Przestępczość gospodarcza – BKA ostrzega średni biznes
13 listopada 2008Przestępczość gospodarcza kojarzona była dotąd na ogół ze szpiegostwem przemysłowym, działalnością agentów obcych służb specjalnych – na przykład z Chin – kopiujących na użytek zleceniodawców nowoczesne wytwory zachodniej myśli technicznej. Międzynarodowy kryzys finansowy – w ostatnich tygodniach i miesiącach dominujący temat publicznych dyskusji – objawia jednak nowe aspekty problemu.
Bertold Stoppelkamp, szef Grupy Roboczej do spraw Bezpieczeństwa Gospodarki z Berlina ocenia sytuację z perspektywy zawodowej codzienności: „Pracownik, obawiający się, iż w następstwie kryzysu branży bankowej zostanie zwolniony z pracy, może być - bardziej niż w czasach mniej kryzysowych - skłonny przywłaszczyć sobie ważne informacje swojej firmy, by zyskać na atrakcyjności w oczach ewentualnego nowego pracodawcy. To niebezpieczeństwo jest całkiem realne”.
Statystka nie oddaje pełnego obrazu sytuacji
Zdaniem Bertolda Stoppelkampa szczególnie zagrożone są obecnie sfery przedsiębiorczości, gdzie idzie o szpiegostwo ze strony konkurentów, oszustwa i korupcję na szkodę firmy. Niezależnie od wielkości przedsiębiorstwa. To, że w przypadku wielkich przedsiębiorstw na jaw wychodzi więcej deliktów, wynika z tego, iż koncerny dysponują na ogół bardziej skutecznymi strukturami bezpieczeństwa.
Oznacza to, że w Niemczech mamy do czynienia z większą liczbą przestępstw gospodarczych niż to wynika z policyjnych statystyk. Zwłaszcza firmy małego i średniego biznesu, zatrudniające mniej niż tysiąc pracowników, są rzadko dobrze przygotowane do stawiania czoła przestępcom – uważa szef Grupy Roboczej do spraw Bezpieczeństwa Gospodarki z Berlina: „Firmy średniego biznesu czasem też bagatelizują niebezpieczeństwo, uważając, że temat ich akurat nie dotyczy” – ubolewa Berthold Stoppelkamp.
Według danych jego organizacji, szkody gospodarki niemieckiej z tytułu przestępczości gospodarczej wyniosły w ostatnich dwunastu miesiącach co najmniej 6 miliardów euro. Berthold Stoppelkamp i jego eksperci zalecają przedsiębiorstwom małego i średniego biznesu korzystanie z bezpłatnych usług regionalnych poradni bezpieczeństwa gospodarczego. W całym kraju istnieje tymczasem 19 tego rodzaju placówek. Problematyka bezpieczeństwa gospodarczego dotyczy nie tylko firm operujących globalnie. Nadal jest tak, że to kradzieże, oszustwa i malwersacje własnych pracowników przynoszą największe szkody przedsiębiorstwom w Niemczech.
Globalizacja: gdzie nie ma reguł, ważna jest ostrożność
Niezależnie od tego istnieje oczywiście problem zagrożenia z zewnątrz. Bertold Stoppelkamp z naciskiem odradza firmom nawiązywanie międzynarodowych kontaktów handlowych bez zachowania należytych środków bezpieczeństwa: „W następstwie globalizacji mamy do czynienia z kontrahentami, o których niekiedy mało wiemy. Mogą być wśród nich też tacy, którzy operują w porozumieniu czy na zlecenie obcych służb informacyjnych. Poza UE, gdzie dziś istnieją już regulacje zapewniające należyte bezpieczeństwo, sytuacja bywa nader trudna i nieprzejrzysta” – konstatuje ekspert z Berlina.
Tam gdzie nie ma reguł, tam nie można też dowieść ich naruszenia. Pomóc może jedynie ostrożność: „Wyczulać własnych pracowników, instalować bezpieczne struktury informatyczno-telekomunikacyjne, szkolić managerów wysyłanych za granicę, informować się o przestępczości i sytuacji politycznej w kraju czy regionie planowanej działalności handlowej” – radzi Berthold Stoppelkamp.
Szef Grupy Roboczej do spraw Bezpieczeństwa Gospodarki zwraca wreszcie uwagę na jeszcze jeden istotny fakt: Większe niebezpieczeństwo niż w działalności własnej za granicą zagraża niemieckiej gospodarce w dziedzinie transakcji w Internecie – oraz poprzez odpływ myśli technicznej do krajów spoza Europy, na przykład do Chin. Szkody z tego tytułu szacuje się na 20 miliardów euro rocznie. (bs)