Matura już po dwunastu latach nauki? To, co w Polsce jest normalne, Niemcy dopiero wprowadzają. I mają z tym problem.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa
Reklama
Skrócenie czasu nauki do dwunastu lat do chwili uzyskania świadectwa dojrzałości stawia nowe wyzwania przed niemieckim systemem oświaty. Nie wszyscy są zachwyceni tym pomysłem.
Szybciej na studia
Dziewiętnastoletnia Johanna Kleesattel z Kolonii chce studiować architekturę. Najchętniej za granicą. Myśli o Szkocji. Złożyła już wszystkie wymagane dokumenty. Czeka ją jeszcze egzamin ze znajomości języka. Przygotowuje się do niego razem z młodszą o rok siostrą Sophią. Razem będą też zdawać maturę, ponieważ gimnazjum, do którego chodzą, przestawiono na ośmioletni cykl nauki. To pierwsze gimnzajum tego typu w Nadrenii Północnej-Westfalii. Sophia ostrożnie chwali ten model: "Do jego zalet należy wcześniejsze złożenie matury, szybsze rozpoczęcie studiów i wcześniejszy start w życie zawodowe" - mówi. Z drugiej strony skrócenie o rok czasu nauki szkolnej to dużo mniej czasu wolnego.
Ośmioletnie gimnazjum wymaga zwiększonego wysiłku ze strony uczniówZdjęcie: Fotolia/Moritz Wussow
Za decyzją wprowadzenia ośmioletnich gimnazjów w Niemczech przemawiają doświadczenia z innych krajów unijnych, w których młodzież szybciej idzie na studia i wcześniej zaczyna na siebie zarabiać. Do roku 2016 ten nowy model nauki ma zacząć obowiązywać w całym kraju. Zamiast 13 lat do matury, już tylko 12, tak jak w niemal całej Europie. W niektórych landach wschodnich, na przykład w Saksonii, jest to normą od zawsze i nikt się tam nie zastanawia, czy po dziewięciu latach nauki absolwenci gimnzjum nie są lepiej przygotowani do studiów od tych, którzy spędzili w nim tylko osiem lat.
Gdzie indziej jest to prawdziwa rewolucja. Polityka oświatowa w Niemczech leży w gestii władz krajów związkowych i w każdym z nich obowiązują inne przepisy. Ujednolicenie niemieckiego modelu oświaty jest zatem możliwe wyłącznie za zgodą władz landowych. Te zaś nie są zgodne w poglądach, który z nich ma najwięcej zalet. Dlatego w Hesji i Szlezwiku-Holsztynie pozostawiono młodzieży wolny wybór, czy chce zdawać maturę po ośmiu czy, jak do tej pory, dziewięciu latach.
Jak mieszkają studenci
Studenckie życie w optymalnych warunkach to ciekawa uczelnia, ekscytujące miasto i fajne mieszkanie. Jakie są możliwości znalezienia atrakcyjnego lokum?
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/LandProp SE
Mozolne poszukiwania
Studenckie akademiki zazwyczaj pękają w szwach, dlatego studenci zdania są na własną inwencję w poszukiwaniu mieszkania. Zawsze można rzucić okiem na tablicę ogłoszeń, tyle, że oferty tam nie są zbytnio przejrzyste. Najdrożej mieszka się w Monachium i Frankfurcie; pokój w mieszkaniu zamieszkiwanym wspólnie z innymi kosztuje nierzadko nawet 500 euro miesięcznie.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa
Nie ma jak u mamy...
Prawie 27 proc. studentów mieszka jeszcze w rodzinnym domu; nie tylko, by uniknąć dodatkowych kosztów, lecz by możliwie długo korzystać z bezpłatnego serwisu: rzeczy uprane i poskładane, lodówka zawsze zaopatrzona. Ma to jednak swoją cenę: wciąż jest się traktowanym jak dziecko i trzeba podporządkować się woli rodziców. Chyba, że komuś niespieszno rozwinąć skrzydła.
Zdjęcie: Fotolia/Jeanette Dietl
W szeroki świat
Ale nie zawsze można zostać w domowym ciepełku. Czasami miejsce studiów jest zbyt oddalone od rodzinnego domu i wtedy konieczne staje się radykalne przecięcie pępowiny.
Zdjęcie: Marem - Fotolia.com
Prowizoryczna noclegownia
Nierzadko zdarza się, że komuś nie udaje się znaleźć dachu nad głową, a tu zaczyna się już semestr. Monachium, Kolonia, Frankfurt czy Hamburg to duże uniwersyteckie miasta, gdzie sytuacja na rynku mieszkaniowym jest szczególnie napięta. W awaryjnych sytuacjach władze uczelni przymykają oko, gdy studenci biwakują na początku gdzieś na kampusie.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa
Łut szczęścia w akademiku
Tylko 12 proc. studentów w Niemczech znajduje miejsca w akademikach. W nowo powstajacych obiektach pokoje studenckie muszą mieć minimum 17 m2, w starych metraż jest nierzadko mniejszy. Z reguły pokoje dzieli się z innymi osobami. Przeciętny czynsz np. w Kolonii wynosi 230 euro. Tak tanich mieszkań na wolnym rynku raczej się nie znajdzie.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa
Kontener: blacha i tapeta
Pierwsze kontenery mieszkalne dla studentów pojawiły się w latach 80-tych ubiegłego wieku, kiedy sytuacja na rynku mieszkaniowym była podobnie trudna jak obecnie. Kontenery pomyślane były jako rozwiązania przejściowe, ale jak wiadomo prowizorki są najtrwalsze. 15 - 17 m2, lekko ocieplone ściany, kolorowe elewacje - takie mieszkania to przywilej młodzieży.
Zdjęcie: Manfred Kovatsch
Getynga: istna idylla
Akademiki nie muszą zawsze mieścić się w ponurych, betonowych budynkach. W Getyndze na przykład w 1983 r. stosunkowo niewielkim nakładem kosztów stworzono mieszkania dla studentów w zabytkowym, szachulcowym domu.
Zdjęcie: picture alliance/dpa
Mieszkanie na kupie
Tijana z Serbii studiująca w Bonn znalazła miejsce w akademiku, który przypomina trochę wojskowe koszary. Jej pokój ma raptem 10 m2 i w obiekcie są wspólne sanitariaty i wspólna kuchnia. Specjalne biura studenckie na uczelniach są pomocne studentom przybywającym z zagranicy w stawianiu pierwszych kroków w mieście.
Zdjęcie: picture-alliance / Helga Lade Fotoagentur GmbH, Ger
Komórki do wynajęcia
Tak wygląda innowacja: "o2 Village" to osiedle studenckie w Monachium składające się z siedmiu obiektów mieszkalnych. Nowoczesna architektura, tyle, że trochę ciasno: 6,8 m2 na głowę, czyli mniej niż przepisowy pokój dziecięcy. Każde mieszkanko ma WC, prysznic, kuchenkę i koję do spania. Za to cena nie spędza studentom snu z oczu: 150 euro miesięcznie, bez dodatkowych opłat!
Zdjęcie: O2
Wspólnota juniorów i seniorów
Sarah mieszka pod jednym dachem ze starszą panią Klarą Fürst. Ich umowa jest prosta i korzystna dla obu stron: Studentka ma swój własny pokój, w zamian za co pomaga starszej pani w domu i ogrodzie. Model taki praktykowany jest już od 1992 r. i nierzadko takie wspólne mieszkanie przeistaczało się w prawdziwe przyjaźnie.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa
Luksusowe dozorcostwo
Dla budynków nie ma nic gorszego, niż kiedy stoją puste. Wkroczenie tam wandali jest tylko kwestią czasu. Od 2010 r. studenci mogą starać się o swego rodzaju dozorcostwo w pustostanach. Mieszkając tam muszą zgłaszać powstające szkody i odstraszać intruzów. Takie mieszkanie ma kilka żelaznych reguł: nie wolno palić, trzymać domowych zwierząt i organizować przyjęć dla więcej niż 10 osób.
Zdjęcie: DW/L.Heller
A może do klasztoru?
Od 2012 r. w Ulm 27 studentów z 8 nacji mieszka w opustoszałym klasztorze franciszkanów. Parafia katolicka oddała pomieszczenia klasztorne do dyspozycji studentów z zagranicy. Kościł nie zdecydował jeszcze, czy na stałe będzie praktykował taką dobroczynność.
Zdjęcie: DW/V. Wüst
Nie tylko meble
Parę śrub, instrukcja montażu i dom gotowy? Ta grafika komputerowa przedstawia wizję domów firmy Inter Ikea, córki słynnych szwedzkich domów meblowych. Projekt taki planowany jest już w Londynie; niewykluczona jest także realizacja w Niemczech.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/LandProp SE
13 zdjęć1 | 13
Zwiększony wysiłek
W rodzinie państwa Kleesattelów wady i zalety obu modeli są częścią jej codziennego życia. Sophie ma tak wypełniony program tygodniowy jak studenci. Część lekcji przeniesiono na popołudnie, jest znacznie mniej czasu na zajęcia pozalekcyjne, na przykład muzykę czy sport. Nie mówiąc o czasie wolnym, którego jej po prostu brakuje, w odróżnieniu od starszej siostry Johanny.
Nic dziwnego, że część rodziców oraz nauczycieli nie jest zachwycona pomysłem skrócenia czasu nauki. Schulten Wilius dyrektorka gimnazjum, do którego chodzą obie siostry Kleesattel, jest zdania, że szkoła to także miejsce, w którym należy ukształtować osobowość uczniów, a na to potrzeba trochę więcej czasu. Ograniczenie jej zadań do wtłaczania im jak największej porcji wiedzy w jak najkrótszym czasie przypomina tuczenie świątecznego indyka. "Bardzo ważne są także zajęcia pozalekcyjne, ale wymagają one czasu, którego zaczyna nam brakować" - mówi.
Tegoroczny egzamin z matematyki na maturze w ośmioletnim gimnazjum w BawariiZdjęcie: picture-alliance/dpa
Podobnie widzą to obie siostry, które chętnie uczęszczają na lekcje tańca. Od klasycznego baletu po hip-hop. Trening zabiera im wiele godzin tygodniowo. Na odrabianie lekcji zostaje im późny wieczór. Sophie zazdrości ponadto Johannie półrocznego pobytu na jednej z amerykańskich High Schools. W jej przypadku nie wchodzi to w rachubę, bo ośmioletnie gimnazjum nie ma żadnych rezerw czasowych.
Sama Johanna, gdyby mogła zacząć naukę od nowa, zdecydowałaby się ponownie na dziewięcioletnie gimnazjum. Nie tylko dlatego, że nauka w nim jest mniej stresująca i ma się więcej czasu dla siebie. Ma na myśli sytuację na rynku pracy. Pod tym względem w pełni zgadza się z młodszą siostrą, która chce studiować zarządzanie informacją i komunikacją w PR na Uniwersytecie w Kolonii. "Wiem, że dostanę się na studia - mówi - ale co będzie dalej? Sytuacja na rynku pracy nie jest najlepsza. Po studiach mogą być z tym trudności. Lepiej zatem pouczyć się o rok dłużej" - twierdzi. Czy ma rację? Tego nie wiadomo, bo nie ma jeszcze żadnych wyników badań naukowych co do zalet matury po ośmiu latach nauki w gimnazjum w skali ogólnoniemieckiej.