Przewodniczący Bundestagu o postawie Niemiec wobec interwencji w Libii: Rozumiem naszych krytyków
21 marca 2011Zdaniem przewodniczącego Bundestagu "uzasadnione jest pytanie, czy Niemcy nie powinny w głosowaniu nad rezolucją RB ONZ zająć takiej samej postawy, jak ich sojusznicy", to jest: poprzeć ją.
Niemieckie dylematy
Wątpliwości, co do słuszności stanowiska Niemiec, które są obecnie niestałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ, są tym bardziej godne uważnej analizy, że - jak powiedział Norbert Lammert - nie ma żadnego, bezpośredniego związku pomiędzy poparciem przez Niemcy treści rezolucji nr 1973, a udziałem żołnierzy Bundewehry w operacji "Świt Odysei". Innymi słowy, można było głosować za przyjęciem rezolucji i zastanowić się następnie nad formą aktywnego poparcia akcji międzynarodowej koalicji, która stara się uniemożliwić libijskiemu dyktatorowi masakrowanie ludności cywilnej kraju.
Równocześnie Lammert przypomniał, że Republika Federalna silnie angażuje się w międzynarodowych operacjach militarnych, przede wszystkim w Afganistanie. Jak powiedział, tylko niewiele innych krajów wnosi w tej chwili wkład porównywalny do niemieckiego i zaapelował pod adresem krytyków postawy Niemiec wobec operacji w Libii, żeby uzwględnili "ograniczone możliwości" RFN. Wszystko to nie przekreśla jednak wątpliwości, czy Niemcy, wstrzymując się od głosu w RB ONZ, nie straciły na wiarygodności na arenie międzynarodowej.
Podobne pytania można postawić w odniesieniu do pełnego zaskakujących zygzaków kursu rządu koalicji CDU/CSU - FDP wobec energetyki jądrowej. W tym przypadku na szczególnie poważne potraktowanie zasługują zarzuty partii opozycyjnych, że wprowadzenie przez kanclerz Angelę Merkel trzymiesięcznego moratorium atomowego równa się złamaniu przez nią konstytucji, która stanowi, że decyzje rządu, także w sytuacjach nadzwyczajnych, muszą mieć jako podstawę obowiązujące przepisy prawa.
Tymczasem wyłączenie z sieci siedmiu najstarszych niemieckich siłowni atomowych koliduje z nowelizacją ustawy przedłużającej funkcjonowanie elektrowni atomowych. Z tego też powodu 28 lutego pięć landów, w których współrządzi partia SPD, zaskarżyło ją do Trybunału Konstytucyjnego. Sam Lammert, jak oświadczył, będzie domagał się jak najszybszego wyjaśnienia sytuacji prawnej.
Guido Westerwelle broni się
Szef niemieckiej dyplomacji, Guido Westerwelle, krytykowany coraz głośniej za swą postawę wobec interwencji w Libii, broni się. Jak oświadczył w niedzielę (20.03) w Berlinie: "wrażenie, że Niemcy są zarówno w Europie, jak i na arenie międzynarodowej izolowane, jest z gruntu fałszywe". Westerwelle zwrócił uwagę, że "Niemcy nie są osamotnione w swej postawie w Europie. W Unii Europejskiej mają wielu innych partnerów, którzy także uznali za wykluczony czynny udział w operacjach militarnych".
Podobnie jak przewodniczący Bundestagu, także szef MSZ przypomniał, że Republika Federalna wysłała za granicę 7000 żołnierzy, którzy uczestniczą w międznarodowych operacjach. Nie można jej zatem zarzucić, że nie traktuje wystarczająco poważnie ciążącej na niej odpowiedzialności na arenie międzynarodowej. Poinformował przy tym, że w rozmowie telefonicznej z amerykańską sekretarz stanu, Hillary Clinton, przeprowadzoną w nocy z piątku na sobotę, zapewnił ją, że koalicja międzynarodowa może, w ramach operacji "Świt Odysei", korzystać z instalacji i obiektów na terytorium Republiki Federalnej Niemiec, co zresztą już ma miejsce.
Guido Westerwelle zapowiedział, że Niemcy wyasygnują kolejne 5 mln euro na pomoc humanitarną dla Libii. Pieniądze te zostaną przeznaczone między innymi na poprawę sytuacji Libijczyków, którzy chcą wydostać się z kraju i koczują w strasznych warunkach przed przejściami granicznymi. Ponadto rząd federalny zwiększy wysiłki aby "osuszyć kanały, którymi przepływają pieniądze dla libijskiego reżimu".
dapd/ Andrzej Pawlak
red.odp.: Małgorzata Matzke