1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

me gefährliche Hunde

26 maja 2010

Niedawno opinię publiczną w Niemczech zaalarmowały dwa przypadki zagryzienia dzieci na śmierć przez psy. Znów ożyła dyskusja na temat obowiązku zakładania psom kagańców i prowadzenia czworonogów na smyczy.

Zdjęcie: AP

Znany z telewizji trener psów Martin Ruetter uważa, że do tak częstych przypadków pogryziania przez psy by nie dochodziło, gdyby właściciele umieli odczytać wysyłane przez zwierzęta sygnały.

Die Welt: W kwietniu niemowlę zagryzł na śmierć pies rasy Husky. Parę dni temu kilka psów bojowych rasy Pitbull zagryzło w miejscowości Sachsenberg w Turyngii trzyletnią dziewczynkę. Dlaczego raz po raz dochodzi do tak strasznych ataków ze strony psów?

Martin Ruetter: Te straszliwe wydarzenia zawsze mają gdzieś swój początek. Stwierdzam to za każdym razem, gdy się mnie do takich przypadków wzywa. Psy swym zachowaniem już wcześniej sygnalizują, że może zdarzyć się coś złego, ale właściciele nie potrafią tych sygnałów odczytać.

DW: Czy agresja tkwi w psich genach? Czy psy bojowe są generalnie niebezpieczne?

MR: Zdefiniowanie 'psa bojowego' nie jest łatwe. Oczywiście, że bywają rasy, które kiedyś tresowano do walk psów i oczywiście jest różnica w tym, czy mamy do czynienia z agresywnym pitbullem, czy też z miniaturowym pudelkiem. Generalnie nie można powiedzieć, że takie czy takie rasy są niebezpieczne. Również statystyka przypadków pogryzienia przez psy temu przeczy.

DW: Czy każdy pies jest trochę nieobliczalny?

Kto się boi miniaturowych pudelków?Zdjęcie: AP

MR: Pies był i jest nastawiony na upolowanie zdobyczy. Pozostawienie dziecka samego z psem, obojętnie jak łagodnym, jest zawsze ryzykowne. Mam czwórkę dzieci i oczywiście psy. Nigdy nie zostawiamy dzieci samych z psami.

DW: Czy hodowli niektórych ras powinno się zabronić?

MR: Sensowne byłoby ograniczenie hodowli niektórych ras.

DW: Jaki błąd właściciel psa popełnia najczęściej?

MR: Właściciele przeważnie nie wymagają od psa stosowania się do określonych reguł. Są zachwyceni słodkim szczenięciem i pozwalają mu na wszystko. Pies musi się stosować do określonych, zrozumiałych dla niego zasad i wiedzieć, że pewnych granic nie może przekroczyć.

DW: Czy rozwiązaniem byłyby specjalne zezwolenia na trzymanie psów (Hundefuehrerschein)?

MR: Jak najbardziej. Bowiem posiadaczem psa może być każdy, tak samo jak każdy może psy hodować albo otworzyć szkołę dla psów. Do pogryzień dochodzi, ponieważ właściciele nie znają się na zwierzętach.

DW: Minister spraw wewnętrznych Turyngii postuluje podział psów na klasy według wagi i zobowiązanie właścicieli dużych psów do prowadzenia ich na smyczy.

MR: Jest to rozsądniejsze od sporządzania listy niebezpiecznych ras.

DW: Dlaczego przeważnie dzieci padają ofiarą agresji psów?

MR: Ponieważ z psiego punktu widzenia dzieci jeszcze bardziej się z psem spoufalają niż dorośli.

DW: Często na domowników rzuca się własny pies...

MR: 85 procent ataków ze strony psów ma miejsce w rodzinie, do której pies należy. Ponieważ nie każdy melduje pogryzienie przez własnego czworonoga, możemy śmiało powiedzieć, że w rzeczywistości jest to 99 procent. Często takie psy są od miesięcy zestresowane i sfrustrowane, ale właściciel tego nie zauważa.

DW: Co robić, gdy pies zaatakuje?

Atakującego psa potraktować jak byka na arenie....jeśli ma się tyle odwagiZdjęcie: AP

MR: Gdy się ma coś pod ręką, najlepiej spróbować zachować się jak torreador w walce z bykiem. Pies zacznie gryźć to, co mu się nawinie. Gdy się jednak wgryzie w człowieka, idealnej recepty nie ma, bo wtedy mamy do czynienia z absolutnym stanem wyjątkowym. Ja bym się zdecydowanie bronił.

DW: Raz po raz docierają wieści, że pies pogryzł twarz dziecka.

MR: Pies nie wybiera twarzy. Pies gryzie to, co znajduje się na wysokości jego pyska. W przypadku małych dzieci ich głowy znajdują się często na wysokości łba dużego psa.

DW: Po czym możemy poznać, że pies za chwilę ruszy do ataku?

MR: Usztywnienie się sylwetki psa jest poważnym sygnałem alarmowym. Jak długo pies jest w ruchu i porusza zadkiem przeważnie nie ma groźnych zamiarów.

Nie daj Boże Pitbull-Terriery dostaną się w niepowołane ręce...Zdjęcie: AP

Zezwolenie na trzymanie psa z "czarnej listy" problemu nie rozwiązuje

Sąsiedzi z Sachsenberg w Turyngii raz po raz prosili władze o interwencję w sprawie czterech Bullterrierów Staffordshire - podkreśla w komentarzu berlińska Die Welt. Kobieta jest właścicielką czterech psów bojowych - ostrzegano. Władze nie reagowały. Teraz te zwierzęta zagryzły na śmierć małą dziewczynkę. Polityków ta informacja sparaliżowała, bo Turyngia nie ma "czarnej listy" groźnych ras (takie listy istnieją w prawie wszystklich krajach związkowych Niemiec).

Dalej czytamy, że większość pogryzionych pada ofiarą mieszańców i owczarków niemieckich. Czy zatem zabronić trzymania owczarka niemieckiego? - pyta komentator. W jego przekonaniu bardziej pomocna byłaby specjalna licencja dla właścicieli, którzy musieliby przed jej uzyskaniem wykazać się wiedzą na temat zachowań psów, "ponieważ każdy atak ma gdzieś swój początek".

Kontrola lepsza od licencji

Komentator zdaje sobie jednak sprawę z tego, że licencja na nic się zda, jeżeli władze zbagatelizują wskazówki o groźnych zachowaniach psów tylko dlatego, że ich właściciele kiedyś uzyskali licencję, i ograniczą się do sprawdzenia tego dokumentu. Bardziej efektywne i niebiurokratyczne byłoby wymaganie od władz, by nie ignorowały wskazówek jak w przypadku Sachsenberga: "Te psy nie były nawet zameldowane. Widocznie nikt się nie boi, że mu się psy odbierze". "Zaufanie jest dobre, kontrola jeszcze lepsza" - kończy Die Welt.

DW / Iwona Metzner

Red. odp.: Małgorzata Matzke