1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Utrzymanie kontroli granicznych zagrożeniem dla eksportu UE

9 listopada 2017

Od niedzieli (12.11) Niemcy, Austria, Dania, Szwecja i Norwegia przedłużą kontrole graniczne. Powodem nie jest jednak kryzys migracyjny, lecz zagrożenie terrorem. Eksperci obawiają się o niemiecki eksport.

Kontrola na niemiecko-austriackiej granicy
Kontrola na niemiecko-austriackiej granicyZdjęcie: picture-alliance/dpa/A. Weigel

Niemcy jako pierwsze przywróciły w 2015 r. kontrole na granicy z Austrią. Po nich wprowadziły je także Austria, Dania, Norwegia i Szwecja. Komisja Europejska już od dawna nalega na zniesienie kontroli i w maju br. przystała na nie „po raz ostatni” do 11 listopada br.

Tymczasem szef niemieckiego resortu spraw wewnętrznych Thomas de Maiziere (CDU) oraz ministrowie spraw wewnętrznych Austrii, Danii, Norwegii i Szwecji, powołując się tym razem na zagrożenie terrorem, zapowiedzieli przedłużenie kontroli o kolejne 6 miesięcy - do maja 2018. Francja wprowadziła tego typu kontrole już w 2015 r. i Komisja UE, inaczej niż w przypadku kryzysu uchodźczego, nie mogła ich zabronić.

Zagrożenie dla eksportu

W odpowiedzi na plany ministerstwa spraw wewnętrznych RFN krytycznie zareagowali przedstawiciele niemieckiego eksportu. Kontrole graniczne nie „są podyktowane ani politycznym bezpieczeństwem, ani przyczynami o charakterze migracyjnym” stwierdził Carsten Taucke, przewodniczący komisji ds. transportu przy Federalnym Związku Handlu Hurtowego i Usług (BGA). Prowadzą one „do ogromnych opóźnień powodując znaczne straty gospodarcze - wskazuje ekspert. Chodzi w tym przypadku o dodatkowe koszty sięgające rocznie milionów. 

Tuż po wprowadzeniu w 2015 r. przez niemieckie władze kontroli granicznych Federalny Związek Transportu Towarowego, Logistyki i Utylizacji (BGL) ostrzegał wprawdzie przed dodatkowymi kosztami transportu, które obciążą konsumentów, ale nie doszło do tego na wielką skalę. Zastępca dyrektora naczelnego BGL Adolf Zobel tłumaczy to dobrą koniunkturą gospodarczą w Niemczech. Jak wyjaśnia „nasz problem nie polega na braku zleceń, lecz na zbyt małej liczbie kierowców”. Niemieckie firmy spedycyjne uwzględniły w planowaniu kontrole graniczne i wyznaczają także inne trasy przewozu. Jednak sytuacja może się diametralnie zmienić, jeśli kolejne z 26 państw Schengen też zechcą wprowadzić kontrole na granicach. Niemiecka gospodarka obawia się, że utrzymają się one na długo, także wtedy, kiedy przeminą tłuste lata.

Zmiany w kodeksie granicznym Schengen

Niemcy wspólnie z Francją, Austrią, Danią i Norwegią domagają się zmian w kodeksie granicznym Schengen i maksymalnego przedłużenia kontroli granicznych z dwóch do czterech lat.

W połowie października br. Dimitris Avramopoulos eurokomisarz spraw wewnętrznych UE  ostrzegł, że “śmierć strefy Schengen jest równoznaczna ze śmiercią Europy”. Jest w tym ziarno prawdy, biorąc pod uwagę, że europejski rynek wewnętrzny z roczną wymianą towarów o wartości 2,8 biliona euro jest głównym filarem gospodarki UE. 

Wg obliczeń KE przywrócenie kontroli granicznych w całej strefie Schengen mogłoby spowodować koszty gospodarcze rzędu 18 mld euro rocznie. Ale najbardziej ucierpiałby na tym transport drogowy ponosząc koszty od 1,7 do 7,5 mld euro. Jednocześnie unijne władze nie potrafią określić ceny trwających już dwa lata kontroli granicznych dla sześciu krajów Schengen. Jak wyjaśnia rzeczniczka KE, nie ma dotąd na ten temat żadnych raportów.

Tymczasem pod naciskiem państw członkowskich KE skłonna jest do przeprowadzenia reformy kodeksu granicznego Schengen i zaproponowała przedłużenie kontroli granicznych z powodu zagrożenia terrorem najwyżej do trzech lat.

Alexandra Jarecka (afp, dpa )

 

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej