1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Przywrócić pamięć o polskich ofiarach nazizmu

27 stycznia 2019

Politycy PiS i związki weteranów chcą uświadomić światu rozmiar polskich strat wojennych i szerzyć pamięć o polskich ofiarach nazizmu. Nie godzą się na to, by pamięć ta pozostawała w cieniu pamięci o Holokauście.

Zdjęcie: DW/A. Grunau

W Miejscu Pamięci i Muzeum Auschwitz-Birkenau zwiedzający dowiaduje się, że obóz, który stał się dla świata symbolem Holocaustu, pierwotnie powstał z myślą o polskich jeńcach. Pierwszy transport więźniów dotarł tu 14 czerwca 1940 roku z Tarnowa i składał się wyłącznie z Polaków. Dopiero w 1942 roku rozpoczęły się masowe deportacje Żydów z różnych stron Europy do Auschwitz-Birkenau w ramach realizacji zaplanowanego podczas konferencji w Wannsee „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”.

Z 1,1 miliona ofiar Auschwitz prawie milion stanowili Żydzi, liczba ofiar polskich to 75 tysięcy. Siłą rzeczy w dzisiejszym miejscu pamięci duża część informacji dotyczy zagłady Żydów i żydowskich ofiar obozu w Auschwitz.

Upamiętnianie polskich ofiar i bohaterów

Dyrektor muzeum Piotr Cywiński od lat spotyka się z zarzutami środowisk narodowych i polityków PiS, że w sposób niewystarczający dba  o pamięć polskich ofiar i bohaterów. Stowarzyszenie Rodzin Polskich Obozów Koncentracyjnych (SRPOOK) domaga się godnego upamiętnienia rotmistrza Witolda Pileckiego, który z własnej inicjatywy trafił do obozu, by zbierać tu informacje o niemieckich zbrodniach i organizować w nim ruch oporu.

W 2015 roku klub parlamentarny PiS, wówczas jeszcze w opozycji, zażądał od ministra kultury dymisji Cywińskiego. „To skandal, że nie pamięta się o polskich bohaterach”, oburzała się wiceprzewodnicząca PiS Beata Szydło, krytykując fakt, że Cywiński nie zaprosił na 70. rocznicę wyzwolenia Auschwitz potomków rotmistrza Pileckiego.

Witold Pilecki przed sądem wojskowym w Warszawie 03.03.1948Zdjęcie: picture alliance/pap

Echa sporu o ustawę o IPN

Ataki na Cywińskiego przybrały na sile po zeszłorocznych obchodach rocznicy wyzwolenia Auschwitz, podczas których ambasador Izraela w Polsce krytycznie odniosła się do ustawy o IPN. Znowelizowana ustawa, złagodzona następnie wskutek protestów, przewidywała kary pozbawienia wolności za przypisywanie Polakom odpowiedzialności za niemieckie zbrodnie. Historycy i niektórzy politycy obawiali się, że doprowadzi to do cenzury wypowiedzi, zwłaszcza tych odnoszących się do zbrodni na Żydach.

Małopolska kuratorka oświaty Barbara Nowak pisała na Twitterze o tym, że w dzisiejszym miejscu pamięci Auschwitz „panuje obca, nie polska narracja i należy z tym skończyć”. Urzędniczka wysunęła pomysł, by po byłym obozie zwiedzających oprowadzali jedynie polscy przewodnicy.

Ataki na szefa muzeum

„Muzeum dyskryminuje polskie ofiary niemieckich zbrodni i fałszuje tym samym historię. Skandaliczna i antypolska działalność dyrekcji muzeum zasługuje na potępienie”, pisali z kolei do premiera Mateusza Morawieckiego członkowie Federacji Stowarzyszeń Weteranów i Sukcesorów Walk o Niepodległość RP w przededniu tegorocznych obchodów 74. rocznicy wyzwolenia obozu.

Dyrektor muzeum w wywiadzie w Gazecie Wyborczej wiosną 2018 roku mówił o wulgaryzmach i wyzwiskach odnoszących się do jego osoby w mediach społecznościowych. Z niektórych sformułowań wynikać miało, że jest już „martwy”, zaś z innych że niektórzy chcieliby go „wyrzucić z kraju”. Cywiński mówił też o „patologicznym antysemityzmie” niektórych wypowiedzi. Część z nich zgłosił do prokuratury, uznając je za mowę nienawiści.

Przywrócić pamięć o polskich ofiarach

Spory wokół muzeum Auschwitz to fragment szerszego sporu o historię toczącego się w dzisiejszej Polsce, która podczas wojny straciła ponad jedną szóstą ludności. Połowę ofiar stanowili Żydzi. Procentowo Polska poniosła największe straty ludności ze wszystkich krajów dotkniętych wojną. Rozmiar polskich strat próbuje światu uświadomić Prawo i Sprawiedliwość. Kwestia wystąpienia do Niemiec o wypłatę reparacji wojennych znajduje poparcie sporej części polskiego społeczeństwa.

O znikomej  wiedzy na temat polskich ofiar nazizmu mówi i pisze niemiecki historyk Jochen Böhler, który sam przez lata mieszkał w Polsce i niemieckim zbrodniom poświęcił kilka swoich książek. Teraz wykłada historię Europy Wschodniej na Uniwersytecie im. Schillera w Jenie. Doskonale rozumie polskie emocje związane z przywracaniem pamięci o polskich ofiarach nazizmu.

Zapomniane zbrodnie

- Pamięć o Holokauście jest ważna, ale przesłania często fakt, że także w Polsce były miliony ofiar - mówi Böhler w rozmowie z DW. Historyk wciąż spotyka się w Niemczech z „daleko idącą niewiedzą o skutkach niemieckiej okupacji w Polsce i innych krajach wschodnioeuropejskich” i to wśród ludzi różnych środowisk, „niezależnie od stopnia wykształcenia i przynależności partyjnej”.

W swoich rozmowach z ludźmi w Polsce, „gdzie dosłownie w każdej rodzinie były ofiary niemieckiej okupacji”, zauważa „głębokie rozczarowanie, a wręcz rozgoryczenie” z tego powodu. Dlatego rozumie polskie dążenie do tego, by zwłaszcza za granicą „obudzić i pielęgnować pamięć o polskich ofiarach”.

 

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej