1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Przemyt papierosów: podatki poszły z dymem

26 stycznia 2010

Cztery miliardy euro traci co roku niemiecki budżet z powodu przemytu papierosów. Handel i producenci stratni są na półtora miliarda.

Zdjęcie: picture-alliance/ dpa

Analiza Hamburskiego Instytutu Gospodarki Światowej (HWWI) przeprowadzona na zlecenie niemieckiego przemysłu tytoniowego stwierdza, że rozmiary nielegalnego wwozu do Niemiec papierosów osiągnęły liczbę 7 miliardów sztuk. 16 miliardów sztuk papierosów pochodziło z wwozu "duty free", co stanowi 20 proc. ogólnej ilości papierosów wypalonych przez niemieckich palaczy.

"Jin Ling" - najpopularniejsza marka z przemytuZdjęcie: DPA

Prezes zrzeszenia producentów wyrobów tytoniowych Marianne Tritz postuluje zwołanie "okrągłego stołu". Jej zdaniem, tylko przy współdziałaniu wszystkich stron będzie można ukrócić proceder przemytu i nielegalnego handlu. Zrzeszenie domaga się od polityków oraz ekspertów, aby wraz z przemysłem tytoniowym postarali się o wspólne rozwiązanie.

Przemycane papierosy pochodzą najczęściej z Europy Wschodniej: z Ukrainy (3,2 mld) i Rosji (2,4 mld). Najpopularniejszą marką są produkowane tam nielegalnie "Jin Ling".

Chybiona podwyżka

Urzędy celne oddają szmuglowane papierosy do skompostowaniaZdjęcie: DPA

Niemiecki przemysł tytoniowy przypuszcza, że wzrost przemytu wiąże się z podniesienim podatku na wyroby tytoniowe. Ta podwyżka nie odwiodła ludzi od palenia, a taki był cel jej wprowadzenia. Międzynarodowy zespół naukowców stwierdził w listopadzie ub.r., że w Unii Europejskiej spadła liczba zgonów wywołanych przez choroby nowotworowe i przyczyn tego dopatrują się w spadku konsumpcji tytoniu.

Instytut HWWI ostrzegał, wskazując na przykład Stanów Zjednoczonych, że równoległe istnienie na rynku papierosów z akcyzą i bez, może sprzyjać rozwojowi zorganizowanej przestępczości. W USA w poszczególnych stanach obowiązuje różna akcyza, co powoduje, że kwitnie tam czarny rynek.

afp / Małgorzata Matzke

red.odp.: Marcin Antosiewicz / du