycznymi. Na konferencji w Wannsee na peryferiach Berlina naziści zaplanowali i przygotowali w 1942 roku deportację i masową eksterminację europejskich Żydów.

Coraz agresywniejsze ataki

Dyrektorka ośrodka Deborah Hartmann również obserwuje alarmujące zjawiska w Niemczech: – Coraz więcej ludzi atakuje kulturę demokratyczną w Niemczech – przestrzegła na konferencji. I to coraz agresywniej.

Politycy AfD kierują do niej, jak i do wielu innych pracowników sektora kultury, którzy zajmują się pełną przemocy niemiecką historią, tak zwane „zapytania poselskie”. W landtagach i Bundestagu mogą je formułować posłowie i frakcje. Zapytania mają służyć przejrzystości pracy władz oraz instytucji finansowanych przez państwo.

AfD wykorzystuje je również do kwestionowania zasadności istnienia niektórych instytucji. W latach 2017–2021 AfD wystosowała tylko w Bundestagu ponad 3100 takich zapytań, to więcej niż jakakolwiek inna partia. Udzielanie odpowiedzi jest dla tych instytucji bardzo pracochłonne. W konsekwencji zaś mają one często do czynienia z wrogimi zachowaniami zwolenników skrajnej prawicy.

Dyrektorka Domu Konferencji w Wannsee, Deborah Hartmann, przestrzega przed coraz agresywniejszymi atakami na upamiętnianie HolokaustuZdjęcie: Yoram Aschheim

„Łączcie się w sieci!”

Wielu polityków AfD nie zgadza się na rozrachunek z okresem nazizmu. Wpływowy szef AfD w Turyngii Björn Höcke nazwał w 2017 roku takie działania „głupią polityką przezwyciężania przeszłości” i zażądał „zwrotu o 180 stopni w polityce pamięci”. Sąd zdecydował, że Björna Höckego wolno określać w Niemczech mianem „faszysty”. Sąd administracyjny w Meiningen orzekł mianowicie w 2019 roku, że jest to ocena oparta na sprawdzalnych faktach.

Nieustanne ataki na demokrację mają zdaniem Deborah Hartmann również konsekwencje społeczne. Zbyt wielu ludzi ustępuje bowiem pod presją i milczy. – Decydujące jest to, byśmy nie tylko chodzili na wielkie demonstracje, lecz również sprawili, by reprezentowane przez nas postawy stały się oczywistym elementem naszego codziennego życia. Decydujące znaczenie ma nasze działanie na co dzień.

Po odejściu ze szkoły Laura Nickel utworzyła razem z innymi nauczycielami przymierze „Szkoła dla Demokracji”. – Najważniejsze jest łączenie się w sieci, żeby nie być samemu. W każdej szkole są koleżanki i koledzy przeżywający to samo – mówi.

Przewodniczący organizacji krajowej AfD w Turyngii Björn Höcke jest uważany za jednego z najbardziej wpływowych i agresywnych działaczy tej partiiZdjęcie: imago images

Strach imigrantów

Profesor Lale Yildrim jest ostrożną optymistką; wierzy, że protesty nie są tylko słomianym ogniem. W swojej działalności naukowej zajmuje się przekazywaniem wiedzy historycznej uczniom. – Podzielam obawę, że jest to znów odosobniona akcja. Odbywa się demonstracja, wprawdzie w wielu miastach, a w następny weekend jest już jakieś inne wydarzenie – tłumaczy w rozmowie z DW.

Lale Yildrim wzywa większościową część społeczeństwa do poważnego traktowania perspektywy imigrantów. – Właściwie te demonstracje sprawiają, że wielu migrantów się teraz rzeczywiście boi – mówi. – Skoro teraz nawet biali się mobilizują, rzeczywiście mamy problem.

Jej zdaniem jeśli większość społeczeństwa zaczyna się lękać AfD, ludność pochodzenia migracyjnego, i tak już stygmatyzowana, musi bać się tej partii jeszcze bardziej.

Artykuł ukazał się pierwotnie na stronach Redakcji Niemieckiej DW.

Chcesz komentować nasze artykuły? Dołącz do nas na Facebooku! >>