1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Przeczekać skandal

21 stycznia 2012

Nie przejmować się krytyką, ignorować negatywne doniesienia mediów i zarzuty. Przeczekanie skandalu było i jest ważnym instrumentem działania polityków. Inaczej wielu nie zaszłoby tak daleko.

Zdjęcie: fotolia/arquiplay77

Polityk otwiera gazetę i co widzi? Tylko złe wiadomości na własny temat. Świat mediów jakby sprzysiągł się przeciwko niemu. Na portalach internetowych ludzie drwią sobie z polityka, telewizja emituje miażdżące komentarze. I tak bez końca. A jednak polityk się nie poddaje. Próbuje zbagatelizować to wszystko i przeczekać kryzys. Tak można by w skrócie podsumować skandal wywołany przez prezydenta Christiana Wulffa. Choć opis pasuje w zasadzie do wszystkich afer wywołanych przez polityków, uważa hamburski historyk, Michael Philipp. Tylko finał bywa różny.

Prezydent Christian Wulff zarządza własnym kryzysemZdjęcie: AP

W swojej książce Osobiście nie mam sobie nic do zarzucenia Philipp zanalizował 250 przypadków ustąpień niemieckich polityków w okresie ostatnich 60 lat.

Manfred Stolpe: lawirował do końca

Manfreda Stolpego można określić mianem mistrza przeczekiwania. Jako premierowi Brandenburgii udało mu się przez prawie trzy lata przeczekać skandal (dopatrzono się jego powiązań z enerdowską bezpieką). To niebywale długi okres, twierdzi Philipp.

Manfred Stolpe nie poddał się żadnej presjiZdjęcie: AP

Jak można sobie poradzić z tak długim kryzysem? Philipp uważa, że ma to głównie związek z otoczeniem polityka. Oczywiście, że w takiej sytuacji trzeba przestać przejmować się negatywną prasą, ale decydujące dla polityka jest niezmienne wielkie poparcie ze strony jego partii.

Najważniejsze jest usieciowienie

Zatem przeczekanie, aż skandal ucichnie, nie jest decyzją samego polityka, bo według Philippa jest on uzależniony przede wszystkim od stanowiska swych kolegów partyjnych. W tym przypadku musi już wiele lat wstecz zadbać o dobre usieciowienie w partii. Thomas Kliche jest tego samego zdania. Psycholog polityczny z Wyższej Szkoły Magdeburg-Stendal uważa, że polityk właściwie z doświadczenia wie jak radzić sobie z porażkami. W przeciwnym razie nie zaszedłby tak daleko.

Psycholog polityczny, dr Thomas KlicheZdjęcie: Privat

Polityk też człowiek

Strategie przetrwania do perfekcji opanował był kanclerz Helmut Kohl. Przez wiele lat pokonywał kryzysy, które innym być może złamałyby życie. To samo odnosi się do Manfreda Wörnera. Tego polityka kojarzy się dziś z tak zwaną aferą Kießlinga. W 1984 roku ówczesny minister obrony zadecydował, że generał Günter Kießling, z uwagi na rzekomy homoseksualizm, stanowi zagrożenie bezpieczeństwa. Wörner obawiał się, że generał mógłby, ze względu na przypisywaną mu orientację seksualną, paść ofiarą szantażu. Dlatego przeniósł go w stan spoczynku. Był to skandal, ale, jak twierdzi Philipp, bez następstw.

Manfreda Wörnera kojarzy się z aferą KießlingaZdjęcie: dpa - Bildarchiv

"Internet nie wpłynie na zasadę przeczekania"  

Niemiecki historyk jest przekonany, że nawet w czasach internetu można przy pomocy sprawdzonych strategii pokonywać skandale. Uważa on, że w internecie karuzela wiadomości kręci się co prawda coraz szybciej i dlatego wymaga to od polityka jeszcze większej porcji ignorancji i odporności nerwowej, ale zasada przeczekiwania nie zmieniła się od dziesiątek lat.

Zarządzanie własnym kryzysem

Psycholog polityczny, Kliche, nie obserwuje u polityków dodatkowego napięcia nerwowego w czasie kryzysu. Kadry kierownicze są przyzwyczajone do sukcesu a sukces zmienia ludzi. Wierzą, że uporają się ze wszystkim. Ten optymizm i chęć przetrwania utrzymują się przez dłuższy czas, uważa on. Poza tym politycy i tak mają dużo pracy, więc zniosą i dodatkowe obciążenie, jakim jest zarządzanie własnym kryzysem, dodaje.

Polityk bez alternatywy 

Thomas Kliche zwraca uwagę, że właściwie nie ma alternatywy wobec przeczekania. Zbyt wczesna rezygnacja oznaczałaby, że polityk rezygnuje z własnej egzystencji. Dlatego rozwija przeróżne strategie, żeby nie dać się zwariować. Na przykład porównuje się z ludźmi, którzy są w jeszcze gorszej sytuacji. To jest bardzo popularne. Dzięki temu człowiek zaraz lepiej się czuje.

Znani politycy potrafią bardzo dobrze opanowywać swe uczucia. Poparcia mogą się spodziewać też ze strony własnego otoczenia i rodziny. To podbudowuje ich duchowo.

Michael Philipp, historyk i autor książki o politykachZdjęcie: Michael Philipp

Inaczej we Włoszech i Wielkiej Brytanii    

Według Michaela Philippa politykom we Włoszech jest łatwiej przeczekać skandale. Są oni w stanie znieść o wiele więcej zarzutów, niż niemieccy politycy. Może dlatego, że tam media funkcjonują inaczej, może dlatego, że panuje tam większa tolerancja, przypuszcza Philipp.

Tym niemniej Philipp domaga się innej kultury ustępowania z urzędu w Niemczech. Jeżeli zarzuty się potwierdzą, trzeba wyciągnąć konsekwencje - mówi.

Klaus Jansen / Iwona D. Metzner

red. odp.:  Andrzej Paprzyca